Osoby związane z Ruchem Chorzów wspominają Henryka Duszę, który zmarł wczoraj w godzinach wieczornych.
Krzysztof Warzycha:
- To fatalna wiadomość, chyba ostatnio jakaś klątwa ciąży nad Ruchem. Najpierw w tym roku odszedł Jurek Wyrobek, teraz poszedł za nim Heniek Dusza. Nigdy razem nie występowaliśmy na boisku, bo Heniek był starszy ode mnie, ale gdy przebywałem w Polsce, w Chorzowie, to prawie codziennie spotykaliśmy się na "Wolce" na kawie. To był superkolega. Nie palił, prowadził spokojny tryb życia. Nigdy też nie narzekał na zdrowie, w ogóle na nic nie narzekał. Szkoda, że tak wcześnie odszedł.
Tadeusz Małnowicz:
- Henia bardzo dobrze wspominam, bo był wspaniałym kolegą. Często razem siedzieliśmy na meczach Ruchu, w przerwach spotkaliśmy się w klubowej kawiarence,dyskutowali. Heniek trenował kiedyś w Ruchu mojego syna Tomka, a tej zimy chodziłem z moim wnukiem Kubusiem na lodowisko w Chorzowie, którym zawiadywał. Odszedł superczłowiek i to w wieku, w którym się nie umiera, a dopiero rozpoczyna życie. Pomyślałem więc sobie, że w niebie muszą niezłą "Niebieską" pakę montować, skoro zabierają nam z ziemi takich ludzi.
Albin Wira:
- Z "Bobem" razem zaczynaliśmy przygodę w Ruchu i zaliczaliśmy poszczególne szczeble od trampkarzy, przez juniorów do pierwszej drużyny. To był przeporządny człowiek, można powiedzieć - dusza człowiek. Zawsze spokojny, nigdy się nie denerwował. Do dziś nie wiem, jak on to robił. Zawsze był też elegancki, świetnie ubrany w garnitur, krawat, płaszcz. No i ta nienaganna Boba fryzura, co chwilę poprawiana. Ostatni raz rozmawialiśmy po meczu z Legią, martwił się jak zawsze Ruchem. Miał przyjechać do nas do oldbojów Tychów, ale już nigdy nie dojedzie. Gdy usłyszałem wiadomość o jego śmierci, to mnie zmroziło. Jeszcze teraz nie potrafię zebrać myśli.
źródło: Ruch Chorzów