- Czy był ekspert, który przewidział, że po 27 kolejce pewne gry w grupie mistrzowskiej będą cztery zespoły - Legia, Lech, Wisła i Ruch? Że będziemy mieli 44 punkty i czwarte miejsce w tabeli? Wielu ekspertów skazywało nas przed sezonem na pewny spadek, tak samo wielu liczyło na nasz spadek przy zielonym stoliku z powodu nieuzyskania licencji. Tymczasem zrobiliśmy równie wielką niespodziankę jak nasi piłkarze - mówi w rozmowie z dziennikiem "Sport" prezes Dariusz Smagorowicz.
Podczas przygotowań Ruchu Chorzów do procesu licencyjnego szczególną uwagę poświęcano jego sytuacji finansowej. Działacze klubu z ulicy Cichej 6 dokonali tego, w co właściwie wszyscy wątpili. Spłacili zdecydowaną większość zaległości finansowych, a z niewielką częścią osób zawarli porozumienia. - To naprawdę był zbiorowy wysiłek i niesłychana determinacja wielu ludzi pracujących w klubie. Na ten stan złożyło się kilka czynników, m.in. redukcja kosztów, zmniejszenie kontraktów z zawodnikami, wzrost przychodów reklamowych i od sponsorów. Pomogło nam też bardzo podejście do nas komisji licencyjnej - opowiada prezes, mając na myśli zakaz kontraktowania zawodników powyżej kwoty 5 tys. złotych brutto.
- Naturalnie nie jest tak, że klub już całkowicie "wyzdrowiał". Jego stan okresowo się poprawił i teraz trzeba zrobić wszystko, by już nie było możliwości permanentnej choroby. Wyleczyliśmy się całkowicie z drogich zawodników. Będziemy nadal głównie stawiać na Polaków, na chłopaków z naszego regionu. W zamyśle drużyna nadal powinna łączyć doświadczenie z młodością. Młodzież musi się od kogoś uczyć. To sprawdzona droga, chcemy nią pójść dalej - wskazuje prezes Smagorowicz.
źródło: Niebiescy.pl / Sport