Łukasz Surma (pomocnik Ruchu):
- Wynik determinował to, co robiliśmy na boisku. Cóż, cel uświęca środki. 0:0 u siebie i 2:2 na wyjeździe mówi, że jednak byliśmy o tę bramkę lepsi. Dzisiejszy mecz pokazał, jak bardzo szkoda, że nie strzeliliśmy bramki w Gliwicach. Ewidentnie nam brakowało tego gola. Esbjerg to bardzo gorący teren. Ta drużyna umie grać w piłkę i długo się przy niej utrzymuje. W tamtym roku wyszli z grupy i to nie jest przypadkowa ekipa.
Krzysztof Kamiński (bramkarz Ruchu):
- Straciliśmy dwa gole, ale super, że udało nam się strzelić bramkę w doliczonym czasie. Wierzyliśmy do końca, ale widzieliśmy, że to Esbjerg cały czas atakował. W lidzie nie czarujemy skutecznością, a dzisiaj udało nam się zdobyć dwie bramki. W obronie graliśmy konsekwentnie, choć rywale dwa razy trafili do siatki. Chciałbym zobaczyć jeszcze raz na spokojnie pierwszą bramkę, bo wydaje mi się, że był spalony. Przy drugiej bramce zabrakło czegoś w kryciu. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Mamy jeszcze trochę czasu, by pocieszyć się zwycięstwem, ale już w niedzielę trzeba dobrze zagrać z Wisłą Kraków.
Miałem dzisiaj sporo szczęścia. Były dwie sytuacje, gdy napastnik Esbjerga nie trafił w bramkę z bliskiej odległości. Raz w ogóle nie trafił w piłkę, a raz uderzył obok.
źródło: Niebiescy.pl