Marcin Malinowski (obrońca Ruchu):
- To nasz kolejny słaby mecz. Pierwsza połowa jeszcze jakoś wyglądała, mieliśmy sytuacje, po których powinny paść bramki, ale niestety nie padły. W drugiej połowie przede wszystkim nie chcieliśmy stracić gola. Podbeskidzie szybko nam to wybiło z głowy. Później wyglądaliśmy już jak dzieci we mgle.
Chcieliśmy się tutaj cofnąć i kontratakować. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to też jest jakaś forma gry Podbeskidzia i im to też najlepiej wychodzi. Dużo się nie pomyliliśmy. W drugiej połowie musieliśmy wyjść wyżej, bo wynik był taki a nie inny i mogło się to skończyć dużo gorzej. Trzeba się wziąć w garść, bo mecze uciekają, a punktów jak nie było, tak nie ma. To jest w tym wszystkim najgorsze. (tes)
Krzysztof Kamiński (bramkarz Ruchu):
- Trudno powiedzieć skąd wzięło się te już siedem straconych bramek w lidze. Po meczu z Esbjergiem pojawiło się już jedno zero z tyłu, bo widzieliśmy już zarys naszej solidnej defensywy, która pokazała nam się w zeszłym sezonie. Pierwsza połowa to przede wszystkim nasza inicjatywa. Na drugą wyszliśmy z nastawieniem, że jeszcze bardziej podkręcimy tempo. Jednak pierwsze 15-20 minut, to niestety dominacja Podbeskidzia, co niestety zakończyło się bramkami - pierwszą, drugą, trzecią... Ta ostatnia była już konsekwencją tego, że musieliśmy bardziej się otworzyć i zaatakować. Skończyło się jak się skończyło. Nie jest to wina naszego nastawienia, nie powiedzieliśmy sobie, że Podbeskidzie jest słabe i na pewno strzelimy bramkę, chcieliśmy pokazać więcej jakości w grze. Było zupełnie odwrotnie. Ciężko powiedzieć, że puchary odbijają się nam czkawką. Rywale zagrali mniej meczów niż my i może w jakimś stopniu ma to wpływ, ale z drugiej strony mamy kilku zawodników na ławce rezerwowych - dlatego stosujemy rotację.
Byliśmy gotowi na mecz walki. Na długie piłki do Demjana i Korzyma i w pierwszej połowie to kontrolowaliśmy. Szybko strzelona bramka nas kompletnie rozbiła. Nie musimy się teraz mobilizować przed Ligą Europy, ale i tak najważniejsza dla nas jest liga. Puchary to deser, który chcielibyśmy żeby trwał jak najdłużej. Do Danii jedziemy po korzystny wynik. (luk)
Piotr Stawarczyk (obrońca Ruchu):
- Wydawało się, że dobry mecz z Duńczykami napędzi nas i będziemy grali coraz lepiej. Pierwsza połowa to pokazywała, zagraliśmy niezłe spotkanie. Niestety na początku drugiej, Podbeskidzie dobrze nas wypunktowało, a my nie potrafiliśmy już odwrócić losów meczu. Nie wiem co się z nami stało. Gdybyśmy to wiedzieli, to na pewno byśmy do tego nie doprowadzili. Musimy tę porażkę przeanalizować i patrzeć do przodu. Nie ważne jakich słów użyjemy, żeby opisać to spotkanie. Nie ważne czy nazwiemy to wstydem, czy inaczej. Ważne, że nie zdobyliśmy trzech punktów. Bo to był nasz jedyny cel. Tym bardziej, że Podbeskidzie nas niczym nie zaskoczyło. Wiedzieliśmy jaki mają styl gry i nie potrafiliśmy temu zaradzić. Teraz znajdziemy przyczynę dlaczego. (luk)
Maciej Korzym (napastnik Podbeskidzia):
- Cieszy bramka i asysta. Myślę, że z czasem będę się w miarę zgrywał z zespołem i oby to przyniosło plus w następnych meczach. W Kielcach poczułem, że jestem niechciany, zmieniłem klimat i myślę, że wyszło mi to na dobre. Teraz chcę sprawiać radość kibicom w Bielsku i pomagać drużynie, abyśmy zdobywali jak najwięcej punktów. Miło strzelić gola w swoim pierwszym meczu i przywitać się z kibicami.
Miałem ofertę z Ruchu i mogłem dziś grać w przeciwnej drużynie, ale jestem teraz w Podbeskidziu. Zdobyliśmy trzy punkty i teraz możemy się z tego cieszyć.
Widać, że Ruch gra w pucharach i ma to w nogach. My nie mamy tego problemu, nie gramy w pucharach i możemy skupiać się tylko na lidze. (tes)
Damian Chmiel (pomocnik Podbeskidzia):
- Zawsze podkreślałem w wywiadach, że zawsze walczymy. Czasem nam nie wychodzi, ale się nie podłamujemy i gramy dalej. Po dwóch porażkach na początku coś mogło siedzieć w głowach, ale nie u nas. My wychodzimy z charakterem i chcemy wygrywać. Od początku chcieliśmy dzisiaj grać swoją piłkę i myślę, że momenty były. W pierwszej połowie ciężko się wchodziło w mecz, ale ostatecznie wygraliśmy.
Ruch gra w pucharach, dlatego wiedzieliśmy, że w drugiej połowie na pewno będą słabsi fizycznie. Musiało to wyjść, bo w czwartek grali mecz. Byliśmy na to przygotowani i plan się udał w stu procentach. (tes)
źródło: Niebiescy.pl