Dwie akcje Wisły wykorzystane z zimną krwią wystarczyły, by w Chorzowie zepsuć koniec roku. Mimo prowadzenia gry w meczu i strzelenia gola, Ruch nie był w stanie na własnym terenie dobrze zakończyć sezonu. - To zupełnie inna porażka niż na początku - ocenił Waldemar Fornalik. Inna, bo Ruch nie oddaje już rywalom pola, tylko walczy do ostatnich sił. I to dobry prognostyk przed przerwą zimową.
Ostatni mecz w tym roku zespół Ruchu Chorzów miał rozegrać w swoim żelaznym ustawieniu. Do pierwszej jedenastki wskoczył za Rołanda Gigołajewa Marek Zieńczuk. Większy problem ze złożeniem składu miał natomiast Franciszek Smuda. Do końca nie było pewne, czy do piłkarskiej stolicy Górnego Śląska przyjedzie Arkadiusz Głowacki. Kapitan Wisły w ekspresowym tempie został postawiony jednak na nogi i "Franz" nie musiał skorzystać z rozwiązania z Dariuszem Dudką na środku obrony.
Po raz pierwszy zaiskrzyło w 6 minucie. Wtedy to do końca za źle zagraną piłką poszedł Jakub Kowalski. Poświęcenie się opłaciło i "Kowal" wygrał pojedynek z rosłym Guzmicsem, doskonale wyłożył piłkę Starzyńskiemu, a ten uderzył wprost w Buchalika. Futbolówka spadła jeszcze pod nogi Kuświka, który miał praktycznie pustą bramkę, ale fatalnie spudłował. Zepchnięcie Wisły pod jej własne pole karne poszło w niwecz dokładnie 10 minut później. Wtedy to za krótko do Kamińskiego zagrał Stawarczyk, a Boguski tylko czekał na taki obrót sytuacji. Skrzydłowy, przymierzany niedawno do gry w Ruchu, doskonale wyłożył piłkę Brożkowi, a temu wystarczyło tylko skierować ją do pustej bramki.
Chorzowianie szybko chcieli odpowiedzieć na przypadkową stratę gola. Dlatego też wszystkie siły podopieczni Waldemara Fornalika przerzucili pod bramkę Buchalika. Jednak nie akcja, a stały fragment gry z 21 minuty dał wyrównanie. Faul na Kowalskim na doskonałą wrzutkę zamienił Marek Zieńczuk. Jeszcze lepiej w polu karnym spisał się Surma, który wyskoczył najwyżej do piłki i strzałem głową wprawił stadion przy Cichej w szał. Krew poczuli również jego koledzy i sukcesywnie starali się udowodnić wyższość nad rywalami. Próby uderzenia były jednak zbyt słabe, aby przynajmniej podnieść ciśnienie defensorom "Białej Gwiazdy". Działo się tak w przypadku obrony Ruchu - ta bardzo często się gubiła, a błędy musiała naprawiać po trzy razy z rzędu.
O mały włos mecz w 30 minucie skończyłby się dla Grzegorza Kuświka. Snajper agresywnie wychodząc na piłkę poturbowany został przez Arkadiusza Głowackiego. Interwencja medyków Ruchu postawiła jednak "Kuśwę" na nogi. Najlepszą okazję do zmiany wyniku w trzecim kwadransie gry miał Łukasz Garguła. Skrzydłowy Wisły nie wykorzystał jednak dokładnego dośrodkowania z prawej strony i główkował wprost w rękawice Kamińskiego. Podobnie było z Kuświkiem - ten zaś spalił, ale piłkę w siatce ostatecznie umieścił. Humory w Chorzowie przed przerwą starali się zepsuć jeszcze piłkarze "Białej Gwiazdy", ale co dziś było rzadkością, chorzowianie w obronie radzili sobie bardzo dobrze. Nie zmienił tego nawet róg w ostatniej minucie pierwszej części. Dlatego schodząc do szatni Fornalik i spółka mogli być względnie zadowoleni.
Po przerwie piłkarze Ruchu wyglądali na znacznie bardziej pobudzonych i zdeterminowanych, by uzyskać dobry wynik. Krakowianie byli praktycznie bezproduktywni i nie potrafili zrobić niczego, poza wybijaniem piłki na połowę Niebieskich. Ci zaś byli groźni przede wszystkim ze stałych fragmentów gry. Te dobrze wychodziły dziś Markowi Zieńczukowi. W 53 minucie "Zieniu" z około 25 metrów nieznacznie przestrzelił. Kolejna szansa nadarzyła się pięć minut później. Tym razem w roli głównej znalazł się Kuświk, ale wypychany przez obrońców nie zdołał oddać strzału. Bezpańska piłka spadła po tej akcji na 16 metr, ale ani Babiarz, ani Surma nie byli w stanie dopaść do niej i przynajmniej uderzyć.
Ruch grający mądrze taktycznie spychał rywali coraz głębiej, jednak brak dokładności spowodował, że akcje nie były wykańczane. Tak działo się w 66 minucie, kiedy chorzowianie mieli dwie okazje z rzędu, ale zawodziło ostatnie podanie. Czasem brakowało też sił, by zagrać mocną piłkę. Rywale również się mylili. Najpierw Buchalik mógł sprezentować gola rywalom - na raty łapał piłkę wrzucaną z lewej strony, a później Głowacki kompletnie zmylił swojego golkipera zmieniając tor lotu futbolówki. Lecz i tym razem były zawodnik Ruchu sobie poradził. W pewnym momencie "Wiślacy" jakby się obudzili i wyprowadzili tę jedną kontrę, która zmieniła wynik spotkania. Lewą flanką pomknął Garguła i dograł do kompletnie niepilnowanego Brożka. Najlepszy snajper Wisły głową pokonał bezradnego Kamińskiego.
Niebiescy pomimo usilnych starań nie zdołali już wpłynąć na wynik spotkania. "Biała Gwiazda" dobrze ustawiona w szeregach obronnych bardzo mądrze wypełniała założenia taktyczne Franciszka Smudy. Mając trzy punkty w garści w zasadzie nie potrzebowała niczego, prócz trzymania rywali z dala od własnej bramki. Niestety Ruch nie potrafił skutecznie zmienić taktyki, ani też rzucić się z pasją na rywala, pomimo wprowadzenia świeżych - Efira, Chovanca i Visnakovsa. Ruch skończył 2014 rok porażką, ale - mimo wszystko - nie klęską. Oby zima w Chorzowie przyniosła tylko pozytywne zmiany.
13.06 - 23.06 - treningi w Chorzowie
22.06 g. 11:30 - sparing: Ruch 0:1 Puszcza Niepołomice 24.06 - 04.07 - zgrupowanie w Busku-Zdroju
29.06 g. 11:45 - sparing: Korona Kielce 4:1 Ruch
03.07 g. 18:00 - sparing: Ruch 0:5 Maccabi Tel Awiw 05.07 - 19.07 - treningi w Chorzowie
12.07 g. 17:30 - sparing: Ruch 0:3 Rekord Bielsko-Biała
19.07 g. 20:30 - 1. kolejka I ligi: Odra Opole 0:2 Ruch
* Więcej informacji o sparingach można zobaczyć po najechaniu na