"Niebieska Szarańcza" po ponad miesięcznej przerwie powróciła na wyjazdowy szlak. Patrząc na słabe, a wręcz żenujące wyniki naszej drużyny, za które posadą zapłacił Janek Kocian, zapisy na wyjazdowe spotkanie z Cracovią mocno się przedłużały. Chętni mogli wybrać się autokarami bądź własnymi środkami transportu. Pierwszą opcję wybrała spora część wyjazdowiczów i na kilka dni przed końcem zapisów w sprzedaży pozostały jedynie same wejściówki, które również praktycznie w całości znalazły nabywców.
Zbiórka wyjazdowa zaplanowana została na godz. 12:30 na parkingu klubowym. Tak wczesna godzina związana była z planowanym na godzinę 13:00 pożegnaniem trenera Jana Kociana. Słowak zaskarbił sobie ogromną sympatię kibiców Ruchu i taka uroczystość była koniecznością. Pożegnanie odbyło się na trybunie głównej, gdzie wśród głośnych śpiewów nie zabrakło pamiątkowej ramy ze zdjęciami oraz klubowego szalika dla naszego byłego szkoleniowca.
Około godziny 14:00 autokary oraz auta wyruszyły z głównej zbiórki w kierunku Krakowa. Spodziewając się korków godzina wyjazdu nie była przypadkowa i pod stadion Cracovii główna grupa dotarła na ponad godzinę przed meczem. Wydawałoby się, że taki zapas czasu wystarczy do sprawnego wpuszczenia kibiców Ruchu, którzy dotarli do Krakowa w
710 osób...
Nic bardziej mylnego. Ochrona dołożyła wszelkich starań, by wpuszczanie przebiegało jak najwolniej. Kibice z wybiegu zwanego też poczekalnią wpuszczani byli w grupkach maksymalnie 10-osobowych, chociaż liczenie i tak nie należało do najmocniejszej strony "Hektorków". Do tego maksymalnie dwa działające kołowrotki oraz kolejne zderzenie z pseudoprofesjonalizmem, gdzie mało rozgarnięte kobietki miały problemy ze zrozumieniem i wyszukaniem nazwisk na liście, nawet po ich dokładnym przeliterowaniu.
Piłkarze usłyszeli pierwszy gwizdek, a spora część kibiców Niebieskich pozostawała pod stadionem. Ochrona z policją wyłapywały ponadto pojedyncze osoby do legitymowania, co dodatkowo wydłużało wchodzenie. Część kibiców została wpuszczona w granicach 80. minuty spotkania, ale i tak pozostało jeszcze sporo osób, które mimo posiadania biletu w ogóle nie zobaczyły murawy.
Klub Ruch Chorzów oraz Stowarzyszenie "Niebiescy" zapowiedziały złożenie protestu w sprawie tej farsy. Pisma mają trafić do Ekstraklasy SA oraz Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Fani Niebieskich, którym udało się wejść na sektor, na początku zaśpiewali głośno "jesteśmy zawsze tam...". Jak zwykle w przypadku meczów na Kałuży, przy sektorze gości pojawia się grupka napinaczy, jednak tym razem ich frekwencja była zaskakująco niska. Pojawiły się jednak damskie gwiazdy, a raczej "anty gwiazdy", co można było wywnioskować po prezentowanej przez cały mecz vlepce.
Doping ze strony Ruchu można uznać za dobry, jednak bez większego szału. Godne uwagi było jedynie wykonanie "Horto Magiko", intonowanego przez Dzikiego Wąsa. Trzeba przyznać nawet filmik przygotowany przez
naszą telewizję nie odzwierciedla do końca konkretnej dopingowej korby, jaka panowała wtedy na sektorze. W repertuarze kibiców Niebieskich nie zabrakło częstych i różnorodnych "uprzejmości" kierowanych w stronę gospodarzy.
Chorzowianie dosyć dobrze oflagowali płoty sektora gości, gdzie zawisły płótna: "P/R\F", "19/R\20", "Bandycki BatoRy", "Śląscy Ekstremiści", "Niebieskie Siemce - ekipa wyjazdowa", "NRŚL Gang", "Świętochłowice", "Żory", "Pszów", "N/R\K" (Katowic), "Kęty", "Radlin", "Śląsk Cieszyński" oraz "Niebieskie Łaziska". Na stadion niestety nie zostały wpuszczone dwa transparenty, które miały wyrazić zdanie kibiców na temat zatrudnienia w chorzowskim klubie Jacka Bednarza. Z sektora gości i tak można było jednak usłyszeć kilka gorzkich słów w kierunku tego jegomościa.
Warto zauważyć sporą frekwencję niebieskich fan clubów, które pojawiły się w zgrabnych liczbach, w tym m.in. FC Zakopane w 15 osób. Dziękujemy również Widzewiakom, którzy pojawili się w kilkanaście osób.
Z perspektywy sektora gości gospodarze zaprezentowali się mizernie. Pomimo dobrze oflagowanego sektora młyn dosłownie świecił pustkami za sprawą odbijającego się światła od pustych krzesełek. Trudno określić doping gospodarzy, bo niewiele można było usłyszeć w klatce.
Mecz niestety zakończył się kolejną porażką Niebieskich, którzy po 12. kolejkach znajdują się tuż nad strefą spadkową. Na chwilę obecną zawodnicy chorzowskiego klubu nawet nie zbliżają się do poziomu, jaki prezentują kibice Niebieskiej eRki. Za słabą grę piłkarzy zapłacił trener Kocian, któremu fani jeszcze raz podziękowali po meczu okrzykiem "Janek, Janek Kocian...". Ot taka kuriozalna sytuacja, gdzie podziękowano byłemu szkoleniowcowi, a nie sprawującemu ponownie stanowisko trenera Waldemarowi Fornalikowi.
Po meczu jeszcze mała wymiana uprzejmości i po chwili oczekiwania fani Ruchu opuścili stadion. Po przejściu Błoń, wszyscy zajęli miejsca w autokarach oraz samochodach i wyruszyli w kierunku Górnego Śląska. Tym samym zakończyła się kolejna wyprawa, która jednak większej historii nie miała, także niecierpliwie wyczekujmy kolejnego wyjazdu.
źródło: Niebiescy.pl