- Jeżeli dostaniemy zielone światło do rozmów z doświadczonymi zawodnikami, to zrobimy wszystko, aby ich zatrzymać w Chorzowie. Wiadomo, że musimy obracać się w pewnych realiach finansowych. Zobaczymy, czy to wystarczy - mówi Prezes Ruchu Chorzów
Dariusz Smagorowicz, z którym porozmawialiśmy o zakończonym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, a także o nadchodzących rozgrywkach.
Jak podsumowałby pan w kilku słowach zakończony sezon?
Dariusz Smagorowicz: - Bardzo się cieszę, że ten sezon się już kończy. Nie mogę się doczekać już następnego, co uważam za dobry znak.
Z perspektywy czasu zmiana trenera wyszła Ruchowi na dobre.
- Bardzo się cieszę, że pan tak mówi.
Ale to przywołanie pana słów, choć wtedy nie wszyscy w nie wierzyli.
- Powiedzmy sobie szczerze - nie wierzyła w te słowa większość sympatyków klubu z Chorzowa.
Mówiono, że Jan Kocian potrzebuje jeszcze trochę czasu. Pewnie dwóch tygodni.
- To była bardzo trudna decyzja, którą musiałem podjąć. Z perspektywy czasu mogę tylko powiedzieć, że mało który trener mógł sobie poradzić z tym, żeby utrzymać Ruch w Ekstraklasie i wśród tych nielicznych trenerów był właśnie Waldemar Fornalik. Wybór był oczywisty, ale też padł właśnie na niego. Mogę śmiało powiedzieć, że bardzo mu dziękuję, że przyjął tę propozycję. To było trudne brać wtedy Ruch, gdy byliśmy mocno pod kreską po 11 meczach. Z tych jedenastu wygraliśmy wtedy jeden, z pomocą niebios w Gliwicach. Jeszcze gorzej było w Pucharze Polski. Z niego odpadliśmy w kompromitującym stylu z i to trzecioligowym klubem.
Czyli ten czas to kompletna klapa?
- Niestety, w tym czasie spadło na nas wiele nieszczęść.
Jednak postawa Ruchu w Europie wlewała trochę nadziei na lepsze jutro.
- Myślę, że to nie jest dobry czas na osądzanie. Rozmawiamy na gorąco (rozmowa odbyła się tuż po meczu z Zawiszą Bydgoszcz - przyp. red.), do takiej głębokiej analizy jeszcze usiądziemy. Miałem swoje przemyślenia na gorąco, które wskazywały, że trzeba z tym coś zrobić. A pierwsze symptomy widziałem już w trakcie pucharów.
Mimo tych pięknych chwil - trafienia Łukasza Surmy w Esbjergu i przedłużenia marzeń?
- Z tej bramki niezwykle się cieszyłem. To była jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Do dzisiaj pamiętam to uczucie, to szaleństwo które wtedy wybuchło. Rzeczywiście to była piękna przygoda.
Z Metalistem też zabrakło niewiele.
- Rzeczywiście niewiele. Bardzo się cieszę, że to się udało za co dziękuję wszystkim zawodnikom, sztabowi szkoleniowemu i wszystkim pracownikom klubu. Teraz jednak zapominamy o przeszłości. Zamykamy sezon i na szczęście kończymy go na dziesiątym miejscu, co jest dobrym zakończeniem tego złego sezonu.
A propos T-Mobile Ekstraklasy, to Ruchowi w nowym sezonie przyjdzie się mierzyć z zespołem dość egzotycznym, którym niewątpliwie jest Termalica. Oprócz oczywiście Zagłębia Lubin.
- Owszem, to egzotyczny rywal, ale bardzo ambitny. Dodatkowy atut to stabilny i bogaty właściciel, który na pewno będzie chciał pokazać, że chce zawalczyć o coś więcej w Ekstraklasie. Dlatego też to będzie bardzo trudny przeciwnik. A Zagłębie to marka przede wszystkim finansowa. Także to dwaj trudni rywale, z którym przyjdzie nam się mierzyć.
To o co będzie walczyć Ruch?
- Jak zwykle - o dumę i honor. Zresztą zaczynamy taką akcję od przyszłego sezonu "14 powodów do dumy". Myślę, że będziemy to kontynuowali.
Jednym z powodów do dumy są piłkarze. Będzie pan rozmawiał na przykład z Grzegorzem Kuświkiem, Filipem Starzyńskim na temat ich przyszłości? Bo Bartłomiej Babiarz wspominał, że jeszcze z nim nikt do rozmów nie usiadł.
- Jeżeli dostaniemy zielone światło do rozmów to tak. My wcześniej tego nie robiliśmy. Ze względu na to, że nasza sytuacja z utrzymaniem nie była jeszcze taka pewna. Wszystko działo się na styku, bo przecież utrzymaliśmy się dopiero we wtorek. Dlatego też nie ukrywam, że nie prowadziliśmy aktywnych rozmów ze wszystkimi zawodnikami, ale też nie próżnowaliśmy.
To znaczy?
- Przedłużyliśmy bardzo wiele umów z zawodnikami, których dalej widzimy w naszym zespole. Przypomnę tylko, że cały blok defensywy ma przedłużone umowy i to długoterminowe. Bramkarz, stoperzy, boczni obrońcy, ale też perspektywiczni środkowi pomocnicy. Szkielet młodej drużyny jest już zbudowany, a to którzy z doświadczonych zawodników z nami zostaną, okaże się w najbliższych dniach.
Pan chciałby kogoś zatrzymać?
- Będę chciał zatrzymać tych, których wskaże mi sztab szkoleniowy.
Czyli wszystko w rękach braci Fornalików.
- Oczywiście. Jeżeli dostaniemy zielone światło do rozmów z doświadczonymi zawodnikami, to zrobimy wszystko, aby ich zatrzymać w Chorzowie. Wiadomo, że musimy obracać się w pewnych realiach finansowych. Zobaczymy, czy to wystarczy.
To też motywuje aktywność Ruchu na rynku transferowym. Młodzi Polacy są drożsi od obcokrajowców. Nie chce pan zmienić kierunku na piłkarzy zagranicznych?
- Nie. Będziemy kontynuowali tę politykę, przede wszystkim będziemy się koncentrować na chłopcach od nas - Polakach, ale głównie na piłkarzach z tego regionu. To, co się w tej chwili dzieje z Helikiem, Konczkowskim i Maćkiem Urbańczykiem to dobry znak i będziemy chcieli, aby było takich więcej.
Tym bardziej, że grają ambitnie i bez kompleksów od pierwszej do ostatniej minuty.
- Przyczyna tej sytuacji jest prosta. Oni grają z "eRką" w sercu, a nie tylko na piersi. To jest ta różnica.
Rozmawiał: Luki (Niebiescy.pl)