- Powinniśmy krytycznie podejść nie tylko do samego trenera, ale też do zawodników. Sprawdzić, jak grali napastnicy, obrońcy, przy ilu bramkach popełnili błędy itd. Dlaczego ten miał taką formę, dlaczego na przykład Niedzielan od dwóch lat nic nie daje, a mimo wszystko jest w tym klubie. Nie dawajmy piłkarzom alibi i możliwości krytykowania tylko samego trenera - mówi w rozmowie z serwisem Niebiescy.pl
Radosław Gilewicz, w przeszłości świetny napastnik m.in. Ruchu, VfB Stuttgart 1893, Tirolu Innsbruck czy Austrii Wiedeń, a obecnie uznany piłkarski ekspert i komentator telewizyjny.
W jakich aspektach upatruje pan przyczyn tak fatalnego sezonu w wykonaniu Ruchu?
Radosław Gilewicz: - Powiem szczerze, że byłem na bieżąco z wynikami, ale nie miałem możliwości zbyt często oglądać meczów. Komentowanie lig zagranicznych bardziej mnie pochłaniało niż nasza ekstraklasa. Nie widziałem kilku spotkań Ruchu, na przykład tych ostatnich, więc trudno mi to dokładnie przeanalizować. Ten sezon jest jednak nieudany w całości. Gdyby Polonia Warszawa się utrzymała, to Ruch by spadł. To nie przystoi takiemu klubowi. Zająć z taką kadrą przedostatnie miejsce to wręcz katastrofa. Trzeba wyciągnąć wnioski i skutki dla niektórych powinny być bardzo, bardzo niedobre.
Jacek Zieliński powinien dostać szansę pozostania w Chorzowie na kolejny sezon, czy konieczna jest zmiana trenera?
- Poszedłbym trochę dalej. U nas przyjęło się, że jak wyniki są złe, to od razu leci trener. Ja bym jednak prześledził każdego poszczególnego piłkarza. Sprawdził wszystko i szukał przyczyn oraz winnych, upatrując w tym nie tylko trenera. Przede wszystkim wypunktowałbym każdego z piłkarzy pod kątem tego, co zrobił w tym sezonie i gdzie zostały popełnione błędy.
W rundzie wiosennej wiele osób, w tym również ekspertów, dziwiło się niektórym decyzjom personalnym, czy też przeprowadzanym zmianom przez trenera Zielińskiego. Chodzi na przykład o zdejmowanie Marcina Malinowskiego, który pomimo wieku i zapewne nieco słabszej kondycji niż jeszcze kilka lat temu zawsze grał do końca z pełnym zaangażowaniem, a pozostawianie na boisku bezproduktywnego Mindaugasa Panki. Pan odnosił podobne wrażenie?
- Jeżeli trener przeprowadza taką, a nie inną zmianę, to nie znaczy, że chce zrobić komuś na złość. Trzeba patrzeć na to, że szkoleniowiec bierze całą odpowiedzialność za wyniki. Być może część ludzi widziała, że taka czy taka zmiana była niepotrzebna, ale będę się upierał, że trener z perspektywy ławki rezerwowych widzi troszeczkę inaczej. Obserwuje przez cały tydzień swoją drużynę i wie, na kogo może liczyć, kto słabnie, kto ma więcej sił. Zgodzę się, że szkoleniowiec też robi błędy i być może w tym momencie go popełnił, ale mam wrażenie, że chcemy wypunktować trenera ze wszystkich stron. Wydaje mi się, że jest on na tyle samokrytyczny, że wie, w których momentach zrobił źle i kiedy powinien postąpić inaczej.
Powinniśmy krytycznie podejść nie tylko do samego trenera, ale też do zawodników. Sprawdzić, jak grali napastnicy, obrońcy, przy ilu bramkach popełnili błędy itd. Dlaczego ten miał taką formę, dlaczego na przykład Niedzielan od dwóch lat nic nie daje, a mimo wszystko jest w tym klubie. Nie dawajmy piłkarzom alibi i możliwości krytykowania tylko samego trenera.
