Drużyna Ruchu Chorzów rozegrała latem cztery sparingi i poniosła w nich cztery porażki. Czy fani Niebieskich powinni mieć powody do obaw?
- Wiemy, jak wymagający jest kibic Ruchu, ale też wszyscy musimy pamiętać o tym, że sparing ma tak naprawdę znaczenie szkoleniowe. Wynik - chociaż jasne, że wszyscy chcieliby zwycięstw - jest jednak sprawą drugorzędna. Były okresy przygotowawcze, gdy wygrywaliśmy mecz za meczem, a potem przychodziła liga i punkty uciekały. Były też i takie okresy, gdy prezentowaliśmy się latem słabo, a potem sięgaliśmy po medale mistrzostw Polski. Sparingi to przede wszystkim materiał do analizy, czas na eliminowanie błędów. Porażki w nich nie są powodem do obaw. Teraz właśnie ciężko pracujemy na to, żeby w lidze było ich jak najmniej - mówi wiceprezes Ruchu Mirosław Mosór.
Trener Waldemar Fornalik głośno powtarza, że zespół potrzebuje kolejnych wzmocnień. Szkoleniowcowi Ruchu najbardziej zależy na napastniku oraz skrzydłowym. - Pracujemy nad tym. Przed Ruchem jeszcze kilka gorących tygodni. Jasne, że każdy chciałby mieć zamkniętą kadrę już na starcie sezonu, ale to nie zawsze jest możliwe. Mamy na oku kolejnych graczy. Dwóch jest już po badaniach medycznych (jeden z nich to Adam Setla z Nadwiślana Góra - przyp. red.). Szukamy przede wszystkim piłkarzy, którzy wzmocnią naszą siłę ofensywną. Ruch potrzebuje kreatywnych graczy, bo chociaż obrona jest najważniejsza, to jednak nie ma zwycięstw i punktów bez goli - zaznacza działacz Niebieskich.
źródło:
Slask.Sport.pl / Niebiescy.pl