- Ostatnio tutaj siedziałem, kiedy żegnałem się z Ruchem. Nie sądziłem, że powrót nastąpi tak szybko - powiedział
Waldemar Fornalik, który zastąpił Jana Kociana na stanowisku trenera Niebieskich.
Były selekcjoner reprezentacji Polski przejął zespół, który z ośmioma punktami zajmuje obecnie 14. miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasy. - Czuję dużą satysfakcję, że powierzono mi obowiązki trenera Ruchu Chorzów. Oczywiście zdaję sobie sprawę z wyzwania, jakie jest przed nami. Chodzi o to, aby drużyna jak najszybciej wróciła na właściwe tory i zdobywała punkty, bo to jest najważniejsze. Celem jest zdobycie jak największej ilości punktów w meczach jesiennych, a docelowo awans do pierwszej ósemki ekstraklasy, gdyż wszyscy zdajemy sobie sprawę jak to jest istotne. Jesteśmy na etapie poznawania drużyny i postaramy się to zrobić jak najszybciej. Ta drużyna pokazała, że potrafi grać w piłkę i myślę, że powrót na właściwe tory nastąpi bardzo szybko. Liczę, że już w meczu z Cracovią drużyna zaprezentuje się z jak najlepszej strony - usłyszeliśmy na początku dzisiejszej konferencji prasowej.
Wrócił pan do klubu po ponad dwóch latach przerwy i przygodzie z reprezentacją Polski.
Waldemar Fornalik: - Wróciłem do klubu, któremu dużo zawdzięczam. Dzięki pracy w tym klubie powierzono mi pracę na stanowisku selekcjonera reprezentacji. Tym bardziej cieszę się, że wróciłem w te miłe progi. Postaramy się spełnić oczekiwania, które nam powierzono.
Ostatnim razem pracował w Ruchu ponad trzy lata. Czy tym razem zamierza się pan związać z klubem na dłuższy okres, na przykład na dekadę?
- Wtedy ojczyzna wezwała, więc nie miałem wyjścia. Wszystko było jednak na dobrej drodze, by pracować tutaj długo i być może teraz nie rozmawialibyśmy o tym, czy chcę być na ileś lat, tylko bym jeszcze ciągle pracował. Każdy szkoleniowiec chce pracować jak najdłużej. Jeden z mądrych trenerów powiedział, że jeśli zaczynasz pracę w klubie, to nie możesz myśleć o tym, żeby dotrwać do końca sezonu. Musisz myśleć tak, jakbyś miał pracować przynajmniej dziesięć lat. Jeśli ktoś myśli tylko o tym, co będzie w najbliższym okresie czasu, to nie zarazi ludzi pomysłem i pasją.
Ruchowi się nie odmawia?
- Można tak powiedzieć. Chyba użyłem już gdzieś takiego sformułowania, ale w bardziej kuluarowych wypowiedziach. To klub z wielką historią, tradycjami, który zawsze celował w najwyższe lokaty. W ostatnich czterech sezonach drużyna trzykrotnie awansowała do europejskich pucharów, dwukrotnie była w finale Pucharu Polski, więc to świadczy o tym, że wymagania są bardzo wysokie. Oczekiwania również, więc ten klub jest czołowym w naszej ekstraklasie. Jeżeli słyszałem opinie, że dany zawodnik z Ruchu powinien zmienić klub i pójść do mocniejszego, to byłem zaskoczony, bo w danym momencie Niebiescy byli na przykład na trzecim miejscu. Wtedy były przecież tylko dwa kluby mocniejsze od Ruchu.
Co zaważyło na tym, że przyjął pan ofertę z Cichej?
- Ruch Chorzów to klub, który się rozwija. Oczywiście są problemy, ale ten klub ma aspiracje. Ja czułem się tutaj bardzo dobrze i bardzo dobrze mi się tutaj pracowało. To też zaważyło na pozytywnej decyzji z mojej strony.
Podpisał pan kontrakt, który będzie obowiązywał aż do końca czerwca 2017 roku. To również miało znaczenie?
- Powiem wprost. To nie było tak, że ja siedziałem prawie rok w domu i nie miałem żadnych propozycji. Ofert było kilka, ale nie były one poważne w sensie czasowym. Chodziło tylko o ugaszenie pożaru, z opcją. Tutaj jest konkretna propozycja, konkretna sytuacja, w której chcemy coś wspólnie budować, aby klub rozwijał się.
