Po dwóch bramkach z cyklu "stadiony świata", Ruch tylko zremisował z gdańską Lechią 1:1. Sytuacji na zmianę wyniku "Niebiescy" mieli co najmniej kilka. Tyle że w Chorzowie nie ma napastnika, który potrafiłby je wykorzystać.
Meczowa jedenastka chorzowian w stosunku do meczu z Lechem nie uległa zmianie. Na ławce rezerwowych pojawił się za to nowy zawodnik - Jakub Kowalski. Na swój debiut nadal musiał poczekać Łukasz Surma.
Mecz lepiej zaczęła Lechia, która chcąc zaskoczyć piłkarzy w niebieskich koszulkach wysoko podeszła pod ich pole karne. Pierwszy róg, drugi róg - piłka ląduje u Deleu, a ten perfekcyjnym strzałem w przy krótkim słupku wprawił w osłupienie wszystkich przy ul. Cichej. Trzeba przyznać, że chorzowska widownia rozpieszczana jest ładnymi bramkami. Owo piękno ma jednak swoją gorycz, ponieważ Ruch musiał gonić wynik. Znów...
Stracona szybko bramka pozwoliła gdańszczanom na troszeczkę swobody. Zaowocowało to grą na czas już w 14 minucie meczu, wtedy to Bąk "nie potrafił" się zdecydować z którego rogu "piątki" ma zacząć. Arbiter główny szybko "wyprostował" jednak golkipera z Gdańska. "Niebiescy" z minuty na minutę coraz śmielej zaczęli wkraczać na połowę gości, próbując przebić się przez ich dobrze grającą defensywę. Nie potrafili jednak ominąć zaparkowanego w polu karnym autobusu. Skoro nie szło, sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Malinowski i uderzeniem, które mogłoby burzyć mury, pokonał bramkarza gości. "Malina" zaczyna przyzwyczajać, że jeżeli strzela, to są to tylko i wyłącznie bramki pierwszej urody.
Od mocnego akordu zaczęła się druga połowa. Chorzowianie chcieli zaskoczyć gdańszczan ich własną bronią i w pierwszych minutach objąć prowadzenie. Koszmarny błąd Bąka był jednocześnie prezentem dla Pavla Sultesa. Czech na szóstym metrze stanął sam na sam z bramkarzem i mógł go tylko zapytać "w który róg chcesz?". "Szulti" zdecydował się jednak na lob, który przeleciał nad poprzeczką. Minutę później, Filip Starzyński znalazł się sam na sam z Bąkiem, ale trafił wprost w "Lechistę". Powinno być już 3:1.
Kolejne minuty przyniosły wymianę pozorowanych ciosów, które nie mogły być skuteczne ze względu na niedokładność. Choć to goście mieli więcej z gry. Po przerwie na uzupełnienie płynów, Lechia zepchnęła "Niebieskich" do defensywy. Jacek Zieliński zdecydował, że sytuację na boisku może odmienić Łukasz Surma. Chociaż ten dwoił się i troił, nic z tego nie wyniknęło.
Najlepszą sytuację w doliczonym czasie gry mieli biało-zieloni. Grzelczak znalazł się przed Kamińskim, ale ten dobrze się ustawił i nie dał rywalowi szans. Ostatnią akcję meczu zmarnował Marek Zieńczuk, którego strzał z rzutu wolnego przeleciał pół metra nad bramką Lechii.
Po 97 minutach Musiał zakończył spotkanie, a w Chorzowie pozostał ogromny niedosyt...
Zapraszamy do przeczytania naszej
relacji LIVE
Ruch Chorzów 1:1 (1:1) Lechia Gdańsk
Bramki: Malinowski 16' - Deleu 3'
Żółte kartki: Stawarczyk, Malinowski - Bieniuk, Tuszyński, Madera
Składy:
Ruch: Kamiński - Gieraga, Szyndrowski, Stawarczyk, Dziwniel - Zieńczuk, Malinowski, Babiarz, Starzyński (60' Kuświk), Janoszka (59' Włodyka) - Sultes (80' Surma).
Rezerwowi: Soliński, Kowalski, Konczkowski, Brodziński.
Trener: Jacek Zieliński
Kapitan: Marcin Malinowski
Lechia: Bąk - Deleu, Bieniuk, Madera, Oualembo - Frankowski (84' Kacprzycki), Dawidowicz, Pietrowski, Matsui, Wiśniewski (73' Tuszyński) - Kugiel (46' Grzelczak).
Rezerwowi: Małkowski, Bąk, Pazio, Zyska.
Trener: Michał Probierz
Kapitan: Jarosław Bieniuk
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 5200 (w tym 245 kibiców Lechii)
|
źródło: Niebiescy.pl