Po zaciętym meczu piłkarze chorzowskiego Ruchu pokonali Jagiellonię Białystok aż 5:2. Bramki dla chorzowian zdobyli Filip Starzyński z karnego, Jakub Kowalski, Grzegorz Kuświk dwie oraz Michał Efir. Niebiescy przełamali się po prawie trzech miesiącach niemocy i to w momencie, kiedy ligowe punkty były potrzebne jak tlen. Wszyscy w Chorzowie zgodnie powtarzają, że to nowy start przy Cichej. Trudno, żeby było inaczej, skoro patronem meczu był sam Gerard Cieślik!
Waldemar Fornalik pomimo złej passy nadal nie zdecydował się na większą rewolucję. Nowym rozwiązaniem miało być za to cofnięcie Filipa Starzyńskiego na pozycję środkowego pomocnika, tuż obok Łukasza Surmy, który odebrał dziś pamiątkowy trykot za 200 występów w barwach Ruchu. Jako podwieszonego za Grzegorzem Kuświkiem miał zagrać Marek Zieńczuk. Na lewej pomocy awizowany do gry został Roland Gigołajew. W obronie Fornalik zmuszony był załatać lukę po Marcinie Malinowskim i tutaj postawił na Marka Szyndrowskiego. Z kolei szkoleniowiec gospodarzy, Michał Probierz swoich nieobecnych zastąpił Dzalamidze, Baranem i Wasilukiem.
Chorzowianie byli zagubieni w pierwszych minutach i nie potrafili stworzyć niczego konstruktywnego. Jeżeli możemy napisać, że nie szło z przodu, to w defensywie było katastrofalnie. Stoperzy Niebieskich w każdej trudniejszej sytuacji wyglądali na spanikowanych - to też przekładało się na ich interwencje. Niepewne wybicia, dopuszczanie rywali do sytuacji strzeleckich i zbyt pasywna postawa - to grzechy główne. Całe szczęście, że rywale nie błyszczeli skutecznością. Ani Tuszyński, ani Piątkowski nie byli w stanie poważniej zagrozić Kamińskiemu. Odpowiedź Ruchu była jak zwykle niekompletna - ostatnim elementem, którego brakowało było oczywiście strzały.
Na nieszczęście gospodarzy, już w 18 minucie padła pierwsza bramka dla "Jagi". Jej autorem był Taras Romanczuk. Ukrainiec kompletnie niepilnowany na 11 metrze idealnie wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego. Stracona bramka spotkała się momentalnie z dezaprobatą fanów. Zresztą trudno się im dziwić, prawie trzymiesięczna klątwa miała trwać nadal. Zdanie kibiców próbował zmienić Łukasz Surma, ale w 24 minucie fatalnie przestrzelił. Sam Waldemar Fornalik był załamany kolejnymi nieudolnymi wręcz zagraniami swoich podopiecznych. Kwintesencją pierwszych 30 minut było rozegranie rzutu rożnego, po którym futbolówka zawędrowała aż do... Krzysztofa Kamińskiego.
Temat gry Niebieskich wziął w końcu w swoje ręce Martin Konczkowski. Lewy obrońca ruszył odważnie do przodu, wyprowadzając piłkę z własnej połowy i zawędrował aż na pole karne rywali. Tam czekali już stoperzy, ale "Konczi" poszedł na przebój i wywalczył rzut karny. Filip Starzyński nie miał problemów z pokonaniem Bartłomieja Drągowskiego. W powietrzu czuć było, że to gol na przełamanie, choć białostocczanie niemal natychmiast zepchnęli gospodarzy do defensywy. Jednak i ten pożar udało się ugasić, a rywali uciszyć bramką. Doskonałą centrę Dziwniela świetnym wolejem wykończył Jakub Kowalski. Skrzydłowy Ruchu wpadł w szał radości, bo w końcu przecież to jego zespół objął upragnione prowadzenie. Rywale leżący na deskach mogli zostać na siłę uszczęśliwieni zderzeniem Stawarczyka z "Kamykiem", ale sytuację na raty udało się odratować. Decydujący cios w pierwszej połowie wyprowadzili Zieńczuk, Gigołajew i Kuświk. Pierwszy na raty zagrywał piłkę do kolegów, drugi znakomicie ni to zacentrował, ni to strzelił, a trzeci wepchnął piłkę klatką piersiową wprost do bramki. Po tym trafieniu, arbiter Borski natychmiast zakończył pierwszą połowę gry.
Głodni bramek chorzowianie ruszyli na rywali tuż po wznowieniu gry. Swoje szanse mieli Starzyński i Kuświk, lecz pierwszy został zablokowany przez defensora "Jagi", a drugi w sobie tylko znany sposób nie trafił do siatki. Chorzowianie nastawili się, że gra w obronie do niczego dobrego nie doprowadzi. Tyle że z decydującym natarciem zaczekali aż do 77 minuty. Wtedy to doskonałą centrę Martina Konczkowskiego na bramkę głową zamienił świeżo wprowadzony Michał Efir. Kibice przy Cichej nie zdążyli jeszcze ochłonąć po czwartej bramce, a już dwie minuty później na 5:1 podwyższył Grzegorz Kuświk. Snajper Niebieskich z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Drągowskim. Sześciominutowy festiwal strzelecki zamknął Tuszyński, ustalając wynik meczu na 5:2. Oba zespoły do końca meczu z nadmiaru emocji nie potrafiły już stworzyć niczego konstruktywnego i po 95 minutach, Marcin Borski mógł z czystym sumieniem zakończyć mecz i złą passę chorzowian.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 5:2 (3:1) Jagiellonia Białystok
Bramki: Starzyński 31' (k), Kowalski 41' Kuświk 45', Efir 77', Kuświk 79' - Romanczuk 18', Tuszyński 81'
Żółte kartki: Romanczuk, Baran
Składy:
Ruch: Kamiński - Konczkowski, Szyndrowski, Stawarczyk, Dziwniel - Kowalski, Surma, Starzyński, Zieńczuk (70' Efir), Gigołajew (87' Chovanec) - Kuświk (90' Lipski).
Rezerwowi: Prus, Helik, Tanczyk, Visnakovs.
Trener: Waldemar Fornalik
Kapitan: Piotr Stawarczyk
Jagiellonia: Drągowski - Waszkiewicz (59' Pawłowski), Baran, Madera, Wasiluk - Frankowski (82' Tymiński), Grzyb, Romanczuk, Tuszyński, Dzalamidze (65' Mystkowski) - Piątkowski.
Rezerwowi: Słowik, Straus, Porębski, Świderski.
Trener: Michał Probierz
Kapitan: Rafał Grzyb
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa)
Widzów: 4100 (w tym 140 kibiców Jagiellonii)
|
źródło: Niebiescy.pl