- W drugiej połowie zabrakło nam paliwa - przyznał po meczu z Lechią Marek Zieńczuk. Takie słowa doświadczonego pomocnika momentalnie przyczyniły się do powstania teorii, że zespół w ostatnim czasie zbyt mocno trenował.
Dziennik "Sport" postanowił przepytać trenera Jana Kociana i trenera ds. przygotowania fizycznego Leszka Dyję, by sprawdzić, czy rzeczywiście doszło do przeciążenia. - Piłkarze czasem lubią sobie ponarzekać, gdy przebieg spotkania i jego wynik nie idą po ich myśli. Pewnie gdyby udało się wygrać, to nikt nie mówiłby o braku sił. Zresztą myślę, że Marek Zieńczuk miał na myśli fakt, że zespół nie grał najlepiej, przez co musiał więcej biegać. Nie ulega wątpliwości, że w meczu z Lechią piłkarze Ruchu wybiegali dużo więcej kilometrów z tego powodu, że za szybko i za łatwo tracili piłkę - uważa Dyja.
Słowacki szkoleniowiec również uważa, że "śruba" nie została przykręcona zbyt mocno. - Trenowaliśmy według swojego rytmu, cykl był zachowany i obciążenie podczas zajęć nie było problemem. Na bieżąco rozmawiam i słucham uwag piłkarzy. W święta mieli trochę więcej wolnego. Często się mówi, że gdy piłkarze za mało trenują, to nie mają sił, a jak za dużo, to mają ciężkie nogi - uspokaja z uśmiechem Jan Kocian.
źródło: Niebiescy.pl / Sport
fot. Norbert Barczyk / Pressfocus