Chorzowianie w pojedynku z Koroną nie zdołali zdobyć choćby jednego punktu. Duży wpływ na przebieg spotkania miała pierwsza bramka dla złocisto-krwistych, którą zdobyli w 44. minucie. Gol do szatni pokrzyżował plany "Niebieskich", którzy musieli postawić wszystko na jedną kartę. Podopieczni trenera Zielińskiego w drugiej połowie dołożyli jeszcze jedną bramkę, a piłkarze Ruchu zdążyli strzelić tylko gola kontaktowego.
O pierwszej połowie tego meczu można zapomnieć. Tuz przed przerwą wynik otworzył Marcin Robak, który po akcji jeden na jeden ograł Mioduszewskiego. – Poczułem kontakt z Adamskim na kolanie i upadłem. Sam jestem ciekawy tej akcji, muszę ją zobaczyć w telewizji – powiedział Marcin Kowalczyk, który w dość kontrowersyjnych okolicznościach wywalczył jedenastkę chwilę po tym jak zmienił Robaka. W zespole gospodarzy na boisku pojawili się Sokołowski i Mikulenas i Ruch rzucił się do odrabiania strat. Niebiescy niestety przegrali z czasem...
Weekend upłynął w Chorzowie pod znakiem wizyt zespołów prowadzonych przez trenerów Jacków Zielińskich. W sobotę Groclin wygrał tu z Polonią Bytom, w niedzielę Kolporter pokonał Ruch. W obu tych meczach gospodarze tracili gole "do szatni", tuż przed przerwą i przegrywali.
Sobotnie spotkanie rozgrywane było bez publiczności, "niebiescy" z kolei mogli zagrać w obecności około 4 tysięcy kibiców. Wszystko to przez karę nałożoną na kluby z Bytomia i Chorzowa przez PZPN za zachowanie ich kibiców podczas meczu w ubiegłym sezonie w 2. lidze.
W pierwszej połowie większą ochotę do akcji ofensywnych przejawiali chorzowianie i stworzyli kilka podbramkowych sytuacji. Najlepszą zmarnował w 36. minucie Fabusz. Po podaniu Janoszki był sam przed Mielcarzem, ale nie trafił w piłkę. Goście grali rozważnie, spokojnie i tuż przed przerwą objęli prowadzenie. Wszędobylski Edi dokładnie podał do Robaka, ten minął bramkarza Ruchu i pewnie ulokował piłkę w siatce. Był to pierwszy celny strzał Korony w tym spotkaniu.
Drugą część lepiej zaczęli goście. Już 15 sekund po wznowieniu gry Edi z bliska trafił w boczną siatkę chorzowskiej bramki, potem dwukrotnie dobrych sytuacji nie wykorzystał Robak. Grę gospodarzy rozruszał Mikulenas. Zaczął efektownymi "nożycami", potem dośrodkował do Fabusza, który strzelił głową tuż obok słupka, a w 62 minucie znalazł się sam na sam z Mielcarzem, jednak spudłował. Gola niespodziewanie zdobyli goście. Kowalski tuż po wejściu na boisko został w polu karnym sfaulowany przez Adamskiego, sędzia wskazał "jedenastkę", a Mioduszewskiego pokonał Edi. Kolejny pojedynek obu tych graczy w 74. zakończył się wygraną bramkarza w sytuacji "jeden na jeden".
Ostatni kwadrans należał do chorzowian. W 76. po dośrodkowaniu Grzyba skiksował co prawda Fabus, ale stojący za nim Mikulenas wykazał się refleksem i dał "niebieskim" nadzieję na remis. Ostatnie minuty były dla kielczan trudne. Zostali zamknięci na swojej połowie. Ruch atakował. Bliski wyrównania był w 87. minucie był Sokołowski. Po jego bardzo mocnym uderzeniu z rzutu wolnego Mielcarz miał duże kłopoty.
Ruch Chorzów 1:2 (0:1) Korona Kielce
Bramka: Mikulenas 75' - Robak 44', Edi 69' (k)
Żółte kartki: Golem, Jakubowski, Adamski, Baran, Mikulenas - Robak, Kuś, Zganiacz, Drzymont, Hernani
Składy:
Ruch: Mioduszewski - Osiński, Adamski (82' Sadlok), Golem, Jakubowski - Grzyb, Baran, Pulkowski (57' Sokołowski), Balaz - Janoszka (54' Mikulenas), Fabusz.
Korona: Mielcarz - Kuś, Drzymont, Hernani, Bednarek - Zganiacz (90' Nowak), Bonin, Hermes, Sasin - Edi (85' Wilk), Robak (67' Kowalczyk).
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok)
Widzów: 3.800 (reszta stadionu zamknięta dla publiczności - kara za odpalenie pirotechniki w meczu z Polonią Bytom na wiosnę sezonu 2006/07)
źródło: własne / PAP
fot. Marcin Miler