Marek Zieńczuk (pomocnik Ruchu):
- Przed meczem można powiedzieć sobie różne rzeczy, ale gdy ktoś później podejdzie i uderzy nie do obrony z powiedzmy 40 metrów, to nie można nic na to poradzić. Przed dzisiejszym spotkaniem nie mieliśmy niczego do ukrycia. W Turcji mieszkaliśmy razem w hotelu, oglądaliśmy swoje sparingi i dużo o sobie wiedzieliśmy. Decyduje dyspozycja dnia. Nie powiem, żeby nasza była dzisiaj jakoś wybitnie lepsza, ale potrafiliśmy wykorzystać jedną z nielicznych sytuacji, a później dobrze się broniliśmy. Trzy punkty zostają na Cichej i będziemy robić wszystko, aby małymi kroczkami zapewnić sobie miejsce w mistrzowskiej ósemce.
Poza rzutem wolnym miałem jeszcze jedną dobrą sytuację. Bramkarz jednak super z krótkiego słupka poszedł na długi i instynktownie to obronił. Na dobitkę nie było raczej szans. Dwa gole to byłaby fajna sprawa, ale nie zapominajmy, że w tamtej rundzie byłem kontuzjowany i po przepracowaniu tego okresu cieszy mnie ten gol. Bardzo fajny moment i motywator do pracy. (tes)
Marcin Malinowski (obrońca Ruchu):
- Nie wiem, czy ten mecz można nazwać zemstą. Dla nas najważniejsze dzisiaj były trzy punkty bo wiadomo, że ten pierwszy mecz po przerwie zawsze jest niewiadomą. Nie powiem, żeby nasza gra jakoś powalała, ale celem nadrzędnym były trzy punkty i ten plan udało nam się zrealizować. W szatni po pierwszej połowie, może nie było jakoś ostro, ale padało wiele uwag pod adresem naszej gry. Przed wyjściem na drugą połowę powiedzieliśmy sobie, że kluczem tego meczu będzie niestracenie bramki. I rzeczywiście ta sztuka nam się udała. Nie pozwoliliśmy rywalom strzelić. Nie był to mega mecz w naszym wykonaniu. Najważniejsze, że trzy punkty zostają w Chorzowie.
Teraz skupiamy się już na każdym kolejnym meczu, bo wiadomo, że wszystkie drużyny będą chciały usadowić się w tej górnej części tabeli. Mecze nieważne już się nie zdarzą. Prognozuję, że do końca będzie walka o pierwszą ósemkę. Nie ma sensu wracać do decyzji głównego arbitra. Każdy z nas jest człowiekiem i każdy popełnia błędy. Najważniejsze jest to, że mamy trzy punkty. (luk)
Jakub Kowalski (pomocnik Ruchu):
- To była zdecydowanie nerwowa inauguracja tych rozgrywek, co było widać w naszej postawie. Każdy z nas w jakiś sposób chciał się pokazać, zaprezentować dobrze po tej przerwie. Niestety - wychodziło jak wychodziło. Na szczęście zdobyliśmy jedną bramkę więcej niż Jagiellonia. Wiadomo, że w pierwszym meczu w wyjściowym składzie, nie chce się zaprzepaścić tej szansy. W pierwszych minutach miałem kilka niecelnych zagrań, po których koledzy dodawali mi otuchy i poklepywali po plecach, co mnie motywowało i sprawiało, że z każdą kolejną minutą i zagraniem czułem się znacznie pewniej.
Zarówno ja, jak i Daniel (Dziwniel przyp. red.) jesteśmy podobnymi zawodnikami, dlatego ta gra na skrzydłach dobrze wygląda. Zresztą to staramy się udowadniać w każdym kolejnym meczu. Akurat ja dzisiaj poprosiłem o zmianę, bo poczułem, że mój zmiennik może wnieść więcej do zespołu. (luk)
Rafał Grzyb (pomocnik Jagiellonii):
- Wydaje mi się, że nie możemy uznać, że ten mecz należy do tych z kategorii na własne życzenie. Było widać, że w przeciągu całego meczu to my prowadziliśmy grę, stwarzaliśmy znacznie więcej groźnych sytuacji. Niestety, piłka nożna jest taka, że kto wykorzysta, to wygrywa. Nam dzisiaj się to nie udało. Szczęście powinno nam dopisywać znacznie wcześniej, niezależnie od tego, która na zegarze była minuta. Szkoda, że wracamy z Chorzowa bez punktów. Niestety, taka jest piłka. (luk)
źródło: Niebiescy.pl