Łukasz Janoszka (pomocnik Ruchu):
- Dzisiaj to my zdecydowanie dominowaliśmy na boisku i było widać tego efekt. Mimo, że wynik przemawia na naszą korzyść, to nie było to łatwe spotkanie. Musieliśmy przeciwstawić się Koronie, która zawsze grała walecznie i z zaangażowaniem, a my pod tym względem nie odstępowaliśmy rywalom, tylko dołożyliśmy do tego bardzo dobrą grę w piłkę. Mieliśmy jeszcze kilka okazji, które powinniśmy zamienić na bramkę, jednak wynik 4:1 bardzo nas cieszy. Wiadomo, że mogło być lepiej, ale zostawmy coś na inne mecze.
Wcześniej graliśmy podobnie w meczach, mieliśmy doskonałe sytuacje, jednak wcześniej w lidze zdobyliśmy ich tylko 13, a powinno być znacznie więcej. Do dnia dzisiejszego skuteczność nie była wysoka, ale na szczęście udało się to poprawić. Wyniki, które zaczęliśmy osiągać po przyjściu nowego trenera pozwoliły odbudować nasze morale i każdy z nas uwierzył, że potrafi dobrze grać w piłkę. Z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Marek Szyndrowski (obrońca Ruchu):
- To naprawdę wspaniały prezent urodzinowy. Lepiej sobie nie mogłem tego wymarzyć. Wysoka wygrana 4:1, to oznacza super dzień dla mnie. Jednak nie ulega wątpliwości, że troszeczkę źle weszliśmy w mecz. Korona bardzo szybko nas przycisnęła, straciliśmy bramkę na 0:1, ale bardzo szybko się po tym podnieśliśmy, czego widać efekty. Łatwiej nam się grało, gdy strzeliliśmy trzecią bramkę. Wiadomo, że gospodarze musieli się nam troszeczkę odgryźć, dlatego mieli kilka sytuacji. Dobrze, że podwyższyliśmy na 4:1, bo gdyby Korona zdobyła kontaktowego gola, to do końca drżelibyśmy o wynik.
Na pewno to było bardzo dobre spotkanie dla Łukasza Janoszki, strzelił trzy bramki za co bardzo jesteśmy wdzięczni, ja tym bardziej. To szczęśliwy dzień dla nas wszystkich.
Łukasz Surma (pomocnik Ruchu):
- To wbrew pozorom było bardzo trudne spotkanie, szczególnie na początku, kiedy Korona strzeliła nam pierwsza bramkę. Mimo analizy gry rywali, popełniliśmy błędy przy bramce na 0:1, jednak dzięki zaangażowaniu i walce na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem. Druga połowa, to już pełna kontrola tego, co działo się na boisku. Przechodziliśmy z ataku pozycyjnego do kontrataku, także nie możemy narzekać na brak różnorodności w grze. Stąd też padło bardzo wiele bramek. Jednak masa błędów - w kryciu, przy lini bocznej dała efek w potstaci bramki, którą musieliśmy odrobić. Dobrze, że to się udało, bo gdyby na przerwę z prowadzeniem schodziła Korona, ten mecz zupełnie inaczej by się ułożył. Niestety tak to jest czasami, że trzeba sięgnąć dna żeby się odbić, do nas to powiedzenie pasuje jak ulał.
Jest dla mnie bardzo istotne, że dziś udało mi się w klasyfikacji występów przeskoczyć Dariusza Gęsiora. Wszyscy mówią, że mam już swoje lata, ale wydaje mi się, że mimo, że zagrałem tyle meczy, to potrafię konkurować z zawodnikami dużo młodszymi od siebie. Podchodzę do kolejnych spotkań bardzo spokojnie. Tydzień w futbolu to bardzo dużo, co chwilę trzeba coś udowadniać.
Bartłomiej Babiarz (pomocnik Ruchu):
- Stworzyliśmy sobie znacznie więcej sytuacji od naszych rywali. Dziś bardzo chcieliśmy pokusić się o więcej bramek, w czym wydatnie pomogła bardzo dobra skuteczność. Z trzech sytuacji w pierwszej połowie, strzeliliśmy dwie bramki. Bardzo się cieszę, że udało nam się podnieść po trafieniu na 1:0, bo to bardzo nam pomogło, szczególnie druga bramka. Wszystko jest zasługą tego, że walczyliśmy do końca w pierwszej połowie, a w drugiej przetrwaliśmy małą nawałnicę Korony, a później po prostu zdominowaliśmy mecz.
Zbigniew Małkowski (bramkarz Korony):
- Nie spodziewaliśmy się, że ten mecz przybierze taki scenariusz. Byliśmy podrażnieni po spotkaniu z Pogonią. Być może to szybko strzelona bramka nas uśpiła i za wcześnie uwierzyliśmy, że ten mecz da się wygrać. Ruch miał kilka strzałów na bramkę, ale po prostu wypunktował nas 4:1. Widać również, że jesteśmy takim zespołem, który lubi promować zawodników. Strzelił nam Bąk, z Legii Dwalishwili, teraz Łukasz Janoszka. Cóż... Mamy dwa dni do kolejnego meczu i powalczyć z Cracovią, co pewnie będzie bardzo trudnym zadaniem.
źródło: Niebiescy.pl