Z ulgą odetchnęli dziś kibice i piłkarze Ruchu Chorzów. Niebiescy nie zostawili rywalowi niczego poza nadzieją na uzyskanie korzystnego wyniku. Zabójcze trzy minuty, które w nieszablonowy sposób wykorzystali Babiarz i Kuświk dały niezwykle cenne trzy punkty. Nawet przypadkowa bramka Marcina Robaka nie była w stanie odmienić losów spotkania. Jan Kocian swojego powrotu na Cichą nie będzie więc wspominał miło.
Waldemar Fornalik miał największy zgryz z zestawieniem obrony. Zawieszenie Rafała Grodzickiego ograniczyło możliwość manewru z tą formacją do minimum. Na szczęście, po dwóch tygodniach nieobecności w pełni sił okazał się być Marcin Malinowski. Jednak wybór Fornalika nie padł na duet ze Stawarczykiem, ale młodym Michałem Helikiem, który dotąd zastępował "Malinę". Jan Kocian również dokonał kilku zmian w swoim zespole w stosunku do ostatniej porażki z Łęczną. Przede wszystkim na środku obrony zamiast Hernaniego pojawił się Koj, Zwolińskiego zastąpił Matras, a Janota zajął miejsce Nunesa.
Chorzowianie od początku starali się narzucić rywalom swój styl gry. Dłużej utrzymywali się przy piłce i szukali pozycji pod polem karnym rywala. Jednak w tej fazie gry brylowali obrońcy. Po jednej i po drugiej stronie boiska interwencje defensorów skutecznie uprzykrzały życie napastnikom. Bezbłędni byli Malinowski z Helikiem. Szczególnie "Helio", któremu częściej przychodziło się mierzyć z Marcinem Robakiem, spisywał się bez zarzutu. Mniej szczęścia piłkarze Ruchu mieli podczas prób otwarcia wyniku. Mimo tego, że kilka razy Niebiescy rozklepali rywala, swoją pozycję na boisku mocno zaznaczył Janukiewicz, skutecznie czyszcząc akcje.
Przełom nastąpił w 25 minucie. Wtedy to Rołand Gigołajew wyrzucił piłkę z autu na 17-18 metr do Bartłomieja Babiarza. Ten zaś uderzył bez namysłu i przerzucił piłkę nad golkiperem, który nie miał najmniejszych szans na interwencję. Niesamowity gol "Babiego", który był zapewne spełnieniem jego marzeń, rozweselił nawet Waldemara Fornalika, który ostatnio rzadko miał powody do uśmiechu. Kibice na stadionie nie zdążyli się jeszcze nacieszyć i dobrze omówić trafienia środkowego pomocnika, a już mieli okazję świętować kolejnego gola. Tym razem akcję z własnej połowy wyprowadziła trójka - Konczkowski, Kuświk i Starzyński. "Figo" pociągnął lewą flanką tyle, ile mógł i kiedy wydawało się, że będzie uderzał, idealnie wyłożył piłkę Kuświkowi, zwodząc tym samym stoperów Pogoni. Snajper z Cichej nie pieścił się z futbolówką i podwyższył na 2:0.
Szczecinianie prowadzeni przez Jana Kociana odpowiedzieli błyskawicznie, jednak bramka z 31 minuty nie mogła zostać uznana, ponieważ Robak wpadł w pułapkę ofsajdową chorzowian. Kolejna próba Rogalskiego również była nieskuteczna. Tyle że wyrok, który wisiał nad szyją Ruchu w końcu zapadł. Swój udział miał w tym golu również przypadek, ponieważ Putnocky najpierw obronił sytuację sam na sam z Murawskim. Na nieszczęście słowackiego bramkarza piłka odbiła się od Robaka i wpadła do siatki. Niebiescy natychmiast zakasali rękawy, jednak odpowiedź Gigołajewa była niecelna. W końcówce pierwszej połowy więcej z gry mieli goście, choć to "Gigi" i "Kuśwa" znów mogli wystąpić w roli głównej, lecz podanie tego pierwszego było niedokładne.
W drugie 45 minut lepiej weszli goście. "Portowcy" mieli też świetną szansę z rzutu wolnego, tyle że długie przygotowania do wyegzekwowania stałego fragmentu gry nie przyniosły spodziewanego rezultatu. Piłka tylko odbiła się od muru. Po kilku chwilach z szatni wyszli też Niebiescy i boiskowa sytuacja wróciła do tej sprzed ostatniego gwizdka pierwszej części. Widowisko, które prezentowały oba zespoły było jednak już niższej jakości. Walka przeniosła się bardziej do środka pola, co zaowocowało spadkiem tempa i mniejszą ilością sytuacji podbramkowych.
Do końca meczu niewiele się działo. Nawet niezłe prostopadłe podanie Starzyńskiego do Kuświka nie przyniosło spodziewanego rezultatu. Warta odnotowania była jedynie sytuacja, w której Putnocky ograł we własnym polu karnym napastnika Pogoni Szczecin. Kibice zgromadzeni przy Cichej zapamiętają też zachowanie Marcina Borskiego. Arbiter główny spotkania w końcówce poganiał piłkarzy Ruchu. Przez to oberwało się Rołandowi Gigołajewowi. Rosjanin za podanie piłki Oleksemu (miał wyrzucić piłkę z autu) zobaczył żółty kartonik, a chwilę wcześniej podobną karę złapał Eduards Visniakovs. Po 94 minutach w końcu też Borski zakończył zmagania, które na szczęście przyniosły Ruchowi trzy punkty. Niezwykle cenne w walce o utrzymanie.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 2:1 (2:1) Pogoń Szczecin
Bramki: Babiarz 25', Starzyński 28' - Robak 34'
Żółte kartki: Babiarz, Visnakovs, Gigołajew - Koj, Golla, Rudol
Składy:
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Helik, Malinowski, Oleksy - Zieńczuk (63' Kowalski), Surma, Babiarz, Starzyński (90' Szyndrowski), Gigołajew - Kuświk (87' Visnakovs).
Rezerwowi: Skaba, Efir, Stawarczyk,, Urbańczyk.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Marcin Malinowski
Pogoń: Janukiewicz - Rudol (83' Zwoliński), Golla, Koj, Matynia - Frączczak, Rogalski, Matras (66' Akahoshi), Murawski, Janota - Robak.
Rezerwowi: Kudła, Hernani, Kamess, Ricardo Nunes, Walski.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Rafał Murawski
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa)
Widzów: 5562 (w tym 142 kibiców Pogoni)
|
źródło: Niebiescy.pl