Za nami mecz, który na pewno przejdzie do historii. Po raz pierwszy na boisku spotkały się dwie zaprzyjaźnione drużyny - Ruch Chorzów i Elana Toruń. Zespoły grające zazwyczaj w różnych ligach połączyła przyjaźń kibiców trwająca już ponad 21 lat.
Pomysł zorganizowania meczu przyjaźni zrealizowało Stowarzyszenie Kibiców Elany Toruń, a przede wszystkim jego Prezes Marcin Lewandowski. Pochłonęło to bardzo wiele czasu oraz sił, jednak w końcu się udało. Niestety, meczu nie doczekał nasz przyjaciel "Muszka", który pewnie z Sektora Niebo z uśmiechem spoglądał na ten wielki sportowo-kibicowski dzień w Toruniu.
Miesiące przygotowywań, pozyskiwania sponsorów oraz organizacji sprawiły, że w sobotę 6 września praktycznie cały Toruń żył tym sportowym świętem. Wszyscy wiedzieli, że Elana i Ruch mają swoje wielkie święto.
Kibice obu drużyn kupowali bilety-cegiełki w cenie 20 zł, z czego zysk przeznaczono na cele charytatywne, w tym m.in. na fundację "Serce Dzieciom", której założycielem oraz prezesem był śp. "Mucha".
Niebiescy do Torunia docierali na własną rękę różnymi środkami lokomocji i o różnych porach. Część fanów Ruchu gościła w Grodzie Kopernika od piątku, inni przyjeżdżali przed meczem. I to samo tyczy się powrotu...
Ogólnie do Torunia dotarło
420 fanów chorzowskiego Ruchu, a spotkanie obejrzało z trybun łącznie ponad
2500 widzów. Mecz wywołał spore poruszenie wśród kibiców, jak i wśród policji, która zakwalifikowała go jako podwyższonego ryzyka... Pod stadionem uraczyć można było armatkę wodną oraz sporo mundurowych. To samo w okolicach obiektu przy ul. Bema.
Kibice Elany i Ruchu stworzyli na całej prostej wspólny młyn, który od pierwszego gwizdka rozpoczął dobry doping toruńsko-chorzowski. W pierwszej minucie uczczono pamięć zmarłego śp. "Muchy", intonując "Zawsze w pamięci, nasz Muszka zawsze w pamięci" oraz "Mucha, Mucha Elana!". Do śpiewu dołączała się często trybuna kryta, głownie przy śpiewach na dwie strony. Generalnie na stadionie było gorąco i to nie tylko ze względu na lejący się z nieba żar, który sprawił, że większość dopingowała bez koszulek.
Do meczu przygotowali się również odpowiednio Ultrasi obu klubów. Grupy "Ultras Niebiescy" i "Ultras Elana Toruń" przez ostatnie dni zarywały noce, aby stworzyć oprawę na pierwszy zgodowy mecz obu klubów.
W czasie przerwy kibice zgromadzeni na stadionie mogli podziwiać skoki spadochronowe i lądowanie na murawie. Jeden ze skoczków sfrunął w stronę stadionu z rozwiniętą flagą "[E] W jedności siłą /R\", co robiło ogromne wrażenie. Po lądowaniu flaga powieszona została na płocie obok tych wiszących już. Ze strony Ruchu pojawiły się płótna: "Special Guest", "ULTRAS", "19/R\20" oraz "Myszków", natomiast Elanowcy wywiesili m.in. "Grubasy", "Śp. Słoma", "GTW", "Ultras Elana", "Elana Toruń", "Toruńscy Emigranci", "Toruńska Elana" oraz fany osiedli, FC i transparent "Kołek, Łeza Trzymajcie się PDW".
W 68. minucie zaprezentowany został transparent poświęcony zmarłemu inicjatorowi meczu -
"[E] Ś.P. MUCHA - NAJWIERNIEJSZY Z NAJWIERNIEJSZYCH [E]". Nad nim, na całej długości młyna, odpalone zostały race. Podczas prezentacji cały stadion wstał i oklaskami uczcił pamięć naszego przyjaciela i wielkiego fanatyka Elany.
Atmosfera meczu, wspólny doping i zabawa zrzuciły na drugi plan samą konfrontację na boisku i nawet wynik nie był sprawą istotną. Liczyło się BRAT[E]/R\STWO na trybunach.
