Ruch przegrał w Białymstoku z Jagiellonią aż 0:6. Występ zawodników obu drużyn specjalnie dla serwisu Niebiescy.pl ocenił
Jan Benigier, trzykrotny mistrz Polski z chorzowskim klubem.
63-letni Benigier był w przeszłości świetnym napastnikiem. Karierę piłkarską rozpoczął w Stali i Czarnych Radomsko. Później rozwijał się w Hali Sportowej oraz Starcie Łódź, z którego trafił do Zawiszy Bydgoszcz. Po dwóch latach został ściągnięty do Ruchu Chorzów, gdzie święcił swoje największe sukcesy. Rozegrał 229 spotkań, w których strzelił 74 bramki, trzykrotnie zdobył tytuł mistrza Polski (1974, 1975 i 1979) i raz Puchar Polski (1974). Po ośmiu latach spędzonych przy Cichej przeniósł się do belgijskiego RFC Seresien, by po dwóch latach powrócić do Chorzowa. W Ruchu grał tym razem przez jeden sezon. Ostatnie trzy lata kariery spędził w Polonii Bytom.
W 1976 roku Jan Benigier zagrał w czterech meczach reprezentacji Polski, w tym jednym na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu, gdzie biało-czerwoni zdobyli wicemistrzostwo. Benigier został także odznaczony m.in. Srebrnym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe i Srebrnym Krzyżem Zasługi. Obecnie zajmuje się szkoleniem w Śląskim Związku Piłki Nożnej.
Noty piłkarzy (w skali od 1 do 10) wg Jana Benigiera:
Jagiellonia Białystok
Jakub Słowik - 6
Jakub Tosik - 7
Ugochukwu Ukah - 6
Michał Pazdan - 8
Jonatan Straus - 7
Dawid Plizga - 8
Rafał Grzyb - 8
Maciej Gajos - 8
Dani Quintana - 9
Karol Mackiewicz - 6
Mateusz Piątkowski - 5
Tomasz Bandrowski - 6
Bekim Balaj - 9
Paweł Drażba - niesklas.
Ruch Chorzów
Krzysztof Kamiński - 3
Bartłomiej Babiarz - 4
Michał Helik - 3
Piotr Stawarczyk - 3
Łukasz Janoszka - 3
Pavel Sultes - 3
Łukasz Surma - 3
Łukasz Tymiński - 2
Filip Starzyński - 5
Kamil Włodyka - 4
Maciej Jankowski - 3
Grzegorz Kuświk - 2
Jakub Kowalski - niesklas.
Mateusz Kwiatkowski - niesklas.
Piłkarz meczu wg Jana Benigiera: Dani Quintana
- Hiszpan nie tylko strzelił dwie bramki, ale też zaliczył kilka asyst. Był zdecydowanie najlepszy na boisku.
Opinia o meczu:
- Trudno teraz coś powiedzieć, bo na pogrzebie raczej nie powinno się za dużo mówić. To, co się stało na boisku jest dla mnie niezrozumiałe. Ten mecz miał takie dwie fazy. Podczas pierwszych piętnastu minut można było wstać i poklaskać Ruchowi za postawę, a potem to nie wiadomo, co się stało. Prawdopodobnie sytuacja się zmieniła ze względu na tą pierwszą bramkę, a później szybko zdobytą drugą. Ci młodzi ludzie po prostu "siedli" i przestali grać. Natomiast ci, którzy powinni pchnąć ten zespół do przodu, trzymać grę i nie pozwolić na wynik 0:6, chodzili po boisku.
Mam pretensje do kilku zawodników, którzy grają w piłkę od kilku sezonów, a w takim meczu pokazali swoją słabość. Rzucała mi się w oczy gra Surmy. To, co on robił przy ataku przeciwnika... Po prostu odpuszczał, robił alibi. Podchodził do zawodnika i odsuwał się, zamiast kontrolować go do końca. Tak samo mam pretensje do Janoszki, bo przy jednej bramce dał się facetowi obrócić i strzelić. Wszystko się sprzysięgło przeciwko Ruchowi.
Ten pierwszy gol to nieporozumienie, jeżeli chodzi o Kamińskiego. Bramkarz nie może się tak zachować. Najpierw nie złapał piłki, a potem wstał w taki sposób, że Stawarczyk nie miał innego wyjścia i trafił w niego. To jak bramka samobójcza.
W zespole Ruchu na pozytywną ocenę, mimo porażki 0:6, zasłużył Starzyński. Bardzo starał się też Babiarz. Warto zwrócić uwagę, ile on przebiegł kilometrów, choć oczywiście pierwsza bramka padła po akcji jego stroną i jest tu jego wina.
Przykro mi ogromnie, że po raz pierwszy przyszło mi dla Was ocenić mecz i trafiłem akurat na takie spotkanie. Po 15-20 minutach nic nie wskazywało na to, że Ruch może ponieść taką klęskę. Ogromnie współczuję trenerowi (z Janem Benigierem rozmawialiśmy jeszcze zanim Jacek Zieliński podał się do dymisji - przyp. red.). On co prawda jest z zespołem, ale nie gra. Jednak jeśli drużyna przegrywa jednym, czy dwoma golami to życzyłbym trenerowi, żeby wstał z ławki i chociaż wyładował swoją agresję.
źródło: Niebiescy.pl