- Wielu kibiców domagało się zwolnienia Jacka Zielińskiego, ale ja od początku byłem po drugiej stronie barykady. Ma u mnie kredyt zaufania. Mam nadzieję, że po 5-6 kolejkach rundy jesiennej powiem, że to był trafiony wybór. Cieszę się, że jego asystentem został mój przyjaciel i sąsiad Dariusz Fornalak (obaj mieszkają w kamienicy w Bytomiu - przyp. red.), który odda serce za klub - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Mariusz Śrutwa.
Były świetny napastnik Ruchu nie ukrywa, że jest zawiedziony po ostatnim sezonie. - W ostatnich rozgrywkach pękł balon oczekiwań. Dlatego też każdy z nas jest rozczarowany. Pożegnanie się z Mindaugasem Panką, czy Marcinem Kikutem, to krok w dobrą stronę. Mam nadzieję, że nowa wizja odnowy będzie realizowana i właścicielowi klubu Dariuszowi Smagorowiczowi nie zabraknie odwagi. On widzi, że można działać inaczej, Jeśli będzie konsekwentny, klub wykaraska się z problemów i pójdzie w dobrą stronę. W przeciwnym razie będzie krucho. Nie chciałbym, żeby Ruch podzielił los Polonii Warszawa. Dlatego też obawy istnieją - twierdzi "Super MaRio".
Co ciekawe, Mariusz Śrutwa jest zdania, że ograniczenie finansowe nałożone na Ruch przez komisję licencyjną ("Niebiescy" nowym zawodnikom mogą zaproponować maksymalnie 15 tysięcy złotych brutto) może wyjść mu na dobre. - Zamiast sprowadzać miernych i przepłacanych obcokrajowców, lepiej postawić na młodych zawodników z regionu. Budować kadrę na najbliższe trzy, cztery lata. Nie możemy obecnie konkurować z Legią, czy Lechem, ale możemy przygotować taki plan, który za kilka lat pozwoli rywalizować z mocarzami polskiej ligi. Drużyna UKS Ruch Chorzów awansowała do turnieju finałowego mistrzostw Polski juniorów starszych. Potencjał jest i trzeba to wykorzystać - podkreśla.
źródło: Niebiescy.pl / Przegląd Sportowy