Były napastnik Ruchu Chorzów Mariusz Śrutwa skomentował sytuację, do jakiej doszło w końcówce 103. Wielkich Derbów Śląska. - To był mecz o panowanie na Śląsku, więc musi być w nich trochę dymu - uważa "Super MaRio".
W drugiej minucie doliczonego czasu gry Michał Helik sfaulował rozpędzonego Łukasza Madeja, co wywołało przepychanki między drużynami. - Czerwona kartka dla Helika była oczywista. Z drugiej strony wcześniej kilka wejść Madeja było na żółtą kartkę. Madej prowokował też piłkarzy Ruchu. Sędzia powinien go wcześniej utemperować, a skoro tego nie uczynił, to ktoś w końcu nie wytrzymał i mu oddał - komentuje.
Dziennik
"Sport" przypomniał, że przed laty Śrutwa stoczył ponoć z 19-letnim Madejem... pojedynek na pięści. - Co działo się wtedy w Ruchu, to zostało na zawsze w naszej szatni. Dlatego zdradzę tylko, że miałem duży wkład w dyscyplinowanie Madeja, natomiast generalnie, to starsi zawodnicy temperowali młokosów. Przed laty w szatni Ruchu porządek i hierarchia były bardzo szybko przywracane. A do Łukasza mieliśmy pretensje za luzackie podejście do pucharowego meczu z Radomskiem - wspomina król strzelców ekstraklasy z sezonu 1997/98.
źródło: KatowickiSport.pl / Niebiescy.pl