Po rozstaniu z Czechem Pavlem Sultesem Ruch Chorzów jest jedynym klubem w Ekstraklasie, w którym nie grają obcokrajowcy. To efekt nieprzypadkowego działania, ale podobno przemyślanej strategii biznesowej. To bardzo odważne zachowanie przeczące nie tylko krajowym, ale i europejskim trendom. O konsultację w tej kwestii zgłosiliśmy się do głównych zainteresowanych, czyli kibiców.
Jak się okazuje,
57% głosujących w naszej sondzie popiera typowo krajowy charakter naszego klubu. Ciekawe jak przedstawiałyby się wyniki sondy, gdyby jedna z odpowiedzi zawężała korzenie zawodników tylko do Górnego Śląska? Póki co zawodników z naszego regionu, nie mówiąc już o wychowankach, jest jak na lekarstwo. Jak argumentować to, że aż tyle kibiców popiera budowanie klubu w oparciu o rodzimych graczy? Najpewniej tym, że ci są tańsi, mniej chimeryczni, a dodatkowo klub może na nich jeszcze zarobić.
35% fanów nie do końca się zgadza,
5% zupełnie nie podoba się taka polityka. Żadna skrajność nie jest dobra. Według tych kibiców w Ruchu powinni otrzymywać szanse także zawodnicy z zagranicy, którzy będą wnosili dodatkową jakość. Pamiętamy Mikulenasa, Dżikię, Balaza, czy Strakę - ci zawodnicy robili różnicę na boisku i dodawali kolorytu klubowi, jak i całej lidze. Wcale nie jest też powiedziane, że przytoczeni piłkarze mniej utożsamiali się z klubem, niż grający w tamtym czasie Polacy.
Marco FC K-ce
[email protected]