W wigilijny poranek zadzwoniliśmy do
Łukasza Janoszki, by porozmawiać o kulisach jego odejścia z Ruchu Chorzów do Zagłębia Lubin. Przez ostatnie dni byliśmy w stałym kontakcie z "Ecikiem" i trzymaliśmy kciuki, by w dalszym ciągu reprezentował barwy naszego klubu. Niefrasobliwością wykazali się jednak działacze, którym - jak się ostatecznie okazało - zabrakło nie pieniędzy, a jakichś kilkunastu godzin. Tylko tyle i aż tyle...
Informacja o tym, że odchodzisz do Zagłębia Lubin zepsuła trochę kibicom humory przed świętami.
Łukasz Janoszka: - To wszystko poszło nie tylko nie po myśli kibiców, ale myślę, że wszystkich. Takie jest życie piłkarza. Trudno no...
Jakie myśli kołatały ci się w głowie w trakcie ostatniego tygodnia?
- Bardzo skrajne. Miałem kilka nieprzespanych nocy, wiele przemyśleń. Zastanawiałem się, co robić, co będzie dla mnie lepsze. Nie była to dla mnie łatwa decyzja.
Rozważałeś już tylko między Ruchem Chorzów a Zagłębiem Lubin?
- Tak, w grę wchodziły już tylko te dwa kluby. I powiem tak: gdyby Ruch wcześniej rozpoczął ze mną negocjacje kontraktowe, to dalej byłbym zawodnikiem Niebieskich. Niestety, kiedy się czeka do ostatniej chwili z pewnymi sprawami... Obudzili się dopiero wtedy, gdy miałem już wszystko dogadane z Lubinem i byłem po testach medycznych. Wtedy było już niestety trochę za późno.
Działacze Ruchu skontaktowali się z tobą jeszcze w poniedziałek?
- Tak, ale już w momencie, gdy podpisałem kontrakt z Zagłębiem.
Spóźnili się o kilkanaście godzin?
- Jeśli wszystko odbyłoby się wcześniej w czasie, zanim dogadałem się z Zagłębiem, to byłoby duże prawdopodobieństwo, że dalej byłbym zawodnikiem Ruchu. Nie mogłem natomiast odmawiać każdemu kolejnemu klubowi, bo nie wiem, co by się wydarzyło.
Jak propozycje Ruchu i Zagłębia wyglądały pod względem finansowym?
- Pieniądze były podobne w jednym i drugim w klubie, choć wiadomo, że w Zagłębiu płaci się na bieżąco. Nie o pieniądze się to jednak wszystko rozeszło. Już teraz wiem, że nawet nie o zaległości Ruchu wobec mnie, bo w poniedziałek dostałem telefon, że dałoby się coś z tym zrobić. To wszystko odbyło się po prostu za późno w czasie.
Odczuwasz żal do działaczy Ruchu? Wszyscy wiedzą, że bardzo chciałeś zostać w Chorzowie.
- Mam żal i nie będę tego ukrywał. Jestem w tym klubie już długo, od kilku lat gram regularnie i myślę, że dosyć dobrze funkcjonuję w szatni. Z takimi zawodnikami powinno się wcześniej negocjować kontrakty i z tego względu odczuwam żal. Mogę powiedzieć, że prezes Smagorowicz ani razu nie odezwał się w kwestii mojego kontraktu. To taki kamyczek w jego kierunku.
Co zdecydowało o tym, że wybrałeś Lubin? Domyślam się, że Arek Piech pomógł podjąć decyzję.
- Arek odwiedził mnie nawet kilka dni temu w Chorzowie. Już wtedy miałem propozycję z Zagłębia, rozmawialiśmy na ten temat i bardzo chciał, żebym tam przyszedł. Dobrze się znamy i nakłaniał mnie do tego transferu.
26:00 - Łukasz Janoszka po setnych Wielkich Derbach Śląska.
Rozwiał twoje wątpliwości odnośnie chociażby sytuacji między kibicami a piłkarzami Zagłębia? Kilku zawodników dostało przecież od fanów po głowach za słabe wyniki drużyny.
- Zastanawiałem się nad tym, ale ostatecznie wziąłem pod uwagę to, że drużyna ma bardzo duży potencjał i taka runda nie powinna się już powtórzyć. Po okresie przygotowawczym ta drużyna zacznie funkcjonować inaczej i taka sytuacja nie będzie już miała miejsca.
Miałeś już okazję, by pożegnać się z drużyną Niebieskich?
- Jeszcze nie, ale wszyscy do mnie telefonowali. Składali gratulacje, jednak jest też żal, że nie będzie mnie już w tej szatni. Mi też będzie tego brakowało. Ta szatnia była wyjątkowa i nie wiem, czy jeszcze coś takiego przeżyję. Będzie brakowało mi też tej atmosfery na stadionie. Nie wiem, czy jeszcze to gdzieś przeżyję...
Kilkanaście dni temu zebraliśmy na naszej stronie trochę komentarzy kibiców, którzy pisali "Ecik musi zostać!". Później te same słowa usłyszałem także od kilku piłkarzy.
- Zależało na tym kibicom, zależało na tym piłkarzom, ale czuję, że nie każdy myślał tak samo. Wiadomo: nie chodzi o to, żeby się prosić. Gdyby jednak trochę wcześniej wyszła inicjatywa, to byłoby mi miło.
Po meczach z Górnikiem Zabrze i Zagłębiem Lubin ekipie TV Niebiescy udało się nagrać w szatni waszą radość. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć, jak dyrygujesz szatnią Niebieskich.
- Tak było nie tylko po tych dwóch meczach, ale po każdym zwycięstwie! Śpiewamy po każdej wygranej.
Kto będzie twoim następcą? Jest ktoś, kto poprowadzi doping w szatni?
- Trudno wyczuć, kto się tego podejmie, ale chłopaki spokojnie sobie kogoś wytypują do tego. Znajdzie się osoba, która będzie to chętnie robiła. O to się nie martwię.
Szatnia Ruchu po zwycięstwie w Lubinie.
Nie musisz się też martwić o dalsze kontakty z kibicami Ruchu.
- Nie boję się. Bardzo cieszę się z tego, jak pożegnałem się z kibicami i klubem. Najpierw zwycięstwo w setnych derbach, gdzie przez chwilę miałem okazję być kapitanem, a później wygrana w Lubinie, gdzie też byłem kapitanem. Pożegnałem się więc w najlepszy możliwy sposób.
Chciałbyś coś powiedzieć na koniec kibicom?
- Dziękuję za wsparcie, za to, że dochodziły do mnie słuchy, że bardzo chcą, żebym został. Do końca życia im tego nie zapomnę. Podejrzewam, że kibice szybciej zapomną o mnie niż ja o nich.
Kibice są pamiętliwi.
- No to będziemy mieli miłe wspomnienia. Co tu jeszcze powiedzieć? Może jeszcze będę miał kiedyś okazję zagrać dla tego klubu. Bardzo bym chciał tu wrócić. A klubowi życzę, żeby jak najszybciej wyszedł na prostą. Ten klub zasługuje na to, żeby było normalnie.
Chciałbym podziękować też wszystkim trenerom, którzy mnie prowadzili w Ruchu. Dużo im zawdzięczam.
Dziękuję też z całego serca pani Reni. Na pewno mocno przeżyje moje odejście, bo już mi o tym mówiła, jak się jeszcze wtedy śmialiśmy z tego, że mnie tu zabraknie. Dziękuję jej za to, jak mnie traktowała.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)