Gdy Jan Kocian przychodził do Ruchu, otrzymał duży kredyt zaufania. Niewielu się jednak spodziewało, że efekty przyjdą tak szybko. "Niebiescy" przede wszystkim nie przegrali czterech kolejnych spotkań. Wygrali na wyjazdach z Widzewem i Piastem, a u siebie zremisowali ze Śląskiem i Wisłą. Przypomnijmy jednak, że w spotkaniu z krakowianami dwa koszmarne błędy na niekorzyść Ruchu popełnił sędzia, a po meczu ze Śląskiem mówiono, że chorzowianie bardziej stracili dwa punkty, niż zyskali jeden.
Skąd nagle tak dobre wyniki "Niebieskich", którzy po siedmiu kolejkach zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli? W rozmowie z dziennikiem "Sport" opowiada o tym Mariusz Śrutwa, były znakomity snajper Ruchu.
- Trener Jan Kocian w bardzo szybkim tempie od nowa ułożył drużynę, dokonał przesunięć kilku zawodników i po wynikach widać, że były to trafne decyzje. Szkoleniowiec potrafi na każdego przeciwnika dobrać odpowiednią, skuteczną taktykę. Ponadto potrafi na treningach pokazać, o co mu chodzi, do każdych zajęć jest bardzo dobrze przygotowany. Przywiązuje ogromną wagę do tego, co i jak się wykonuje w trakcie treningów - mówi "Super MaRio".
- Nie wolno zapominać, że Słowak szybko złapał kontakt z drużyną. Gdy wchodzi do szatni, zapada cisza jak makiem zasiał. Ma u piłkarzy posłuch, oni go po prostu szanują. Nie musi podnosić głosu, krzyczeć, by piłkarze go słuchali. Nie wiem jak to nazwać, ale emanuje z niego jakaś aura, która budzi szacunek i respekt u jego podwładnych. Tego nie sposób się nauczyć, to się ma, albo się tego nie ma. W Polsce takim trenerem jest na przykład Orest Lenczyk - wskazuje Śrutwa.
źródło: Niebiescy.pl / Sport