- To były przyjacielskie rozmowy. Każdy z nas ma poczucie sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Za nami jedenaście meczów i mamy na koncie osiem punktów. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że to najlepszy moment, aby takiej zmiany dokonać - tłumaczy doradca zarządu Ruchu ds. sportowych Mariusz Klimek.
Były właściciel Ruchu był osobą, która ponad rok temu ściągnęła trenera Jana Kociana na Cichą. Dzisiaj zarząd klubu podjął decyzję o zakończeniu współpracy ze słowackim szkoleniowcem. - Wielka szkoda, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że potrzeba bodźca, który pozwoli drużynie na nowo uwierzyć w jej możliwości. Ubolewam nad tym, bo Janek to mój przyjaciel. Dziękuję mu za to, że przyszedł do nas w momentach, które były dla klubu trudne. W tej chwili też takie są. Fortuna kołem się toczy. Jestem przekonany, że drogi klubu i Jana na pewno się jeszcze zejdą, a kibice, którzy tak spontanicznie go tu witali i o nim śpiewali, będą mieli okazję uczynić to raz jeszcze - mówi Klimek.
W Chorzowie nikt nie zna odpowiedzi na pytanie, dlaczego drużyna notuje słabe wyniki w lidze i plasuje się na trzecim miejscu od końca. - Nie zmienił się warsztat, treningi ani trenerzy. Doszli natomiast piłkarze, którzy wbrew niektórym głosom nie byli osłabieniem. Nie zgadzam się z nikim, nawet z trenerem, że mieliśmy złe transfery. Nie wiem, co się stało. Trener też nie wie i stąd ta decyzja. Gdyby Jan znał antidotum na to, co się dzieje z piłkarzami, to na pewno już by to wdrożył. Ten kryzys nie trwa od pięciu dni, od derbów z Górnikiem. Najgorsze jest to, że nie potrafimy tego zdiagnozować - wskazuje doradca zarządu ds. sportowych.
źródło: Niebiescy.pl