Piotr Mandrysz (trener Termaliki):
- Dzień dobry. No dla kogo dobry, dla tego dobry... Dla mnie to nie jest dobry dzień, bo przegraliśmy bardzo wysoko. Zdecydowanie za wysoko, ale stara piłkarska prawda mówi, że jak nie dasz, to dostaniesz. Krótko przed wspaniałym zresztą uderzeniem Lipskiego mieliśmy swoją sytuację, której nie udało się wykorzystać Dawidowi Plizdze. Prowadzenie dałoby nam więcej spokoju, moglibyśmy inaczej się ustawić do przeciwnika. Minutę czy dwie później padł gol i powtórzyła się sytuacja z pierwszej połowy, trzeba było gonić wynik. Przeprowadziliśmy zmiany, by jeszcze próbować coś zrobić, ale niestety jak się popełnia błędy, to się przegrywa. Całkowitym przejawem frustracji zespołu było nieodpowiedzialne zachowanie Sebastiana Ziajki. Mimo że jest on bardzo doświadczonym piłkarzem, to zachował się jak nastolatek i niepotrzebnie sprowokował sytuację. Marne to pocieszenie, że obaj wylecieli z boiska. Ziajka to obrońca, a dużo ich nie mamy. Korzystając z okazji gratuluję Waldkowi zwycięstwa. Po wygranej trener zawsze jest zadowolony. Ja dzisiaj nie jestem w humorze, ale taka jest piłka. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski z błędów, które popełniliśmy i w następnym spotkaniu zagramy skutecznie.
Z przebiegu gry na pewno nie mieliśmy prawa tak wysoko przegrać, a jednak tak się stało. Nie chcę mówić o frycowym, bo rozegraliśmy już 5 spotkań. Ze skonsolidowanej obrony zrobił się szwajcarski ser, a przeciwnik to obnażył. Czwarta bramka była pokłosiem braku lewego obrońcy i rozklepali nas jak Barcelona.
Waldemar Fornalik (trener Ruchu):
- Muszę powiedzieć, że wynik jest wysoki, wygraliśmy 4:1, ale to wbrew pozorom nie był łatwy mecz. W pierwszej połowie prowadziliśmy 1:0, mieliśmy okazje, lecz Termalica też miała sytuacje. Przez 30 minut graliśmy nieźle, natomiast stracona bramka wyhamowała nas z grania i do przerwy nie wyglądało to już tak dobrze. Po przerwie zareagowaliśmy nieźle na boiskowe wydarzenia. Ważnym momentem była przepiękna bramka Patryka Lipskiego, która dała nam prowadzenie. Wynik ciągle mógł się zmienić w jedną czy drugą stronę. Trzeci gol już przypieczętował zwycięstwo, a czwarty także był wielkiej urody. Ktoś powiedział, że trochę Barcelony w Chorzowie. Szybka wymiana wymiana podań, kombinacyjna akcja. Gratuluję drużynie, bo ten mecz nie był łatwy.
Ciągle podkreślam, że mamy w kadrze kilkunastu zawodników, którzy codziennie udowadniają, że chcą grać w pierwszej jedenastce. Braliśmy pod uwagę poprzedni tydzień, gdzie rozegraliśmy trzy spotkania. Wzięliśmy pod uwagę ligowe mecze z Podbeskidziem i Jagiellonią, a poza tym uznaliśmy, że zagraliśmy dobre spotkanie z Wisłą Kraków. Co prawda nie była to Wisła w najsilniejszym składzie, ale wielu zawodników pokazało się z dobrej strony. Dzisiaj był to zbliżony skład do meczu z Wisłą, zabrakło tylko Mariusza Stępińskiego. Można powiedzieć, że właśnie tym się kierowaliśmy.
Dzisiaj koło południa Visnakovs zaczął mieć problemy żołądkowe, które minęły po godzinie czy dwóch. Stwierdził, że czuje się normalnie i to była jego decyzja. Postanowiliśmy, żeby zagrał od początku. Niestety w trakcie meczu wysiłek spowodował, że problemy pojawiły się ponownie.
Nie chcę wygłaszać opinii na temat czerwonych kartek, ale dla mnie nie były one jednakowe. Moim zdaniem o wiele więcej złego zrobił Ziajka, który złapał za kark Gigołajewa i praktycznie rzucił go na ziemię. Nasz zawodnik stanął twarzą w twarz i będziemy analizować tę sytuację. Nie wykluczam, że będziemy się odwoływać od tej kartki.
źródło: Niebiescy.pl