Legendarny piłkarz Ruchu Chorzów, Gerard Cieślik został przywitany owacją na stojąco podczas piątkowego meczu z Lechią Gdańsk. Trzykrotny mistrz Polski z "Niebieskimi" nie miał niestety okazji do świętowania zwycięstwa podopiecznych trenera Jacka Zielińskiego.
- Zdarzają się ciekawe akcje, po których aż człowieka podnosi z miejsca. Potem jednak przychodzi przestój. Czasami mam wrażenie, że w piłkę grają bramkarze i linie obrony. Zawodnicy w środku pola zadzierają głowy, a piłka szybuje wysoko nad nimi. Tak się w piłkę nie gra. To nie taktyka, a raczej objaw bezradności. Ruch też tak chwilami gra i trwoni przez to czas na bezładną kopaninę - mówi Gerard Cieślik.
W piątek pan Gerard był najbardziej poirytowany postawą sędziów. - Zdenerwował mnie ten Musiał. Ja jestem już stary i wzrok też mam już nie ten. Jeżeli jednak dostrzegam z trybun, że piłkarz ewidentnie zatrzymał piłkę ręką, a sędzia każe grać dalej, to już w porządku nie jest. Wiele razy zdarza się, że cały stadion krzyczy, wskazuje, że był faul czy ręka, a sędzia nic. Nie rozumiem tego. Czy kilka tysięcy ludzi może się mylić jednocześnie? Nie sądzę... - wskazuje.
Całą rozmowę można przeczytać na stronie
Slask.Sport.pl