Nawał obowiązków zawodowych nie pozwalał mi przez dłuższy czas zajmować się niczym innym, więc po kilku miesiącach postanowiłem wreszcie wrócić na łamy niebiescy.pl. Dzisiaj Święto Pracy, chwila odpoczynku i wolnego czasu, który postaram się wykorzystać pisząc ten felieton. Czas ku temu niezwykły, bo jesteśmy na medalowej pozycji w tabeli, za chwilę 101 Wielkie Derby Śląska,a nasi przyjaciele z Madrytu są w finale Champions League! Można by powiedzieć, że to nieustające pasmo sukcesów, ale poczekajmy do końca sezonu oraz finału Ligi Mistrzów.
Póki co, po raz kolejny, jak co drugi rok, Ruch jest uznawany za rewelację rozgrywek! No i słusznie, bo przecież w tym sezonie chyba się tego nikt nie spodziewał, aż tu przyszedł cudotwórca Jan Kocian i zamiast, jak wielu polskich trenerów narzekać, że z tego materiału nic nie będzie i proszę mi kupić tego, tego i tego, a wtedy zobaczymy co z tego będzie, poukładał te klocki które miał i okazało się po raz kolejny, że nazwiska i pieniądze w piłkę nie grają!
Trudno powiedzieć, który z tych klocków jest najważniejszy, ale nie sposób wymienić kilku zawodników, którzy mieli zbawienny wpływ na grę Niebieskich. Zacznę od Michała Buchalika - solidny, silny punkt drużyny, a w kilku meczach, chociażby w ostatnim z Lechią, wybronił nie tylko to co musiał, ale coś ponadto i dlatego z tyłu było 0! Linia obrony na czele z "Maliną" i Danielem Dziwnielem stanowi monolit trudny do przejścia. Dodatkowo doświadczenie "Skutera" oraz gole Piotrka Stawarczyka uzupełniają pozytywną ocenę tej formacji. Nie zapominajmy jednak, że wrócił do gry Maciek Sadlok, a młodzi Martin Konczkowski i Michał Helik kiedy grali też nie dawali "ciała".
W pomocy oprócz skutecznych Filipa Starzyńskiego i Marka Zieńczuka, absolutnym liderem jest nazwany przeze mnie przed sezonem piłkarz przez duże "P" czyli Łukasz Surma. Pomimo upływu lat Łukasz nic nie stracił na wartości. Można powiedzieć, że jest jak wino: "im starszy tym lepszy". Zresztą to samo się tyczy wymienionych wcześniej Marcina Malinowskiego i Marka Zieńczuka. Nie zapominam również o pozostałych pomocnikach, ale poczekam jeszcze na rozwój talentów Jakuba Kowalskiego czy Kamila Włodyki.
W ataku odblokował się Grzegorz Kuświk, szkoda jedynie, że "Jankes" zatracił skuteczność i chyba serce do gry w niebieskiej koszulce. Mam jednak nadzieję, że Sebastian Janik oraz inni młodzi napastnicy w przyszłym sezonie będą tworzyć z Grzegorzem duet przynajmniej na miarę Arka Piecha i Maćka Jankowskiego sprzed dwóch lat! A może już w niedzielę w Zabrzu wypali znowu "Figo", który rozegrał niezbyt udane zawody z Lechią? W każdym razie w Zabrzu trzeba zapunktować, bo potem dwa mecze u siebie i szansa na utrzymanie miejsca na podium! Choć czasem się zastanawiam czy eliminacje do Ligi Europejskiej są nam do czegokolwiek potrzebne? Moim zdaniem ważniejsze jest zbudowanie drużyny na przyszły sezon, żebyśmy nie przeżywali znów huśtawki nastrojów, że raz podium, a raz walka o utrzymanie.
Jutro na Stadionie Narodowym odbędzie się finał Pucharu Polski. Konia z rzędem temu, kto wymyśliłby taki finał jeszcze wczesną wiosną tego roku! Nie rozumiem jednak najbardziej zagorzałych fanów bydgoskiego Zawiszy i Zagłębia Lubin, że bojkotują ten mecz! Przecież dla bydgoszczan to największy sukces w historii ich klubu, a dla Zagłębia chyba również, bo co do czystości tytułu mistrza w roku 2007 mam pewne wątpliwości. Chociaż lubinianie już dwukrotnie grali w finałach Pucharu, no zdobyli tytuł Mistrza w roku 1991. Zostawcie swoje sprawy u siebie w domu i jedźcie do Warszawy na finał, bo w ten sposób te rozgrywki nigdy nie będą miały takiej oprawy, jak np. finał pucharu Ligi Francuskiej, który oglądałem ostatnio w Paryżu. Szkoda jedynie, że nie na Stade de France tylko w TV, ale biletów na ten mecz nie było już dawno! A to stadion na ponad 75000 miejsc!
Wracając jednak na nasze podwórko składam gratulacje działaczom, że stanęli na "uszach" i raczej nic nie stanie na przeszkodzie, żebyśmy oglądali mecze ekstraklasy w Chorzowie w przyszłym sezonie! Choć jak się dowiaduję z przenosin na Stadion Śląski raczej nici, więc..? A co do "Klubu 100" to jestem jak najbardziej za, zresztą już kilka lat temu miałem taki sam pomysł!!!
Z Niebieskim pozdrowieniem,
Bogdan Kalus
P.S. Chyba w końcu obejrzę dwa mecze Niebieskich "na żywo". Z Wisłą w Chorzowie i z Legią w Warszawie. Jak dobrze, że gramy w grupie mistrzowskiej! Jak mawiał nieodżałowanej pamięci Jerzy Dobrowolski w filmie "Nie ma róży bez ognia": "No i brawo, Janek".