Przed zawodnikami Niebieskich pierwszy poważny sprawdzian - inauguracja rozgrywek grupy mistrzowskiej, w której Ruch ma bardzo wiele do ugrania. Na pierwszy ogień pójdzie gdańska Lechia, która dzięki zwycięstwu Korony Kielce nad Cracovią i remisowi Jagiellonii z Piastem znalazła się w grupie mistrzowskiej. W Gdańsku do stracenia mają niewiele, w Chorzowie za to każde zwycięstwo będzie na wagę złota. Nadrzędnym bowiem celem jest miejsce na podium.
Nieco zastygłe już emocje piłkarskich kibiców zostały rozbudzone już w piątek. Wtedy przy Bułgarskiej, Lech bez problemu ograł krakowską Wisłę i odskoczył Ruchowi na sześć oczek. W sobotę zwycięstwo dołożyła Legia, więc z elitarnego trio na wygraną czekają tylko Niebiescy. Choć i w Chorzowie odczuwają trochę zastygnięcie kości. - Przerwa zawsze jest niewiadomą. Nie wiem, w jakiej będziemy formie po dwóch tygodniach. Żaden trening nie zastąpi meczu, bo jeżeli w danym spotkaniu zagramy słabiej, to wiemy, w jakiej jesteśmy dyspozycji - tłumaczy Łukasz Surma. Doświadczony pomocnik jednak chciał dmuchać na zimne, ponieważ chorzowianie przed przerwą udowodnili, że po zadyszce linia progresu zaczęła się mocno wznosić.
Podobnie w Gdańsku ostrzą sobie zęby na pojedynek przy Cichej. - Jest to dla nas bardzo ważny mecz. Chcemy poczuć krew, a jeśli wygramy, będziemy mieć tylko dwa punkty straty do chorzowian - mówi Mateusz Bąk. Szczęśliwa karta sprzyjała gdańszczanom w 30 kolejce T-Mobile Ekstraklasy. Rywale ze środka tabeli zagrali zgodnie pod "Lwy Północy", co sprawiło, że w meczu przyjaźni punkty ze spokojem na swoje konto zapisali sobie piłkarze Śląska Wrocław. Zawodnicy z Ergo Areny skupiają się już jednak na kolejnym meczu, w którym jedynie komplet punktów zdaje się zadowolić ich aspiracje. - Ruch ma swoje słabe strony, które my znamy. Z kolei mamy swoje atuty, które zamierzamy wykorzystać - przekonuje golkiper Lechii.
Na Górnym Śląsku z kolei najważniejsza jest... zaprawa - zgodnie ze starym sloganem reklamowym. - Na treningach robiliśmy wszystko, aby dojść do dyspozycji z meczu z Koroną czy Zawiszą. Musimy przede wszystkim tworzyć zespół, a kiedy wszyscy walczą i biegają, to wyniki same przychodzą - wskazuje Łukasz Surma. Absencje na bokach obrony wymusiły wcielenie w życie nowych wariantów z Markiem Szyndrowskim i długo oczekiwanym, ale jakże ważnym powrotem Macieja Sadloka do pierwszej jedenastki. Obaj wydają się być murowanymi kandydatami do pierwszego składu. Dyspozycja chorzowian nie będzie ważna tylko ze względu na tabelę, ale i niezbyt ciekawy bilans ostatnich potyczek Niebieskich z "Biało-Zielonymi".
Ten zaś nie prezentuje się zbyt imponująco. Ostatnie trzy mecze oba zespoły zakończyły z wynikiem remisowym, choć przynajmniej jeden z nich, w Gdańsku zakończony wynikiem 4:4, Ruch powinien był wygrać. Bramki Sultesa (dwie), Janoszki i Zieńczuka wystarczyły jedynie do remisu. Jednak bardzo ważne zwycięstwo, prawie dwa lata temu praktycznie dawało Niebieskim mistrzostwo Polski. Po bramkach Piecha i Straki oraz honorowym trafieniu Madery, na Cichej przez prawie godzinę fetowano piętnasty tytuł. Trafienie Elsnera w meczu Wisła - Śląsk pogrzebało jednak owe nadzieje. Komplet punktów w niedzielę zapewniłby chorzowianom nie tylko utrzymanie dystansu do prowadzącej dwójki Legia-Lech, ale także 14 mecz bez remisu, co już powoli staje się ewenementem oraz trzecie zwycięstwo z rzędu. - Jeden mecz o niczym nie przesądzi. W pozostałych pozostaje do zdobycia 18 punktów, zatem wiele może się zdarzyć - tonuje nastroje Bąk.
Sytuacja kadrowa Ruchu po pojedynku z Zawiszą była dramatyczna. Swoje kontuzje zgłosiło aż 9 piłkarzy, jednak czas pokazał, że Jan Kocian nie będzie mógł skorzystać z usług Martina Konczkowskiego - grającego pierwsze skrzypce na prawej obronie. Do tego doszła absencja Daniela Dziwniela, którego wykluczyły kartki. Na odpowiednio ósmą i czwartą żółtą kartkę muszą uważać natomiast Marcin Malinowski i Grzegorz Kuświk, aby nie wyłączyć się z derbowego spotkania w Zabrzu. "Lechiści" pod wodzą Holendra Ricardo Moniza zagrają bez środkowego obrońcy - Sebastiana Madery, który z powodu kontuzji został na północy Polski.
Arbitrem głównym spotkania będzie Tomasz Radkiewicz z łódzkiego ZPN. Pierwszy gwizdek rozlegnie się o godzinie 18:00. Transmisję telewizyjną przeprowadzi stacja Canal+ Family HD. My natomiast zapraszamy do śledzenia naszej piłkarsko-kibicowskiej relacji
relacji LIVE!
Przewidywane składy:
Ruch: Buchalik - Szyndrowski, Malinowski, Stawarczyk, Sadlok - Kowalski, Surma, Babiarz, Starzyński, Zieńczuk - Kuświk.
Lechia: Bąk - Pietrowski, Janicki, Bieniuk, Leković - Makuszewski, Kostrzewa, Vranjes, Frankowski, Grzelczak - Tuszyński.
|
źródło: Niebiescy.pl