Sebastian Janik (pomocnik Ruchu):
- Mój debiut można ocenić tak jak wynik. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć po tym spotkaniu. Wiadomo, że to był dopiero mój pierwszy mecz w Ruchu Chorzów, ale to mnie nie usprawiedliwia przed niczym. Gdy wchodziłem na boisko, to pojawił się dreszczyk emocji. Graliśmy trochę nerwowo, mieliśmy przewagę nad Podbeskidziem, ale ono wykorzystało swoją jedną szansę, strzeliło bramkę z rzutu karnego. (tes)
Marcin Malinowski (obrońca Ruchu):
- Nie powinniśmy tego meczu przegrać. Zagraliśmy znacznie lepiej niż w dwóch poprzednich, bo wcześniej nasza gra była poniżej krytyki. Niestety, mimo, że dziś było troszkę lepiej, to trzeci mecz dostajemy w łeb i w szatni trzeba będzie, delikatnie mówiąc, pierdyknąć w drzwi, bo to już przestaje być śmieszne. Po sześciu wygranych było bardzo fajnie, teraz trzy porażki - mam wrażenie, że to nie jest ten sam zespół. Każdy z nas musi na szybko zrobić rachunek sumienia, bo czekają nas jeszcze dwa mecze i stoimy nie stoimy na przegranej pozycji. Ciężko cokolwiek innego powiedzieć, bo wszyscy liczyliśmy dziś na przełamanie i dobry mecz w naszym wykonaniu. Niestety, po raz kolejny zawiedliśmy i kibiców, i siebie.
Przeleciało mi przez myśl, że przed karnym mógł być spalony. Najwidoczniej boczny widział lepiej, bo to on chyba zadecydował, że był karny. Decyzja kontrowersyjna czy nie, my nie możemy przegrać już kolejnego meczu, bo nie będzie śmieszne. Na te dwa mecze nikt głowy nie spuści, a wręcz przeciwnie zakończymy je z dobrym dorobkiem punktowym. (luk)
Piotr Stawarczyk (obrońca Ruchu):
- Myślę, że określenie tego meczu mianem straconego na własne życzenie jest trafne. Mieliśmy przewagę, prowadziliśmy grę, większość meczu dyktowaliśmy warunki. Niestety na chwilę zdarzyło nam się zagapić przez to straciliśmy bramkę. Co możemy teraz zrobić...? Następne spotkanie gramy za prawie 10 dni, dlatego będziemy mieć więcej czasu na przeanalizowanie naszej gry i lepiej przygotować się na kolejne mecze. Musimy podnieść głowę do góry i pozostaje nam wierzyć, że w kolejnych spotkaniach odniesiemy już zwycięstwo. Patrzymy przede wszystkim na siebie, nie decyzje arbitra. Robiliśmy to, gdy byliśmy w dole tabeli i wszyscy nas skazywali na spadek, kiedy odnosiliśmy same porażki. Teraz po niepowodzeniach również to zrobimy i mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. (luk)
Maciej Iwański (pomocnik Podbeskidzia):
- To był najwyższy czas na zwycięstwo na wyjeździe. Mieliśmy już sytuacje w Poznaniu żeby wygrać i niestety przegraliśmy ten mecz w dość dziwnych okolicznościach. Założeniem na dziś było by nie stracić bramki, co powtarzam po raz kolejny, to się udało, a na dodatek strzeliliśmy zwycięskiego gola. Mamy nadzieję, nie zapeszając, że to nie ostatnie nasze zwycięstwo na wyjeździe. To były nasze 10 punkty w tym roku, ale było ich tylko 10, bo wcześniej graliśmy tylko na zero z tyłu i nie strzelaliśmy bramek. (luk)
Marek Sokołowski (pomocnik Podbeskidzia):
- Graliśmy na bardzo trudnym terenie i wyglądało to tak, że my chcieliśmy więcej niż Ruch. To cieszy, bo mieliśmy burzliwy tydzień po meczu z Cracovią. Było spotkanie w klubie, musieliśmy się wziąć w garść i ciągnąć ten wózek dalej. Dzisiaj w przerwie mówiliśmy, że musimy być przede wszystkim skoncentrowani. Zwłaszcza przy jednej sytuacji, która nam się przydarzy. Ja miałem rzut karny, strzeliłem i cieszymy się ze zwycięstwa. Na wyjeździe nawet mając pól sytuacji, musimy bramkę strzelić. (tes)
źródło: Niebiescy.pl