Mecz Lechii Gdańsk z Ruchem Chorzów zakończył się hokejowym wynikiem 4:4. Grę zawodników obu drużyn specjalnie dla serwisu Niebiescy.pl ocenił
Tadeusz Małnowicz.
Małnowicz pochodzi z Radymna i to właśnie tam rozpoczynał swoją karierę. Później reprezentował barwy Wisłoki Dębica, Siarki Tarnobrzeg i BKS-u Stal Bielsko-Biała. Następnie trafił do Ruchu Chorzów, z którym w 1979 roku zdobył mistrzostwo Polski. Kolejnymi klubami, w których kontynuował swoją karierę były Szombierki Bytom, LASK Linz, SK Vorwarts Steyr oraz SVL Flavia Solva Wagna (Austria). Były napastnik "Niebieskich" zaliczył ponadto jeden występ w reprezentacji Polski.
Noty piłkarzy (w skali od 1 do 10) wg Tadeusza Małnowicza:
Lechia Gdańsk
Michał Buchalik - 5
Deleu - 6
Krzysztof Bąk - 5
Jarosław Bieniuk - 5
Piotr Brożek - 5
Ricardinho - 5
Łukasz Surma - 6
Marcin Pietrowski - 5
Piotr Wiśniewski - 5
Mateusz Machaj - 4
Paweł Buzała - 5
Adam Duda - 3
Grzegorz Rasiak - 2
Przemysław Frankowski - niesklas.
Ruch Chorzów
Krzysztof Kamiński - 6
Martin Konczkowski - 5
Marcin Baszczyński - 4
Piotr Stawarczyk - 6
Igor Lewczuk - 6
Łukasz Janoszka - 7
Marcin Malinowski - 6
Łukasz Tymiński - 5
Filip Starzyński - 6
Marek Zieńczuk - 6
Pavel Sultes - 7
Mindaugas Panka - 3
Grzegorz Kuświk - niesklas.
Jakub Smektała - niesklas.
Piłkarz meczu wg Tadeusza Małnowicza: Pavel Sultes
Opinia o meczu:
- To był bardzo ładny mecz. Drużyny, które zajmowały dwunaste i trzynaste miejsce w tabeli stworzyły bardzo ładne widowisko. Już sam początek był ciekawy, bo Lechia strzeliła na 1:0, a my od razu wyrównaliśmy. Do przerwy gospodarze byli lepszym zespołem i mogło być nawet 3:1, a skończyło się na 2:1. Druga połowa była dla Ruchu, ze wskazaniem na nas, ale trener Kaczmarek przeprowadził dwie zmiany, dzięki którym udało im się strzelić nam dwie bramki w ciągu minuty.
Końcówka należała do Lechii, ponieważ oni podwyższyli atak i postawili wszystko na jedną kartę. To był mecz drużyn, które mocno chciały zdobyć trzy punkty. Wynik nie krzywdzi żadnej z zespołów. Takie mecze się rzadko zdarzają, czasem w Bundeslidze czy raz na przykład w meczu Arsenalu z Newcastle. Nie często mamy okazję oglądać osiem bramek w jednym spotkaniu. Trzeba pochwalić Ruch i Lechię za ofensywną grę.
źródło: Niebiescy.pl