Runda zasadnicza rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy wkracza w kluczową dla jej końcowego kształtu fazę. Przy Reymonta zmierzą się zespoły, które w tym roku nie zaznały jeszcze goryczy porażki, a ich cele są identyczne - walka o pudło. Zapowiada się więc wyjątkowy piłkarski Dzień Kobiet.
Do Krakowa Niebiescy pojadą bez brzemienia w postaci roli faworyta. Ostatni mecz z Widzewem pokazał, że choć główny cel został zrealizowany, to presja w takiej sytuacji jest czynnikiem decydującym o gorszej jakościowo grze. Wisła u siebie będzie musiała, a Ruch spokojnie może poczekać na swoją szansę lub też zaskoczyć rywali tak, jak stało się to we Wrocławiu. Różne losy konfrontacji obu klubów dobrze pamięta były zawodnik jednej i drugiej drużyny - Łukasz Surma. - Pamiętam np. taki mecz z 2002 roku. Wisła miała bardzo mocny skład, lecz pojechaliśmy na Reymonta bez kompleksów i graliśmy otwartą piłkę. Skończyło się wynikiem 5:2 dla "Białej Gwiazdy", ale przynajmniej było widowisko - wspomina Surma.
Plusy Niebieskich dostrzega szkoleniowiec krakowian. - Największą siłą chorzowian jest to, że panuje u nich dobra atmosfera, każdy z zawodników walczy przez dziewięćdziesiąt minut i nikt się nie oszczędza. Ponadto każdy jest bardzo dobrze zaawansowany technicznie - wylicza Franciszek Smuda. Wiślacy mają za to swoje problemy. Zawieszeni za kartki są Arkadiusz Głowacki (ostoja defensywy drużyny z Reymonta) i Łukasz Burliga, na kontuzje narzekali Paweł Brożek, Łukasz Garguła oraz golkiper krakowian, Michał Miśkiewicz. - Jest jeszcze jeden dzień do meczu i mam nadzieję, że postawimy ich na nogi - nie traci optymizmu Smuda.
Ujmą dla całego spotkania będzie natomiast brak najzagorzalszych fanatyków obu ekip. Włodarze Wisły podjęli decyzję, że najbardziej fanatyczni kibice zasiadający w derbach Krakowa na trybunie "C", nie będą wpuszczeni na stadion w sobotę. Dodatkowo z powodu zamknięcia sektora gości i zakazu wyjazdowego fani Niebieskich będą musieli pozostać w swoich domach. Decyzje polityczne krótko kwituje słowacki szkoleniowiec Ruchu. - Przyznaję, że tego w ogóle nie rozumiem - ocenił Kocian.
W Chorzowie ostrzą jednak korki na walkę z krakowskim zespołem. Sytuacja jest prosta - trzeci Ruch traci tylko trzy punkty do drugiej "Białej Gwiazdy". Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby przeskoczyć krakusów w tabeli. Pomógłby w tym bilans - w Chorzowie pod koniec września padł remis 1:1. - Jedziemy do Krakowa po trzy punkty, choć zdajemy sobie sprawę, że poprzeczka będzie zawieszona wysoko - zapewnia Marek Zieńczuk, dla którego mecze z Wisłą są szczególne. "Zieniu" kibicuje "Białej Gwieździe" i mieszka w Krakowie, podobnie jak Łukasz Surma i Piotr Stawarczyk. - Z tymi krakowianami w Ruchu to ciekawa sprawa, bo często kilku takich piłkarzy w drużynie Niebieskich było. Gdy grałem pierwszy raz w Chorzowie, byli tutaj choćby Bartek Jamróz czy Rafał Kwieciński - wspomina Surma.
- W Ruchu siłą była zawsze mocna szatnia, grupa ludzi, która trzyma się z sobą. Tak było, gdy grałem tutaj pierwszy raz i tak samo jest teraz - tłumaczy Łukasz Surma. Atmosferę dodatkowo podtrzymuje szczęście, które pozwala podstawowym graczom Niebieskich uniknąć kontuzji. Jedynie rezerwowy napastnik - Mateusz Kwiatkowski nie będzie dostępny przez dłuższy czas z powodu złamania obojczyka. Dlatego w Krakowie chorzowianie tanio skóry nie sprzedadzą. - Walczymy o wygraną w każdym meczu. Jak się powiedziało "a", to chciałoby się powiedzieć "b", powalczyć o coś więcej niż tylko miejsce w pierwszej ósemce - podkreśla Marek Zieńczuk.
Rozjemcą sobotniego spotkania na szczycie T-Mobile Ekstraklasy będzie Paweł Raczkowski z Warszawy. Pierwszy gwizdek rozlegnie się o godzinie 18:30. Transmisję telewizyjną ze spotkania przeprowadzi stacja Canal+ Sport HD. My natomiast zapraszamy do śledzenia naszej
relacji LIVE!
Przewidywane składy:
Wisła: Bieszczad - Dudka, Nalepa, Bunoza, Brożek - Garguła, Chrapek, Stjepanović, Stilić, Guerrier - Brożek.
Ruch: Buchalik - Szyndrowski, Stawarczyk, Malinowski, Dziwniel - Kowalski, Surma, Starzyński, Jankowski, Zieńczuk - Kuświk.
|
źródło: Niebiescy.pl