Igor Lewczuk (obrońca Ruchu):
- Przedostatnie miejsce to wstyd. Możemy sobie mówić, że chcemy zagrać na luzie, na maksa i co z tego, skoro potem tego nie pokazujemy. Żadne słowa nie są tu potrzebne. Zamiast gadać, powinniśmy to robić i tyle. Możemy mówić, że dobrze, iż Jagiellonia zagrała fair i do końca walczyła w Bełchatowie. Oni grają przecież też dla siebie. Powinniśmy się wstydzić, jednak szczęścia nam do końca sprzyjało. Decyzja o nieprzyznaniu licencji dla Polonii chyba jest już nieodwołalna. Gdyby ktoś to jeszcze odkręcił, to byłaby dla nas katastrofa, ale to też byłoby po prostu śmieszne.
Łukasz Janoszka (pomocnik Ruchu):
- O tym sezonie chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Pocieszenie jest takie, że zostajemy w ekstraklasie, choć gdyby odbyło się to bez procesu licencyjnego, to byśmy spadli. Nie wiadomo, co nas będzie czekało w przyszłym sezonie i w przyszłości. Gdyby przeanalizować nasze mecze, to często bywało tak, jakbyśmy się "wyłączali", jakbyśmy byli nieobecni. Tak nie powinno być. Mamy nad czym myśleć. W przyszłym sezonie już nie może się powtórzyć taka sytuacja. Musimy wziąć się do roboty. Jeżeli jest się wicemistrzem, to nie znaczy, że w kolejnym sezonie też będzie dobrze.
Euzebiusz Smolarek (napastnik Jagiellonii):
- Pokazaliśmy kibicom, że walczyliśmy i pracowaliśmy do końca. Nareszcie graliśmy do przodu. Zagrałem z "Frankiem" (Tomaszem Frankowskim - przyp. red.) prawie 80 minut i to było bardzo miłe. Szukaliśmy się, on mnie, ja jego i tak powinno być. Napastnicy potrzebują piłek, a tego było za mało w całym sezonie.
Przed meczem piłkarze Ruchu podchodzili do mnie i uśmiechali się, mówiąc "dzięki Ebi, dobrze zrobiłeś, uratowałeś nas". To było miłe, ale to jest moja praca, nie patrzy się na takie rzeczy. Kibice Ruchu pisali w internecie, że trzeba mi wysłać butelkę jakiegoś alkoholu? Wolę kwiaty (śmiech).
źródło: Niebiescy.pl