Rafał Grodzicki (obrońca Ruchu):
- W bardzo łatwy sposób pozwalaliśmy zawodnikom Lecha wrzucać piłki w nasze pole karne. Jeszcze łatwiej dawaliśmy im oddawać strzały. Dwie bramki biorę na swoją odpowiedzialność, bo to ja byłem najbliżej. Szkoda... Tyle że w pierwszej połowie wyszliśmy jak na skazanie. Czekaliśmy tylko kiedy Lech nas napocznie i nic z tym nie robiliśmy dalej. Dopiero w przerwie, w szatni uwierzyliśmy w swoje możliwości tutaj w Poznaniu. To dało nam bramkę kontaktową i pozwoliło troszeczkę zamazać to, co zostawiliśmy po sobie w pierwszej połowie. Choć od czasu do czasu wyglądało to tak, że Ruch się obudzi i zacznie grać swoją piłkę. To jednak były pozory - sami nie wierzyliśmy w to, że możemy coś tutaj ugrać. Mocne słowa w szatni spowodowały, że w drugiej połowie zaprezentowaliśmy się lepiej.
Lech w końcówce bronił się jak mógł. Próbowali utrzymać się przy piłce, ale ta w większości lądowała u ich bramkarza. On za to musiał ratować się długimi piłkami. W drugiej połowie plusem było to, że zaczęliśmy wygrywać pojedynki główkowe, dzięki którym zaczęliśmy stwarzać sobie więcej sytuacji. To był świetny mecz bramkarza Lecha, jednak ja widzę winę w Ruchu. To my zagraliśmy słabo. (luk)
Filip Starzyński (pomocnik Ruchu):
- Lech to mocny zespół, a my przespaliśmy pierwszą połowę. Druga była już znacznie lepsza. Szkoda, że bramka wcześniej nie wpadła, bo pewnie udałoby nam się dogonić rywali. Ta sztuka nam niestety nie wyszła. Może zabrakło nam cierpliwości w ataku. Widać, że potrafimy fajnie rozgrywać akcje - przegrywać piłkę z jednej strony na drugą, tylko robimy to za rzadko i to nas w tym meczu zgubiło. Lech wykorzystał ten atut - w pierwszej połowie miał dwie, może trzy wrzutki i same stuprocentowe sytuacje. Tak powinno też to u nas wyglądać. Wydaje mi się, że najpierw ten mecz musielibyśmy wybronić, a później atakować. (luk)
Grzegorz Kuświk (napastnik Ruchu):
- Ten mecz mógł się ułożyć całkiem inaczej, gdybyśmy wykorzystali nasze sytuacje. Skończyło się 1:2 i dalej nie wygrywamy w Poznaniu. Na pewno jesteśmy tym bardzo podłamani, bo z przebiegu meczu wyglądało, że możemy wyciągnąć tu trochę więcej. Matus wyciągnął obronił znakomicie tego karnego i to powinno być bodźcem dla nas, żebyśmy się podnieśli i zaczęli grać. Tak niestety się nie stało, bardzo szybko dostaliśmy drugą bramkę, a całą pierwszą połowę przespaliśmy. Musimy ją przeanalizować, bo nie może nam się to zdarzać z takim przeciwnikiem. Cały czas jesteśmy za to karceni. (luk)
Bartłomiej Babiarz (pomocnik Ruchu):
- Wydaje mi się, że nie zasłużyliśmy na porażkę. Pierwsza połowa może nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Mieliśmy swoje sytuacje, w tym moją, niemal 100%. W drugiej połowie zagraliśmy bardziej agresywnie, stworzyliśmy sytuacje i gdyby Marek Zieńczuk strzelił gola w 47 minucie, to mecz potoczyłby się inaczej. Pokazaliśmy za to charakter, walczyliśmy do końca, nie wyłożyliśmy się. Remis nie byłby dla nas złym wynikiem. Wiedzieliśmy na co stać Lecha, czym nas może zaskoczyć. Niestety to zrobił. Wiedzieliśmy, że będą kłaść nacisk na grę z boku. Musimy zrobić wszystko, żeby w kolejnych meczach grać minimum tak, jak w drugiej połowie. (luk)
Tomasz Kędziora (obrońca Lecha):
- Co z tego, że w drugiej połowie obraz gry się zmienił, skoro wynik tego spotkania jest dla nas korzystny. Nieważne jak będziemy grać, ważne żebyśmy wygrywali te spotkania. Nie myślałem o remisie, wiedziałem, że wygramy. W końcówce nie brakowało nam sił. Ruch nas po prostu mocniej przycisnął, ale my broniliśmy się bardzo dobrze. Byłem pewien, że dowieziemy to zwycięstwo do końca, że nie wrócą demony jesieni, bo jesteśmy inną drużyną niż wtedy. Gdybyśmy wykorzystali rzut karny, to nie byłoby tych nerwów. Karne powinno się wykorzystywać, Marcinowi (Kamińskiemu - przyp. red.) to się nie udało, bramkarz dobrze go wyczuł. Byłem wyznaczony jako drugi do karnego - zobaczymy, jak to będzie wyglądać w kolejnym meczu. Do Krakowa jedziemy tylko po zwycięstwo. (luk)
Marcin Kamiński (obrońca Lecha):
- Pierwsza bramka w ekstraklasie, dwa przestrzelone karne, to na pewno zostanie w mojej pamięci. Trudno... Myślałem, że teraz lepiej wykonałem ten karny, ale jednak bramkarzowi udało się obronić. To nie była moja decyzja o strzale, tylko trenera. Byłem wytypowany jako pierwszy, a w tygodniu wyglądało to lepiej. Chyba wyleczyłem się już ze strzelania rzutów karnych. Chciałem wyczekać bramkarza, myślałem że zrobi krok. To był mój błąd, źle strzeliłem. Szkoda, że wprowadzamy sobie sami nerwy, bo już na początku drugiej połowy Ruch wyprowadzał akcje. Najważniejsze jest jednak to, że obroniliśmy się i mamy trzy punkty. (luk)
Jakub Serafin (pomocnik Lecha):
- Dwie godziny przed meczem dowiedziałem się, że zagram w pierwszym składzie. Po treningach mogłem się domyślić, że dostanę szansę od pierwszej minuty. Nie miałem jakichś indywidualnych zadań, miałem grać na pozycji numer 8 i chyba wywiązałem się z tego dobrze. Myślę, że rodzina będzie ze mnie zadowolona i sam też mogę się cieszyć z debiutu. (dejv)
źródło: Niebiescy.pl