Przy Cichej nie opadły jeszcze emocje po niedzielnym, pechowym spotkaniu z Lechem Poznań, a już na piłkarzy i kibiców czeka ich kolejna porcja. Jednak w Chorzowie inny wynik niż zwycięstwo nie wchodzi w grę. Tym bardziej, że Lechia Gdańsk na wyjeździe po prostu nie błyszczy.
O ile Poznań i strata punktów z "Kolejorzem" była wkalkulowana w koszty, o tyle zdobycie trzech punktów z Lechią Gdańsk powinno być dla chorzowian obowiązkiem. Zwłaszcza, że szczególnie w drugiej połowie Niebiescy dali się mocno we znaki rywalom. Na wyrównanie i zdobycie chociaż punktu zabrakło czasu. Nie tylko czas był w Poznaniu wrogiem podopiecznych Waldemara Fornalika, podobnie było z koncentracją, której zabrakło szczególnie w początkowej fazie meczu. Przy Cichej powinno być inaczej, ponieważ domowy stadion Niebieskich w końcu zaczyna być ich twierdzą.
Nadzieją na lepsze jutro jest dla Ruchu powrót do zdrowia Marcina Malinowskiego. Kapitan trzyma w ryzach nie tylko zespół, ale i jego grę defensywną. Przy Bułgarskiej dawał się we znaki brak zdecydowania stoperów, szczególnie przy wrzutkach. Malinowski na mecz z Lechią powinien być w pełni sił, jednak Fornalik ma jeszcze jedno zmartwienie. Jest nim absencja najlepszego strzelca Niebieskich - Grzegorza Kuświka. Nieobecność podyktowana jest czwartą żółtą kartką, którą "Kuśwa" zobaczył w Poznaniu za zbyt nerwową reakcję na końcowy gwizdek. Pewniakiem na tę pozycję jest Eduards Visnakovs, który albo jest zmiennikiem Kuświka, albo wchodzi by wspomóc swojego kolegę.
W Chorzowie powoli zaczyna się zapominać o kryzysie, który trapił drużynę. Odwrotna sytuacja jest za to w Gdańsku. Ostatnie spotkanie "Lwów Północy" zakończyło się zaledwie remisem z czerwoną latarnią ligi - Zawiszą Bydgoszcz. Podobnie jest z sytuacją w tabeli. Zespół Lechii budowany za spore pieniądze, którego celem minimum miała być pierwsza trójka, na razie walczy o to, by wydostać się z grupy spadkowej. - Chcemy w każdym meczu zdominować rywala, ale z drugiej strony nie możemy też przed każdym spotkaniem "pompować" i mówić, jacy my jesteśmy dobrzy - zaznacza szkoleniowiec Lechii Jerzy Brzęczek.
Na papierze bowiem zespół "Biało-Zielonych" prezentuje się imponująco. Mila, Wojtkowiak czy Borysiuk to nazwiska, które w polskiej piłce otwierają wiele drzwi. Tyle że to za mało by wejść do grupy mistrzowskiej. - Jesteśmy rozczarowani, ale dalej walczymy o pierwszą ósemką. W meczu z Zawiszą zabrakło nam szczęścia, ale może w spotkaniu z Ruchem będzie ono po naszej stronie? - zastanawia się Antonio Colak. Jedyne za co można pochwalić zespół z Pomorza, to gra defensywna. Mateusz Bąk zachował czyste konto w dwóch ostatnich meczach, a rywale zdołali oddać tylko jeden celny strzał!
Trener Ruchu nie będzie mógł skorzystać z usług Michała Szewczyka, Marcina Kusia i wspomnianego już wcześniej Grzegorza Kuświka. W składzie Lechii Gdańsk najmniej prawdopodobny jest występ Nikoli Lekovicia, który nie trenował w tygodniu z zespołem. Możliwość wyboru w ataku trenerowi Brzęczkowi da natomiast Kevin Frisenbichler. Do składu wrócił również pauzujący za kartki Ariel Borysiuk.
Czy piłkarzom Niebieskich uda się przerwać serię Lechii Gdańsk i złapać korzystny wiatr w walce o górną część tabeli, przekonamy się w piątek. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 18:00. Transmisję telewizyjną ze spotkania przeprowadzą stacje Canal+ Family oraz nSport+. Arbitrem głównym będzie Tomasz Musiał z Krakowa. My natomiast zapraszamy do śledzenia naszej
relacji LIVE!
Przewidywane składy:
Ruch: Putnocky - Konczkowski, Malinowski, Grodzicki, Gigołajew - Kowalski, Babiarz, Surma, Starzyński, Zieńczuk - Visnakovs.
Lechia: Bąk - Wojtkowiak, Janicki, Bougaidis, Wawrzyniak - Makuszewski, Możdżeń, Łukasik, Mila, Grzelczak - Colak.
|
źródło: Niebiescy.pl