Ruch Chorzów jest bardzo blisko celu, którym jest grupa mistrzowska. "Niebiescy" ósmą pozycję przegrywają z Lechią i Zawiszą tylko gorszym bilansem bramek.
- Środek jest bardzo blisko, ale żeby grać w ósemce, to trzeba trzymać poziom meczów z Wisłą, Pogonią i przede wszystkim z meczu z Piastem w Gliwicach, a nie grać tak, jak z Podbeskidziem w Bielsku-Białej. Ten ostatni mecz nie był najlepszy w naszym wykonaniu - twierdzi pomocnik Ruchu, Łukasz Surma.
Doświadczony 36-letni piłkarz rozegra dzisiaj w Kielcach swój 428. mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej i tym samym minie Dariusza Gęsiora w klasyfikacji zawodników, którzy mają najwięcej meczów w ekstraklasie. Jak wyliczył dziennik "Sport", "Surmik" usadowi się na drugiej pozycji i będzie miał już tylko 25 spotkań straty do liderującego Marka Chojnackiego.
- Miałem w życiu mądrych trenerów, ale najwięcej zawdzięczam "szkole ruchowskiej". Cieszę się bardzo, że po latach wróciłem do Chorzowa. W Ruchu pierwszy raz zagrałem mając 21 lat i dostałem się pod skrzydła dra Jerzego Wielkoszyńskiego, trenera Oresta Lenczyka, a potem także Edwarda Lorensa, który teraz pojawia się na naszych meczach. Tym ludziom zawdzięczam wiedzę, jak trenować, jak się odżywiać, jak ważna jest odnowa biologiczna. Dzięki "szkole chorzowskiej" dostałem mądrość, która doprowadziła mnie do miejsca, w jakim jestem. Dała receptę na długowieczność - opowiada Surma.
Już za kilka godzin "Niebiescy" zmierzą się na wyjeździe z Koroną. - W Kielcach musimy nastawić się na walkę na całego. Musimy na agresję odpowiedzieć agresją, trzymać w tyłach poziom z ostatnich meczów i zagrać skuteczniej z przodu. Jeśli zrealizujemy ten plan, to jesteśmy w stanie wrócić do Chorzowa z dobrym wynikiem - zapewnia piłkarz Ruchu.
źródło: Niebiescy.pl / Sport