Koniec sezonu zbliża się wielkimi krokami. Sytuacja w tabeli do najciekawszych nie należy i do końca trzeba walczyć o utrzymanie w Ekstraklasie. Na trzy kolejki przed zakończeniem rundy wiosennej Ruch zmierzył się z Wisłą Kraków. Wyjazd dosyć bliski, o dziwo wojewoda nie zamknął sektora gości, no i do wykorzystania aż 2000 biletów. Do życzenia pozostawiały jedynie ostatnie wyniki "Niebieskich".
Jak wiadomo - wyjazd to rzecz święta, jednak część kibiców uwarunkowuje swoją obecność z wynikami sportowymi albo szuka innej wymówki, by nie jechać. Nasza liczba do najgorszej jednak nie należy. W Krakowie zameldowało się w sumie
1100 kibiców Ruchu, w tym 50 fanów Slovana Bratysława, 8-osobowa delegacja Widzewiaków z Bełchatowa oraz 4 kibiców Igloopolu Dębica.
Zbiórka na wyjazdowe spotkanie zaplanowana została na godzinę 13:30 na Cichej, skąd w głównej mierze wyjechały autokary. Część kibiców, która wyruszyła prosto po pracy, dołączyła na trasie. Niestety wyjazd nie obył się bez utrudnień, już na początku podróży awarii uległ jeden z autokarów, co opóźniło trochę podróż do Krakowa. Kolejne utrudnienia spotkały kibiców już w samym Krakowie, gdzie policja odłączyła część samochodów i wyprowadziła inną trasą na odległy parking na obrzeżach miasta, skąd kibice podobno mieli być przetransportowani, ale nie wiadomo było jak i o której. Do meczu pozostawało 30 minut, a bezcelowe czekanie na parkingu nie wróżyło, że na stadion dotrzemy szybko. Chwila zastanowienia i decyzja - jedziemy sami zamiast czekać jak ciule nie wiadomo na co. Po pierwszych kilkunastu samochodach, które wyjechały z parkingu policja zablokowała wyjazd, ale po czasie pozostałe auta również zostały wypuszczone. Niestety dezorganizacja sprawiła, że część aut na stadion przebijała się przez zakorkowane centrum docierając na mecz w około 20 minucie spotkania.
Wchodzenie przebiegło dosyć sprawnie, głównie ze względu na czytnik dowodów, który zastąpił kilkunastostronicowe listy i "wedukowanych" w poszukiwaniu nazwisk ochroniarzy.
Z powodu wykorzystania ponad połowy biletów udostępniona została nam jedna część, sektora gdzie wszyscy się zmieściliśmy. Sektor przyozdobiło 11 flag: "P/R\F", "19/R\20", "ULTRAS", "Ruch Chorzów", "Świętochłowice", "Radlin", "Kęty on tour", "N/R\K", "Mysłowice on tour", "Jaworzno", "Lędziny&Bieruń" oraz mała fanka Górnego Śląska. Niestety flaga Slovana nie została wpuszczona na mecz, ponieważ ochrona nie mogła zinterpretować treści napisów po słowacku. Flaga pojawiła się w sektorze dopiero po meczu do grupowego zdjęcia, gdy została odebrana z depozytu.
Wisła przed rozpoczęciem spotkania zaprezentowała oprawę z ultrasem cierpiącym na syndrom ambras, trzymającym dwie race. Wokoło z rozsypanych liter scrabble tworzył się napis "SHARKS", a pod spodem UW, zaś na samym transparencie "PDW ALFABET MAFII". Po opuszczeniu sektorówki na sektorze odpalono kilkadziesiąt rac w asyście machajek w barwach, co dało fajny efekt.
Mobilizacja na mecz z Ruchem przyciągnęła na trybuny ponad
12000 Wiślaków, którzy głównie zapełnili młyn, w którym pojawiły się m.in. flagi "Wisła Sharks", "Pruszcz Gdański", "PDW", "Olkusz". W czasie trwania spotkania pojawił się także transparent "Antek ty cwelu takich jak ty jest niewielu" - chyba lektury szkolne dały się we znaki Wiślakom, piszącym m.in. testy gimnazjalne ;) Sama Wisła mocno mobilizowała się, malując gragfitii z odwróconymi eRkami czy robiąc transparenty (trzeba przyznać, że eRki wyszły im lepiej niż kibicom Gieksy czy Górnika).
Podczas meczu doping Niebieskiej Armii stał na dobrym poziomie, z konkretnymi momentami i przy asyście flag na kijach. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby część obecnych wysiliła się i zaczęła śpiewać, zamiast stać i robić tło. Całe szczęście, że większości chciało się wysilić gardła, by po stadionie niosło się m.in. głośne "Niebiescy hej" czy też "sialalala sialalala heeeeej Niebiescy".
Podczas dopingu nie zabrakło pozdrowień dla Widzewa Łódź, Elany Toruń, Slovana Bratysława, Atletico Madryt oraz chłopaków przebywających za kratami. Również Wiślacy mogli liczyć na "uprzejmości" ze strony "Niebieskich", którzy często intonowali, że Wisła Kraków to policyjny klub, czy też, że "Wisła to stara...".
Po meczu piłkarze podeszli podziękować za doping. Za zaangażowanie oraz wywalczony jednobramkowy wynik zasłużyli na podziękowania kibiców. Miejmy nadzieję, że "Niebiescy" nie odpuszczą kolejnych 2 meczów i wywalczymy 6 punktów.
Gdy wydawało się, że czeka nas szybki powrót do domu, krakowska policja postanowiła wykazać się zatrzymując chorzowskich młynowych pod pretekstem niestosowania się do poleceń ochrony i siedzenia na płocie, skąd prowadzili doping. Sam kierownik bezpieczeństwa Wisły stwierdził, że do zachowania fanów Ruchu nie ma żadnych zastrzeżeń, jednak "dzielna" policja musiała się wykazać. Tylko przed kim? Przed wojewodą, który podczas meczu z Widzewem zamknął sektor gości?
Próby pertraktacji nic nie dały, więc wyjazdowicze postanowili, że nie ruszają się spod stadionu bez zatrzymanych kolegów. W całej sytuacji zabrakło fanom wsparcia piłkarzy, którzy jednak prawdopodobnie nawet o wszystkim nie wiedzieli. Kibice dwie godziny spędzili pod stadionem z nadzieją, że młynowi zostaną wypuszczeni, jednak decyzja policji nie zmieniła się. Zatrzymani zostali wywiezieni do aresztu, gdzie pozostać mieli do sobotniej rozprawy. Brak szansy na wypuszczenie zatrzymanych spowodował, że po 22:30 kibice Ruchu wyruszyli w drogę powrotną na Górny Śląsk.
Do jakiego absurdu doszło w tym chorym, policyjnym państwie, że zagrożeniem są kibice oddający swoje zdrowie, pieniądze i czas dla tego co kochają, a bandyci w garniturach, sprzedający swój kraj, chodzą po wolności.
Piłka nożna bez policji!
źródło: Niebiescy.pl