- Mamy punkt, mogliśmy mieć trzy, ale mogliśmy też nie mieć żadnego - podsumował konfrontację z Wisłą Kraków trener Jan Kocian. Niebiescy przerwali w niedzielę serię trzech porażek z rzędu i zanotowali pierwszy remis w rozpoczętym niedawno sezonie T-Mobile Ekstraklasy.
Słowacki szkoleniowiec posłał do boju swoją żelazną jedenastkę, która w pierwszej połowie dość mocno zawodziła, zwłaszcza w defensywie. Wisła powinna objąć prowadzenie w 13. minucie spotkania, jednak sędzia Daniel Stefański nie uznał bramki zdobytej przez Pawła Brożka. Arbiter dosłownie sekundę wcześniej odgwizdał zagranie ręką Marcina Malinowskiego i pozostał w swojej decyzji konsekwentny.
Gospodarze dopięli swego pięć minut później, gdy Rafał Boguski wykorzystał rzut karny podyktowany za faul "Maliny" na Macieju Jankowskim. W kolejnych dwóch kwadransach Wisła mogła znacznie podwyższyć prowadzenie. Dogodne okazje zmarnowali jednak Brożek i Łukasz Garguła.
W 43. minucie byliśmy świadkami błysku geniuszu Niebieskich. Akcja, którą przeprowadził Ruch, była znakomita. Wszystko zaczęło się jeszcze w polu karnym chorzowian. Surma zagrał do Malinowskiego, Malinowski do Zieńczuka, Zieńczuk do Starzyńskiego, a ten do będącego przed szesnastką Babiarza. Filigranowy pomocnik zakręcił w polu karnym Gargułą i zagrał piłkę piętą do wbiegającego za plecy Dziwniela, który prawie rozerwał siatkę bramki strzeżonej przez Buchalika. Takie akcje chcielibyśmy oglądać zawsze!
Niebiescy w drugiej połowie zaprezentowali się lepiej niż w pierwszej. - To był ten stary dobry Ruch z poprzedniego sezonu - zapewniał Łukasz Surma. Drużynie z ul. Cichej 6 zabrakło jednak starego dobrego Kuświka. W 63. minucie ekipa Jana Kociana wyprowadziła szybki kontratak. Babiarz, który otrzymał dokładne podanie od Starzyńskiego, ponownie oszukał w polu karnym Gargułę i wysunął piłkę na dwunasty metr do "Kuśwy". Napastnik Ruchu mógł wręcz zapytać Buchalika "w który róg chcesz?". Spudłował jednak tak fatalnie, że skrył twarz w dłoniach, a trener Kocian padł przed ławką na kolana.
Kuświk wciąż jest bardzo daleki od formy z poprzedniego sezonu. Widział to sztab szkoleniowy, który kilka minut później wpuścił w jego miejsce Michała Efira. Okazało się, że Kocian znów miał nosa do zmiany (w Esbjergu Marcin Kuś zaliczył ważną asystę), bo 22-letni zawodnik po chwili świętował zdobycie swojej pierwszej bramki w Ekstraklasie. "Efirek" przebiegł z piłką połowę boiska, zatrzymał się przed polem karnym Wisły i uderzył. Stojący obok Głowacki i Dudka bezradnie patrzyli, jak piłka odbija się od słupka i wpada do siatki. Pierwszą asystę w sezonie zaliczył przy tej akcji Starzyński.
W 78. minucie powinno być 3:1 dla Ruchu, lecz Marek Zieńczuk nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Buchalikiem. "Zieniu" spróbował lobu, ale golkiper do końca stał na nogach i po prostu złapał piłkę. - Jeśli ty nie dasz, to dostaniesz - wzdychał po meczu Jan Kocian, który w 83. minucie patrzał z ławki, jak Brożek pokonuje szczupakiem Kamińskiego.
2:2 to wynik, który jest sprawiedliwy, ale pozostawia spory niedosyt w obu drużynach, gdyż zarówno Wisła, jak i Ruch miały wiele bardzo dobrych okazji bramkowych. Niebiescy zagrali lepiej niż w pierwszych trzech meczach, co daje nadzieję, że wrócą wkrótce na właściwe tory.
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Wisła Kraków 2:2 (1:1) Ruch Chorzów
Bramki: Boguski 18', Brożek 83' - Dziwniel 43', Efir 73'
Żółte kartki: Brożek - Malinowski, Zieńczuk
Składy:
Wisła: Buchalik - Burliga, Głowacki, Dudka, Sadlok - Garguła (69' Zając), Uryga (55' Sarki), Jankowski, Stilić, Boguski - Brożek.
Rezerwowi: Bieszczad, Czekaj, Żemło, Przemysław Lech, Kuczak.
Trener: Franciszek Smuda
Kapitan: Arkadiusz Głowacki
Ruch: Kamiński - Helik (56' Kuś), Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel - Kowalski (77' Włodyka), Surma, Babiarz, Starzyński, Zieńczuk - Kuświk (68' Efir).
Rezerwowi: Kamil Lech, Gigołajew, Szyndrowski, Urbańczyk.
Trener: Jan Kocian
Kapitan: Marcin Malinowski
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
Widzów: 5783 (kibice Ruchu zsolidaryzowali się z fanami Wisły i nie przyjechali do Krakowa)
|
źródło: Niebiescy.pl