Miał pan okazję porozmawiać już z trenerem Janem Kocianem?
- Jeszcze nie rozmawialiśmy, bo wszystko odbyło się dosyć błyskawicznie. Nie ukrywam jednak, że takie spotkanie planujemy.
Ruch w ostatnich latach trzykrotnie wystąpił w europejskich pucharach i za każdym razem początek kolejnego sezonu był słaby. Z czego to wynika?
- Życie pokazuje, że w naszych realiach zmierzenie się z pucharami i ligą jest dużym wyzwaniem. Nie jest to łatwa sytuacja i już nie jeden trener miał z tym problemy. Zawsze pamięta się to, co było w najkrótszej perspektywie, jednak gdy sięgniemy głębiej, to okazuje się, że radziliśmy sobie w różnych sytuacjach. Jeżeli przypomnimy sobie, że kiedy Fornalik zdobył trzecie miejsce, to później jesienią też były puchary. Była jednak inna sytuacja, bo straciliśmy kilku zawodników, ale równocześnie wykorzystaliśmy ten okres na przebudowę drużyny, aby w kolejnym sezonie wywalczyć wicemistrzostwo Polski. Wielu trenerów ma jednak później problemy, łącząc jednocześnie puchary i ekstraklasę. To nie dotyczy tylko Ruchu Chorzów. Jeżeli popatrzymy na mocniejsze finansowo kluby, to również miały takie kłopoty.
Zawodnicy przechodzą dzisiaj badania. Jeżeli ich wyniki nie będą pozytywne, to czy będzie pan w stanie jednocześnie rozrywać mecze ligowe i odbudowywać zespół?
- Zakładam, że zespół powinien i musi jeszcze jesienią prezentować się lepiej niż w ostatnich spotkaniach. Nie można zakładać, że przepracujemy zimę i później będziemy wygrywać mecze. Trzeba postawić diagnozę natychmiast, aby efekt był widoczny. Nie jest to łatwe zadanie, bo zawsze brakuje czasu, ale dzisiejsze badania oraz rozmowy, które mam zamiar przeprowadzić, dadzą nam wytyczne, w jakim pójść kierunku.
Gdzie będzie pan szukał antidotum na słabą dyspozycję drużyny? W psychice piłkarzy czy może w motoryce?
- W każdym elemencie trzeba zrobić rozeznanie, trzeba się przyjrzeć i przeanalizować. Jeżeli przegrywa się derby to trudno, aby psychika była optymistycznie nastawiona. To są jednak zawodnicy, którzy nie jedno przeżyli. To jest też zawód piłkarza - dzisiaj wygrywasz, jutro przegrywasz. Trzeba patrzeć przed siebie.
Ma pan nieco ułatwione zadanie, bo z częścią zawodników z obecnej kadry Ruchu miał pan już okazję pracować.
- Okazuje się, że nie ma ich zbyt wielu. Pięciu bodajże. Oni mnie znają i ja ich znam doskonale. Natomiast bardzo mi zależy, aby poznać pozostałych, których miałem okazję zobaczyć tylko na boisku. Bardzo liczę, że poznanie ich pozwoli wzmocnić siłę tej drużyny.
W poprzednim sezonie Ruch realizował projekt polski i osiągał sukcesy w krajowym składzie. Jak pana drużyna będzie wyglądać pod tym względem?
- Ruch w przeszłości osiągał sukcesy dzięki określonemu systemowi pracy, który wykształtował się przez lata. To bazowanie na bardzo dobrym przygotowaniu motorycznym i przygotowanie swoich zawodników, którzy w perspektywie trafiali do pierwszej drużyny. To przynosiło efekty. Nie ukrywam, że będę się starał, aby pójść w tym kierunku. Co nie oznacza, że jeśli trafi się dobry zawodnik spoza granic Polski, to nie będziemy rozważać jego kandydatury.
Czy dojdzie do skutku towarzyski dwumecz z Piastem Gliwice, który ma się odbyć w najbliższy weekend?
- Zastanawiamy się, czy nie dokonamy pewnych korekt. Przeanalizujemy to, bo jeszcze w piątek nasza drużyna rezerw rozegra spotkanie. Do jutra podejmiemy decyzję. Przynajmniej jeden sparing chciałbym rozegrać, bo to daje pogląd na sytuację.
Notował: Neo (Niebiescy.pl)