Łukasz Janoszka (pomocnik Ruchu):
- O sytuacji z czerwoną kartką powiem, że zostałem trafiony w pośladek. Goulan przejechał po mnie korkami, jednak nie wiem, jak ta sytuacja wyglądała w telewizji. Poszliśmy obaj na piłkę, ja w ostatnim momencie cofnąłem nogi, on poszedł do końca i poczułem kontakt. Dobrze, że to był pośladek, bo gdyby była to inna część ciała, nie musiałoby to skończyć się tak szczęśliwie. To było wyjątkowe spotkanie, które dedykowaliśmy pamięci Gerarda Cieślika, dlatego bardzo fajnie, że udało nam się wygrać. Sytuacji mieliśmy dziś kilka, niektóre z nich były bardzo dobre. Szkoda, że tak późno udało nam się strzelić bramkę. Gdybyśmy otworzyli wcześniej wynik, to grałoby się nam zdecydowanie łatwiej. Całe szczęście, że udało nam się w końcu wygrać u siebie.
Na razie nie patrzymy na sytuację w tabeli, musimy skoncentrować się i punktować w kolejnych spotkaniach. Bo tabela jest taka, że wystarczy odnieść jedną porażkę i spada się kilka pozycji w dół. Najważniejsze jest kolejne spotkanie.
Nie trzeba się zbytnio interesować piłką, by wiedzieć jak ważną postacią był Gerard Cieślik. Dla każdego to smutne wydarzenie, że odszedł od nas. (luk)
Marcin Malinowski (obrońca Ruchu):
- Powinniśmy się cieszyć, ale - powiem szczerze - nie wiem, czy zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. Mieliśmy kilka naprawdę świetnych sytuacji, jednak to, co wyprawialiśmy pod bramką Zawiszy woła o pomstę do nieba. Trzy punkty jednak są, zostają w Chorzowie i to jest najważniejsze.
Nie wiem, czy grało nam się łatwiej z przewagą jednego zawodnika. Niby byliśmy w posiadaniu piłki, ale tak naprawdę brakowało nam finalizacji, czyli jednej, drugiej bramki. W nas i we wszystkich kibicach ta frustracja była bardzo duża.
Skąd u mnie tyle pesymizmu? Jeżeli mamy swoje założenia, chcemy grać o coś więcej, to takie mecze powinniśmy rozstrzygać jeszcze w pierwszej połowie. Sytuacje były nawet gdy graliśmy 11 na 11 i powinniśmy je wykorzystać. (tes)
Michał Buchalik (bramkarz Ruchu):
- Taki meczy jest ciężki dla bramkarza, gdy przez większość drugiej połowy nie ma się nic do roboty. Trzeba być jednak przygotowanym przez całe 90 minut nawet na tę jedną interwencję. Myślę, że dzisiaj mi się to udało wykonać. Ten mecz oczywiście dedykujemy Gerardowi Cieślikowi. Przed myśleliśmy o tym, by zagrać dla niego, ale przede wszystkim chcieliśmy zagrać dla siebie i naszych kibiców. Ulżyło bardzo po bramce Grześka Kuświka. Cieszymy się, że ten gol wpadł i dzisiaj inkasujemy trzy punkty.
Chyba jednak będę potrzebował prześwietlenia, bo mam stłuczone żebro. Nie wiem, czy to jest coś poważnego - mam nadzieję, że nie. (tes)
Marek Szyndrowski (obrońca Ruchu):
- Był to dla nas bardzo trudny mecz, jednak zdecydowanie wyjątkowy. Szczególnie było to widoczne w drugiej połowie, jednak w końcu udało nam się strzelić upragnioną bramkę. Dlatego jesteśmy bardzo zadowoleni z trzech punktów i chcielibyśmy zadedykować ten mecz Panu Gerardowi Cieślikowi. Teoretycznie po czerwonej kartce dla rywali grało nam się łatwiej, bo praktycznie przez 45 minut prowadziliśmy grę. Zawisza bardzo się cofnął, dlatego bardzo trudno było nam zdobyć bramkę. Mieliśmy wcześniej sytuacje i szkoda, że z nich nie udało nam się nic strzelić. Odejście Pana Gerarda wstrząsnęło nami, Chorzowem i całą piłkarską Polską, trudno określić, jak wielka to strata. (luk)
Igor Lewczuk (obrońca Zawiszy):
- Na Śląsku nie służą nam końcówki spotkań, które decydują o ostatecznym wyniku. Tym bardziej szkoda, bo powinniśmy trzymać koncentrację. Nam się wydaje, że wszystko jest w porządku, a jednak mimo wszystko tracimy punkty. Przy bramce popełniliśmy błąd, co by nie mówić, to płacimy za niego wysoką cenę. Kluczowe znaczenie miało wyrzucenie Goulana. To była przecież 27 minuta, a wcześniej nie weszliśmy dobrze w mecz. Wiedzieliśmy, że Ruch będzie się starał grać agresywnie, bardzo wysoko podchodzić i to się sprawdziło. Tym bardziej, że graliśmy 10 na 11, czyli o sytuacje było zdecydowanie łatwiej. Z mojej perspektywy, to nie był faul na czerwoną kartkę. Obaj poszli wślizgiem na piłkę na podkulonych nogach, Janoszka w ostatniej chwili się wycofał. Sędzia jednak trochę się pogubił.
Szczerze mówiąc, mój powrót na Cichą miał inaczej wyglądać, przede wszystkim gra miała być lepsza. Jednak przeszło 60 minut bez jednego zawodnika na boisku przeciwnika, to przeszkoda, która nam nie dała wygrać. (luk)
Sebastian Dudek (pomocnik Zawiszy):
- Na pewno źle się czuję po tym meczu. Zostawiliśmy na boisku sporo serca, ale niestety straciliśmy bramkę w końcówce. Bo przecież to my panowaliśmy na boisku, graliśmy konsekwentnie. My też zasłużyliśmy na bramkę. Wiadomo, że w drugiej połowie trochę mniej mieliśmy w posiadaniu piłkę, dużo więcej biegaliśmy. Wynikało to z tego, że gramy w dziesiątkę. Szkoda, że te nasze kilka kontr nie znalazło drogi do siatki. Bramkę straciliśmy z niczego - ktoś strzelał, ktoś dobił, a w konsekwencji tracimy bramkę w ostatnich minutach.
Dzisiaj gra była bardzo ostra, a sędzia nie radził sobie z sytuacją na boisku. Rozdawał kartki na lewo i prawo. A przecież przez opady deszczu wiadomym było, że gra będzie inaczej wyglądać, znacznie więcej będziemy musieli walczyć. Dlatego bardzo dziwi mnie decyzja sędziego, że pokazał czerwoną kartkę. (luk)
źródło: Niebiescy.pl