Sezon ogórkowy za nami. Pora rozpocząć nowy ligowy rozdział i przygodę z Ligą Europy, która jest konsekwencją zajęcia trzeciego miejsca w minionym sezonie. Teoretycznie losowanie przebiegło dla nas pomyślnie i rywalem Niebieskich została drużyna FC Vaduz z Liechtensteinu, która wyeliminowała zespół z Gibraltaru. Kibice od momentu losowania niecierpliwie oczekiwali pierwszego meczu, w którym Ruch był gospodarzem. Bardziej jednak fani Niebieskich mobilizowali się na rewanżowe spotkanie rozgrywane na wyjeździe.
Dni do pierwszego meczu upływały w atmosferze niecierpliwości, a także rozgoryczenia. Okazało się bowiem, że murawa na stadionie przy Cichej 6 jest niezdatna do użytkowania. I tu następuje ogromny SZOK. Przez 30 lat jeden jedyny Paulek pielęgnował murawę stadionu i Ruch pomimo starego stadionu, boisko miał jedne z lepszych w lidze. Od jakiegoś czasu "zielonym dywanem" zajmują się pracownicy MORiS-u, którzy doszczętnie go zrujnowali, dając upust swojej nieodpowiedzialności. Przy tej okazji przypomina się jeden z newsów primaaprilisowych, który został zamieszczony na oficjalnej stronie klubu. Pojawiła się w nim informacja dotycząca pani rzecznik, która miałaby dodatkowo zajmować się murawą;)
W przypadku niemożliwości rozegrania meczu w Chorzowie władze klubu zgłosiły do UEFA obiekt zastępczy w postaci stadionu Piasta Gliwice. Niestety, MORiS zbyt późno poinformował, że murawa będzie niedostępna i spotkanie musiało zostać rozegrane jako impreza niemasowa, czyli z maksymalnie 999 osobami na trybunach. To oczywiście spotkało się z ogromnym oburzeniem kibiców Ruchu.
Dla szczęśliwców, którzy wcześniej zakupili bilety i mieli możliwość obejrzenia meczu zostały podstawione przez MORiS bezpłatne autokary. Na stadionie udostępniono dla kibiców trybunę główną. O liczbie nie ma się co rozpisywać, po prostu marny tysiąc. Z powodu braku możliwości wywieszenia flag na trybunie głównej, jedyna i zarazem najdłuższa flaga "RUCH /R\ CHORZÓW" zawisła bezpośrednio na płocie młyna Piasta.
Od pierwszych minut Niebiescy ruszyli z dopingiem. Długo nie trzeba było czekać na pierwsze bramki, ponieważ już w 16 minucie chorzowianie stracili gola. Na szczęście już po chwili odrobili straty, strzelając w zaledwie 1,5 minuty dwie bramki, wywołując tym samym szał radości na trybunach. Niestety w 59 minucie piłkarze z Vaduz wyrównali, jednak Niebiescy nie mogli przegrać tego meczu. Bohaterem spotkania okazał się Piotr Stawarczyk, który strzelił swojego drugiego gola w końcówce spotkania i mecz zakończył się wygraną 3:2. Ostatni gwizdek wywołał sporo radości, lecz musimy pamiętać o tym, aby nie przegrać w Liechtensteinie, gdzie wybiera się spora grupa fanów Ruchu.
Co do kibiców gości, początkowo zdawać się mogło, że przyjechali w około 10 osób i zasiedli na sektorze gości gliwickiego stadionu. Jak się później okazało, do Chorzowa... a raczej do Gliwic przyjechał jedynie jeden kibic zespołu z Liechtensteinu, natomiast klatkę upodobali policjanci, którzy obecnie, zgodnie ze swoją mentalnością, usilnie pracują nad zamknięciem stadionu przy Cichej.
Nim wyruszymy na europejskie wojaże do Liechtensteinu przypominamy, że w najbliższą niedzielę Ruch gra na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław, a nikomu chyba nikomu nie trzeba przypominać, że wyjazd to rzecz święta!
źródło: Niebiescy.pl