W żadnym razie nie sugeruję, że Jacek Zieliński swoimi decyzjami chciał zrobić komuś na złość. Zwracam natomiast uwagę, że pojawiały się opinie, iż niektóre zmiany czy posunięcia były nie do końca zrozumiałe.
- Zgadzam się i nie sugeruję, że mówi pan coś złego. Chciałbym jednak, żeby u nas była kontynuacja pracy, bo w trudnych sytuacjach warto poświęcić czas trenerom. Przykład Adama Nawałki, który oczywiście miał inne cele w minionym sezonie, być może nawet europejskie puchary, ale potrafił ustabilizować swoją drużynę. Górnik od dwóch, trzech lat nie jest kompletnie zagrożony i kontynuacja pracy daje efekty. Przypomnijmy, że trener Fornalik również troszeczkę dłużej popracował i zrobił wynik. Prawda jest też taka, że każdy następca trenera Fornalika miałby w Chorzowie ciężko, dlatego trzeba wytrzymać ciśnienie.
Jeżeli Ruch zdecyduje się rozstać z Jackiem Zielińskim, to już od kilku dni jako głównego kandydata na nowego trenera wymienia się Krzysztofa Warzychę. To dobre rozwiązanie?
- Nie wiem, czy to dobra kandydatura ze względu na to, że nie znam warsztatu trenerskiego Krzysia Warzychy. Faktem jest, że "Gucio" to ikona i żyjąca legenda klubu. Wiemy, jak działa jego nazwisko na kibiców i media. To jest w tym najważniejsze i myślę, że działacze myślą właśnie pod tym kątem, żeby troszeczkę uspokoić całe zamieszanie wokół klubu. O samym warsztacie Krzysia i o tym, co by było, gdyby został trenerem Ruchu, ani pan ani ja nie jesteśmy w stanie nic powiedzieć.
Ryzykiem jest fakt, że Krzysztof Warzycha nie prowadził zbyt wielu klubów i od dawna mieszka w Grecji.
- Nie zna polskich realiów, ale nie twierdzę, że to jest złe, bo równie dobrze może przyjść inne spojrzenie i zrobić coś dobrego. Nie zawsze to się jednak udaje. Nie zawsze też działacze wytrzymują - przypomnijmy sobie przykład Rysia Komornickiego, który również miał swoje problemy w Górniku Zabrze. Nie sugeruję jednak, że tak mogłoby być w Ruchu. Absolutnie, to mogłoby być całkiem coś innego, ale takie rzeczy również się zdarzają.
Przestrzega pan działaczy Ruchu przed pochopnymi decyzjami, czy jednak warto zaryzykować?
- Mam dla nich jedną radę. Niech wszyscy usiądą do jednego stołu i przeanalizują wszystko na spokojnie. Nie pod wpływem impulsu, czy czegoś z zewnątrz. Oni ponoszą całą odpowiedzialność, więc radzę im, żeby przeanalizowali całą sytuację, cały sezon, mecz po meczu, piłkarza po piłkarzu, trenera pierwszego, drugiego i tak dalej. Na podstawie tego należy wyciągnąć wnioski. To jest mój apel.
Wszyscy są zgodni co do jednego, że na Cichej należy mocno przewietrzyć szatnię. Kto pana zdaniem powinien opuścić Ruch latem?
- Byłoby nie w porządku z mojej strony, gdybym rzucał nazwiskami, bo nie miałem możliwości oglądania wszystkich meczów Ruchu. Byłoby nie fair, gdybym teraz punktował piłkarzy i mówił, kto ma odejść, a kto zostać. Nie chciałbym kogoś zranić, ani też poklepać po plecach i powiedzieć, że ma zostać, a być może ten ktoś miał bardzo słaby sezon.
Rozmawiał: Neo (Niebiescy.pl)