Jakub Kowalski udzielił ciekawego wywiadu klubowemu magazynowi "Niebieska eRka", który rozdawany jest przed domowymi meczami Ruchu Chorzów. Poniżej prezentujemy jego fragmenty.
Jak się czujesz po przebytej operacji?
Jakub Kowalski: - Noga boli, ale tak jak lekarz powiedział, 3-4 pierwsze dni będą najgorsze. Wiadomo, tę kość trzeba było przewiercić, żeby wsadzić tytanowy gwóźdź. Zażywam środki przeciwbólowe, by trochę ten ból uśmierzyć. Myślę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej.
Kiedy możemy się spodziewać twojego powrotu na boisko?
- Przed wyjściem ze szpitala rozmawiałem z lekarzem, który mnie operował. Czeka mnie jeszcze wizyta u niego pod koniec miesiąca. Powiedział, że po niej prawdopodobnie zacznę trucht. Przez pierwsze 3-4 dni po operacji mam leżeć w łóżku, nic nie robić, nie stawać na tej operowanej stopie. Po kilku dniach założę but ortopedyczny, powoli zacznę stąpać i obciążać nogę. Będę w nim chodził około dwóch tygodni. Po tym mam nadzieję będę truchtał i rozpocznę rehabilitację. Teraz w domu staram przynajmniej poruszać "górę" - robię pompki, brzuszki, żeby się całkiem nie zasiedzieć.
Nie żałujesz, że w pewnym momencie nie odpuściłeś?
- Niektórzy nazywali mnie głupkiem, z racji tego, że grałem z pękniętą kością. Wiedziałem, co mi dolega i jakie mogą być konsekwencje. Lekarze mówili, że jeśli tylko będę znosił ból, to mogę grać. Zdawałem sobie jednak sprawę, że ta kość w końcu się złamie. Lekarze liczyli, że zagram w 3-4 meczach, ja z kolei wierzyłem w grę do końca sezonu. W ostatnim czasie nawet byłem bardzo pozytywnie nastawiony, bo nic mnie nie bolało. Nie żałuję jednak decyzji o grze z urazem. Gdyby zaszła kiedyś podobna sytuacja, to postąpiłbym tak samo. Chciałem walczyć i pomóc drużynie. Gdybym miał grać, powiedzmy na 70% możliwości to bym odpuścił, ale czułem się dobrze. Ambicja może wzięła trochę górę. Jestem zawodnikiem, który dopiero zaczyna przygodę z ekstraklasą i chciałem grać jak najdłużej.
Czy to prawda, że dostałeś od kibiców zaproszenie do młyna?
- Tak to prawda. Dostałem zaproszenie od kibiców do Warszawy na wyjazdowy mecz z Legią, ale zobaczymy, jak to się potoczy z moją nogą. Będę wtedy u siebie w Żyrardowie w rodzinnych stronach, a stamtąd do stolicy mam blisko i jeśli miałbym się wybrać na mecz to na pewno na sektor gości, czyli do naszych kibiców. Mecz z Wisłą zobaczę z trybuny głównej, ponieważ muszę uważać na nogę.
Jak myślisz, czym sobie zasłużyłeś na sympatię kibiców?
- Właśnie widzę, że ostatnio kibice coraz lepiej do mnie podchodzą, ale jeśli chodzi o to, dlaczego tak się stało to lepiej ich spytać, bo ja tak naprawdę nie wiem. Na pewno w dużej mierze przyczynił się do tego ten filmik motywujący do wyjazdu na Legię. Nie wiem dlaczego tak jest, ale bardzo mnie to cieszy!
źródło: Niebieska eRka