Marcin Malinowski (obrońca Ruchu):
- Wstyd i nie ma o czym gadać. Tak doświadczonemu zespołowi nie przystoi przegrać z takim rywalem, to nie ulega żadnych wątpliwości. Ten ostatni mecz ligowy też nie był za dobry. Po dwóch spotkaniach na Pomorzu wydawało się, że to wszystko zmierza na dobre tory. Na tory, które w tamtym sezonie dawały nam zwycięstwa i punkty. Absolutnie nie mam zamiaru tutaj grzebać w trupach i powoływać się na tamten sezon. Dużo się jednak nie zmieniło, tylko doszło kilku nowych chłopaków, a nasza gra wygląda przeraźliwie słabo. Trzeba szybko coś zrobić, bo w sobotę czeka nas mega ciężkie spotkanie o dziewięć punktów. Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego obronną ręką.
Ktoś mądry powiedział, że piłka nożna to jest prosta gra. Dzisiaj było za dużo kombinowania. Przegraliśmy na własne życzenie i trochę frajersko. W pierwszej połowie powinniśmy prowadzić 3:0, bo oprócz bramki mieliśmy jeszcze dwie setki. Wtedy spokojnie byśmy tego ograli.
Krzysztof Kamiński (bramkarz Ruchu):
- To spotkanie można odbierać w kategoriach wpadki i wstydu. Można to określić na różne sposoby. Wstyd straszny. Gratuluję drużynie przeciwnej, bo jest w następnej rundzie. Wydaje mi się, że my im bardziej pomogliśmy, niż oni sobie. Na pewno ich nie zlekceważyliśmy, bo w pierwszych trzydziestu minutach powinniśmy wysoko prowadzić. Nie wykorzystaliśmy dwóch, trzech dogodnych sytuacji i zemściło się. Ostrovia w pierwszej połowie przeprowadziła tak naprawdę jedną akcję i strzeliła na 1:1.
Jak wyglądała sytuacja z rzutem karnym z mojej perspektywy? Po wyrzucie z autu najpierw zawodnik Ostrovii zagrał piłkę ręką, ale sędzia tego nie zauważył. Dopiero później możliwe, że była ręka Łukasza, ale do końca tego nie widziałem. Asystent sędziego na pewno był lepiej ustawiony i podjął decyzję o jedenastce.
Grzegorz Kuświk (napastnik Ruchu):
- Musimy usiąść i zastanowić się nad tym wszystkim, bo nie przystoi nam dokonać takiego wyniku. Jesteśmy drużyną z ekstraklasy, mamy swoje ambicje, a ostatnio wygląda to tak, jak wygląda. Na dzień dzisiejszy nie ma usprawiedliwienia na to wszystko.
Piotr Stawarczyk (obrońca Ruchu):
- Jeżeli się nie udokumentuje przewagi bramkami, to taki rywal z niższej klasy rozgrywkowej w jednej sytuacji potrafi zwietrzyć swoją szansę. Często tak to się kończy. Nam się nie udało temu przeciwdziałać i przegraliśmy. Ubolewamy nad tym, bo liczyliśmy, że tym meczem poprawimy sobie humory po ostatniej porażce i przed kolejnymi ważnymi spotkaniami ligowymi. Tak się nie stało. Czasami są takie momenty w piłce nożnej, gdy trzeba się podnieść w gorszym momencie. Nie mamy innego wyjścia - musimy to zrobić.
Damian Błaszczyk (obrońca Ostrovii):
- W pierwszych 15 minutach trochę się przestraszyliśmy, ale po stracie gola uwierzyliśmy, że możemy. To było widać, bo mieliśmy swoje okazje. Marek Szymanowski strzelił bramkę, a później w szatni padły ostre słowa. Mówiliśmy, że damy radę. Cieszymy się, że mamy taką drużynę. To dla nas wielki sukces.
Damian Czech (obrońca Ostrovii):
- Walczyliśmy z całych sił. Po stracie bramki ruszyliśmy do przodu i strzeliliśmy na 1:1, a w drugiej połowie udało nam się wygrać mecz. Dociera do nas, że wyeliminowaliśmy Ruch Chorzów i czekamy na kolejnego rywala. Dziękujemy kibicom za doping. Jestem tutaj trzy lata i jeszcze nie widziałem tutaj kompletu. Mam nadzieję, że będą przychodzić na mecze ligowe i cieszyć się z naszej gry.
źródło: Niebiescy.pl