- Dla Ruchu Chorzów najważniejsze jest w tym momencie zwycięstwo. Ta drużyna potrzebuje jednego - przełamania, po nim znów wszystko będzie możliwe - uważa czterokrotny mistrz Austrii, Radosław Gilewicz.
Od kilku dni zastanawiamy się, co spowodowało, że Niebiescy po sześciu triumfach z rzędu oraz wyjazdowym zwycięstwie nad Wisłą Kraków wpadli w dołek i przegrali trzy kolejne spotkania. Diagnoza problemu jest bardzo trudna. - Piłkarze Ruchu do tej pory tak samo trenowali, zwyciężali, zdobywali punkty, ale każda passa się kiedyś kończy. Wiem jeszcze z boiska, że tak się zdarza. Czasem wszystko robi się tak samo, lecz w pewnym momencie coś się zacina. Trener Kocian na pewno wie, co przestało funkcjonować, natomiast piłkarze potrzebują przede wszystkim zwycięstwa. Gdy wygrają, to przestanie się mówić o serii porażek - twierdzi były reprezentant Polski.
Zapytaliśmy Radosława Gilewicza, czy chorzowianom mogła zaszkodzić euforia, jaka zapanowała po wygranej z "Białą Gwiazdą". Zawodnicy wciąż powtarzali, że interesuje ich każdy kolejny mecz, ale bardzo wiele osób zaczęło w nich upatrywać kandydata do mistrzostwa Polski oraz do gry w europejskich pucharach.
- W szatni mówi się jedno, ale ze wszystkich stron dochodzą także różne inne wiadomości. Piłkarze czytają portale internetowe, kupują gazety, a więc dochodzą do nich bodźce z zewnątrz. Dotarły zatem do nich pochwały, na przykład od prezesa PZPN-u Zbigniewa Bońka. Pojawiły się większe oczekiwania, a zawodnicy zaczęli rozgrywać pewne mecze w głowie - mówi Gilewicz.
- Nie ma jednak co panikować, żadna tragedia się nie dzieje. Co więcej, nie ma już presji, która była po sześciu kolejnych zwycięstwach. Ruch musi teraz dążyć do zwycięstwa. Po przełamaniu się znów wszystko będzie możliwe - dodaje.
źródło: Niebiescy.pl