- Oni mnie kiedyś wykończą nerwowo! Przyzwyczaiłem się już do dwuletniej sinusoidy w wykonaniu Ruchu. Mianowicie Niebiescy w jednym roku walczą o mistrzostwo, by w kolejnym bronić się przed spadkiem. Zapewniam pana, że jeśli w tym sezonie Ruch nie spadnie, to w przyszłym znajdzie się na podium, aby potem znów walczyć o ligowy byt - to mówię ja, stary kibic! - mówi profesor
Jan Miodek, który udzielił ciekawego wywiadu oficjalnemu portalowi Ekstraklasy SA. Oto jego fragmenty.
Czy pamięta pan początek swojej kibicowskiej przygody?
Prof. Jan Miodek: - Jakby to było dzisiaj! W sezonie 1951/1952 liga była podzielona na dwie grupy. Ich najlepsze zespoły spotykały się następnie w dwumeczu finałowym, w którym walczyły o mistrzostwo Polski. W tamtym finale doszło do konfrontacji Unii Chorzów i Ogniwa Bytom, czyli Ruchu i Polonii. W pierwszym spotkaniu chorzowianie rozbili bytomian 7:0, zaś w rewanżu nie zobaczyliśmy już goli. Mistrzem został Ruch i od tego sezonu stałem się zapalonym kibicem Niebieskich.
Pana pierwszy idol piłkarski również grał w tym zespole?
- Naszym piłkarskim bogiem był oczywiście Gerard Cieślik. W 1953 roku wraz z rodzicami wybrałem się do kawiarni "Sedlaczek" w Tarnowskich Górach. Kiedy tam przyszliśmy, tata wskazał mi siedzącego przy jednym ze stolików Gerarda Cieślika. Myślałem, że oszaleję ze szczęścia! Nie miałem jednak odwagi wykrztusić z siebie choćby słowa, kiedy tata postanowił mnie do niego zaciągnąć. Zapytał więc w moim imieniu, czemu gromiący wówczas wszystkich w lidze Ruch wygrał z Lechią w Gdańsku tylko 1:0. Gerard Cieślik wyraził radość, ze interesuję się piłką w tak młodym wieku. Po latach zostaliśmy przyjaciółmi, a ja napisałem słowo wstępne do biografii o tym wybitnym piłkarzu.
(...)
Kibicowska geografia Śląska jest niezwykle urozmaicona. Jak to się stało, że wybrał pan właśnie Ruch?
- Dziecko zawsze kibicuje drużynie, która w danej chwili odnosi największe sukcesy. W moim przypadku to był Ruch, ale już dziesięć lat później wszystkie dzieciaki były wpatrzone w kroczącego od mistrzostwa do mistrzostwa Górnika Zabrze. Górny Śląsk rzeczywiście jest podzielony, jeśli chodzi o kibicowskie wpływy. Tata opowiadał mi jednak, że jeszcze przed wojną całe Szopienice i Świętochłowice były za Ruchem. Im bliżej Gliwic i Pyskowic, tym więcej było kibiców Górnika Zabrze.
(...)
Rozpoczęła się właśnie runda finałowa. Jakie są pańskie prognozy?
- Moje pierońskie dziady, jak to mówię z miłością o Ruchu, utrzymają się! Cieszę się, że na Cichą powrócił trener Fornalik, którego pamiętam jeszcze z czasów kariery zawodniczej. Jest poukładanym szkoleniowcem, który nie dopuści do spadku Ruchu. Walka o utrzymanie będzie jednak trwać do samego końca. Wygrania ligi życzę Lechowi, bo nie chciałbym, aby Legia zatriumfowała trzeci rok z rzędu. Losy mistrzostwa rozstrzygną się między tymi dwoma zespołami, ich pojedynek w 31. kolejce nie przesądza o niczym. Batalia o końcowy sukces może się toczyć nawet do ostatniej kolejki.
źródło:
Ekstraklasa.org