- Gdy byłem dzieckiem, to moim idolem był Brazylijczyk Roberto Carlos i tak jak on chciałem grać na lewej obronie. I na początku byłem właśnie lewym obrońcą. Z czasem jednak za bardzo urosłem, przytyłem i teraz gram na środku. Myślę jednak, że jeżeli byłaby taka potrzeba, to mógłbym zagrać i na boku defensywy. Wszystko zależy od trenera - mówi nowy nabytek Ruchu, Bartosz Brodziński.
Ojciec "Brody" był hokeistą, jednak nie namawiał syna na ten sport. - Tata dał mi wolną rękę przy wyborze dyscypliny. Pomagał i wspierał mnie w tym, co robię. W piłkę grał też mój starszy brat. To właściwie za nim - w wieku sześciu lat - poszedłem na pierwszy trening Drukarza. To klub z Pragi-Południe, którego jestem wychowankiem. Brat przestał grać w piłkę, bo zabrakło mu silnej woli. Ja zostałem i nie żałuję - zapewnia 22-latek.
Brodziński ostatnie pięć lat spędził w Arce i doszło do tego, że przypięto mu łatkę... - Gdynianina. Czułem, że muszę coś zmienić, bo inaczej chyba zostałbym tam na dobre. Pojawiła się oferta z Ruchu. Myślę, że to ruch w dobrym kierunku - twierdzi.
źródło: Niebiescy.pl / Slask.Sport.pl