Maciej Sadlok po ponad szesnastu miesiącach wrócił do wyjściowego składu Ruchu Chorzów. Były reprezentant Polski bardzo długo leczył kontuzję pięty, a następnie długimi tygodniami wracał do formy i starał się przekonać do siebie trenera. Dzisiaj Jan Kocian dał 24-latkowi szansę gry, bo z powodu pauzy za żółte kartki nie mógł wystąpić Daniel Dziwniel. Sadlok rozegrał cały mecz przeciwko Lechii Gdańsk.
W spotkaniu z Lechią zdobyliście tylko punkt, ale ty masz swoje własne powody do zadowolenia.
Maciej Sadlok: - Najważniejsze, że dobrze przepracowałem cały okres przygotowawczy i od tego momentu nie opuściłem żadnego treningu. Czekałem na swoją szansę i przyszedł ten dzień dzisiaj. Cieszę się, że w obronie było na zero, ale szkoda, że nie udało się zdobyć trzech punktów.
Kibice trzymali za ciebie kciuki przed dzisiejszym meczem, choć od dawna nie widzieli cię na boisku. Czułeś ich wsparcie?
- Cieszę się, że mam taką opinię w Chorzowie. Nie będę ukrywał, że ten klub też nie jest mi obcy. Bardzo się związałem z Ruchem przez te wszystkie lata i na boisku nie gram tylko dla siebie i dla drużyny, ale przede wszystkim też dla tego klubu.
Domyślam się, że nie tak wyobrażałeś sobie spotkanie z Lechią?
- Szkoda, że nie ułożyliśmy sobie lepiej tego meczu. Na początku dobrą okazję miał Marek Zieńczuk (Sadlok wyrzucił piłkę z autu, a Zieńczuk znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem - przyp. red.). Ja ze swojej perspektywy widziałem już tę piłkę w bramce. Później mieliśmy jeszcze kilka szans, ale jak to się mówi - kiedy nie można wygrać, to trzeba zremisować.
Rosjanin Zaur Sadajew to zawodnik, z którym namęczyliście się chyba najbardziej.
- To piłkarz o dość dużej masie i trudno go przepchnąć. Każdy o tym wie i nie było to łatwe zadanie, ale przede wszystkim nie znalazł on klucza do zdobycia bramki. Dla nas obrońców to się liczy.
Już za tydzień czeka was bardzo ważny mecz z Górnikiem Zabrze.
- Mamy cały tydzień na treningi i zobaczymy, jak to trener poukłada. Mamy przed sobą ważne spotkanie i na Śląsku każdy o tym doskonale wie. Dla nas, jako drużyny, jest to najważniejszy mecz w całym sezonie.
* * *
Trener Jan Kocian o grze Macieja Sadloka w meczu z Lechią:
- Na początku było widać, że dość długo nie grał i musiał wejść w ten mecz. Oczekiwałem od niego trochę większej aktywności. Nie da się grać bez wsparcia dla bocznych pomocników. Na bokach obrony wystąpili dzisiaj Marek Szyndrowski i Maciej Sadlok, którzy nie grają tak ofensywnie jak Martin Konczkowski i Daniel Dziwniel. W dzisiejszym meczu to było potrzebne. Sadlok i Szyndrowski dobrze się wywiązali ze swoich roli defensywnych, ale zabrakło mi u nich wsparcia dla bocznych pomocników.
źródło: Niebiescy.pl