Marcin Malinowski (pomocnik Ruchu):
- Śmiejemy się w szatni, że raz na dwa i pół roku, to i mnie się uda. Jednak dziś pomogło mi trochę szczęścia, bo nawet ta piłka dobrze na nodze mi nie siadła. Był tam straszny gąszcz, wszedłem, uderzyłem i jakimś cudem piłka wpadła. Fajnie, że zaczęliśmy ten sezon od zdobyczy punktowej.
W pierwszej połowie zawaliliśmy sobie sprawę. Wiedzieliśmy, że druga bramka dla Lecha może przekreślić nasze plany, które były takie, żeby odważniej grać w obronie i atakować większą ilością zawodników.
Nasi kibice nie raz udowadniali, że są z nami. Dzisiaj też czuliśmy ich wsparcie. Wszyscy chcemy jak najszybciej zapomnieć o tym, co działo się w poprzednim sezonie. Kibice przecież mieli prawo być sfrustrowani tamtymi wydarzeniami, nam też ta sytuacja wcale się nie podobała. (luk)
Marek Zieńczuk (pomocnik Ruchu):
- W poprzednim sezonie dwa razy dostaliśmy od Lecha 4:0 i dzisiaj byliśmy bardzo zmotywowani. Jak się okazało: do trzech razy sztuka. W drugiej połowie długimi momentami to my mieliśmy inicjatywę. Remis to wynik zasłużony, choć mogliśmy się pokusić o zwycięstwo. Bierzemy to z pokorą i dajemy sygnał, że Ruch Chorzów to inna drużyna niż w poprzednim sezonie.
Lech oddał jeden celny strzał i zdobył gola. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani i stać nas na odrobienie straty. Udało się, ale mam nadzieję, że kolejne spotkania będziemy zaczynali od naszego gola. (tes)
Łukasz Janoszka (pomocnik Ruchu):
- Wydaje mi się, że w naszej grze było widać, że gramy o pełną pulę. Cały czas to pokazywaliśmy. Z remisu niby możemy być zadowoleni, jednak z drugiej strony jakiś niedosyt jest. Patrząc z boku, to kolejny sezon zaczynamy od Lecha. Wiadomo, jak było w poprzednim sezonie, dlatego z dzisiejszego wyniku możemy być zadowoleni - wyciągnęliśmy wynik i walczyliśmy bardziej, niż jak to było wcześniej.
Mimo że był to pierwszy mecz, to niektóre elementy były bardzo dobre. Wiadomo, przytrafiają się nam błędy, które jednak z czasem da się wyeliminować. (luk)
Bartłomiej Babiarz (pomocnik Ruchu):
- Jesteśmy ze sobą praktycznie trzy tygodnie, dlatego dziś nie wyszło wszystko tak, jak powinno. Zgrywamy się z dnia na dzień, wykonujemy założenia trenera, dlatego staraliśmy się, żeby nasza gra wyglądała z minuty na minutę coraz lepiej, jednak długa droga jeszcze przed nami. Tylko, że możemy patrzeć w przyszłość z nutą optymizmu.
Mamy za sobą trudny okres przygotowawczy, który pozwoli nam walczyć przez 90 minut, a nawet 100. Jednak dziś założeniem było by być przyczajonym z tyłu i kontratakować. Potrzeba nam czasu, a nasza gra będzie wyglądała coraz lepiej. (luk)
Mateusz Możdżeń (obrońca Lecha):
- Zwłaszcza w drugiej połowie daliśmy się zepchnąć do defensywy.
Ciężko to wytłumaczyć, ale zeszliśmy z prowadzeniem, stworzyliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji i powinniśmy dowieźć ten wynik do końca meczu. Śmierdziała ta bramka od dobrych kilku minut, aż w końcu wpadła. Być może była to wina naszego złego ustawienia.
Zagraliśmy tym samym składem drugi mecz pod rząd, dlatego nie szukamy usprawiedliwienia, nawet w zmęczeniu. Daliśmy się zepchnąć, czego efekty są widoczne w wyniku. (luk)
Vojo Ubiparip (pomocnik Lecha):
- Nie potrafię wytłumaczyć, co się stało w drugiej połowie. Zaczęliśmy grać znacznie inaczej niż w pierwszej części, zamiast próbować strzelić kolejnego gola, cofnęliśmy się. Możemy teraz tylko tego żałować. Myślę, że była w nas mała blokada, która nie pozwalała nam za bardzo iść do przodu, bo mieliśmy dobry wynik. Przestaliśmy grać dobrze piłką, dlatego w Chorzowie tylko zremisowaliśmy. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu, więc nie możemy mówić o zmęczeniu.
Trudno z perspektywy boiska ocenić, która bramka była lepsza, moja czy Marcina Malinowskiego. Obiektywnie mówiąc, obie były bardzo ładne i ozdobiły mecz. Brakowało jednak sytuacji podbramkowych, przede wszystkim klarownych. Mecz toczył się w środku pola i był pełen walki. (luk)
źródło: Niebiescy.pl