Marcin Malinowski został wybrany przez naszych internautów najlepszym piłkarzem Ruchu Chorzów w sezonie 2013/14. Na "Malinę" w decydującej sondzie oddaliście blisko 2 tysiące głosów, co dało mu
65-procentowy wynik. Filip Starzyński, lider chorzowskiej klasyfikacji kanadyjskiej (10 bramek oraz 8 asyst), otrzymał 35% głosów i musiał się zadowolić drugim miejscem. Tuż przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu porozmawialiśmy z laureatem naszego plebiscytu, który o swoim zwycięstwie dowiedział się tuż po powrocie ze słonecznej Grecji.
Zaskoczony?
Marcin Malinowski: - No a jak może być inaczej? Jasne, że to zaskoczenie. Przecież przeważnie na piedestale są ludzie, którzy są na tapecie, czyli strzelcy bramek i asystenci. Rzadko się zdarza, żeby na takie wyróżnienie zapracował obrońca. Bardzo się cieszę i dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos.
Kibice nie mieli wątpliwości, kogo wybrać. Otrzymałeś prawie dwa razy więcej głosów od Filipa Starzyńskiego.
- Cała drużyna mocno zapracowała na to, że jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Ja byłem jedną z części tej układanki i to na pewno też zasługa kolegów, że kibice mnie docenili. Może dla fanów ważna jest kwestia doświadczenia? Naprawdę ciężko mi to ogarnąć. Dowiedziałem się o tym dopiero wczoraj po powrocie z wczasów. Przeczytałem tę informację i zrobiłem: "WOW!". Nigdy mnie takie wyróżnienie nie spotkało, więc tym bardziej jestem zadowolony.
Trzecie miejsce w lidze i awans do europejskich pucharów, wyróżnienia na Gali Ekstraklasy, najładniejsza bramka sezonu oraz tytuł najlepszego piłkarza Ruchu od naszych internautów. To był twój najlepszy sezon w dotychczasowej karierze?
- Szczerze powiedziawszy, nie zastanawiałem się nad tym. Na takie refleksje przyjdzie czas po zakończeniu przygody z piłką. Z racji tego, co wymieniłeś, ten sezon rzeczywiście mógł wyskoczyć na pierwsze miejsce. Na razie się jednak na tym nie zastanawiałem. Fajnie, że tak wyszło, bo w tym ciężkim sezonie nikt na nas nie liczył. Jak już kilka razy powtarzałem: na przekór wszystkim i wszystkiemu robiliśmy swoje. Nikt o niczym nie mówił głośno. Wiedzieliśmy, o co gramy w pierwszej fazie rozgrywek, a później było bardzo podobnie. Byliśmy świadomi tego, że jest szansa zachować trzecie miejsce. W pewnym momencie pojawił się dreszczyk emocji, ale dobrą grą i pracą wykonaną na treningach zasłużyliśmy na podium.
Jak wygląda sprawa twojego nowego kontraktu?
- Praktycznie wszystko jest ustalone. Po sezonie rozmawiałem z włodarzami klubu, którzy wyrazili chęć zatrudnienia mnie na kolejny sezon. Bardzo się z tego powodu cieszę, zresztą już w trakcie sezonu dostawałem przesłanki, że klub będzie chciał ze mną przedłużyć kontrakt na kolejny rok. Postaram się dobrą dyspozycją na boisku, o ile oczywiście będzie mi to dane, odwdzięczyć ludziom, którzy na mnie postawili i po raz kolejny mi zaufali.
Już w środę rozpoczynacie przygotowania do nowego sezonu oraz występów w europejskich pucharach. Udało ci się wypocząć w trakcie urlopu?
- Sezon był bardzo długi, a urlop bardzo krótki, bo było to raptem chyba 18 dni. Pierwszy tydzień spędziłem w domu w Wodzisławiu Śląskim, gdzie mój czas zajęły tzw. "prace polowe". Poza tym w sobotę byłem na 40-leciu Gwarka Zabrze, którego jestem poniekąd wychowankiem, bo spędziłem tam cztery lata. Drugi tydzień to już typowy wypoczynek. Udaliśmy się z rodziną na Kretę na tygodniowe wczasy. Mam nadzieję, że na tyle się zresetowałem i naładowałem akumulatory, że od środy na pełnych obrotach przystąpię do przygotowań do nowego sezonu.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)