W 80. minucie zaprezentowano główną oprawę meczu stworzoną wspólnymi siłami Ultrasów obu klubów. Motywem przewodnim były wspomnienia ojca prowadzącego syna za rękę. Oprawie towarzyszyło hasło przewodnie
"[E] Oddani dwóm różnym drużynom, tworzymy wspomnienia, które nigdy nie przeminą /R\". Sektorówce ojca z synem towarzyszyły pozostałe trzy w formie dymków: "PF & GTW" z pięścią, kolejny przedstawiał połączone herby Ruchu i Elany oraz przekreślonego policjanta, natomiast trzeci logotypy "Ultras Niebiescy" i "Ultras Elana Toruń" oraz odpaloną racę.
Po chwili trzy "dymki" zastąpione zostały sektorówkami przedstawiającymi konkretne wspomnienia. "PF>W" to stadionowa awantura, przekreślony policjant to wspólna walka kibiców z policją, natomiast "UN&UET" to wspólne tworzenie opraw meczowych. Całości towarzyszyły odpalone race i świece dymne. Choreografia wyszła naprawdę konkretnie.
Mecz zakończył się wygraną Niebieskich 3:0, jednak nie miało to większego znaczenia. Piłkarze wspólnie podeszli pod młyn dziękując kibicom za doping oraz przybijając piątki.
Po opuszczeniu stadionu większość kibiców wyruszyła wspólnym pochodem na starówkę, gdzie przy wspólnych śpiewach sławiono naszą braterską zgodę, zajmując okoliczne knajpy oraz bulwar.
Przy hektolitrach spożytego alkoholu czas mijał w dobrych nastrojach. Kiedy zaszło słońce, kibice wspólnie udali się na bulwar, gdzie odpalono race, podświetlając zza Wisły mury starego miasta i dając rewelacyjny widok. Gdy race straciły swój blask, toruńsko-chorzowska brać udała się do dwóch wynajętych lokali, gdzie bawiono się do białego rana. Przemieszczając się pomiędzy lokalami można było zauważyć różnicę. W klubie "NRD" skupiono się na głośnych śpiewach, którym towarzyszyły odpalane z dachów race, czyli było naprawdę grubo i głośno. Natomiast w uplasowanym w samym centrum "Szwejku" urzędowała ekipa typowo baletowa, także nie można było narzekać na brak tańców, hulańców i wszelkich swawol.
Przygnębiający był widok czatującej na każdym kroku policji i straży miejskiej, które obstawiły cały rynek, a pod lokalami zorganizowały prawdziwe wartownie w kilku miejscach. Sytuacja przypominała mniej więcej sąsiada, którego nikt nie lubi, bo donosi, ale wszelkie spotkania towarzyskie i biby innych lokatorów podgląda przez dziurkę od klucza. No ale co poradzić, jedni chodzą do klubów, inni siedzą w suce ;)
Wraz z upływającym czasem można było zauważać metamorfozy niektórych baletmistrzów. Nieszczęśliwcy, którym zdarzyło się przysnąć w lokalu, robione mieli pamiątkowe zdjęcie z "biedą", czyli medalem, który krążył to tu to tam, rozdając raz bogactwo, a raz biedę ;-) Niektórych pociągnął melanż i zaliczyli izbę, ktoś postanowił popływać w Wiśle, a ktoś inny pojeździć karetką. Generalnie ciekawych historii i zdarzeń nie brakowało - było naprawdę GRUBO.
Kto dawał radę, balował jeszcze w niedziele, a inni powoli wracali do domu. Z całą pewnością nikt nie żałował swojego przyjazdu, bo Toruń należy do tych miast, gdzie zawsze chce się wracać. Miejmy nadzieję, że jeszcze będziemy mięli okazję spotkać się na wspólnym meczu, ale tym razem ligowym w Ekstraklasie ;)
Z tego miejsca w imieniu wszystkich kibiców Ruchu chcielibyśmy podziękować za konkretną gościnę i niezapomniany weekend. Do zobaczenia na kibicowskim szlaku.
PF & GTW, UN & UET, SKRCh & SKET zawsze razem!
źródło: Niebiescy.pl