Pavel Sultes (napastnik Ruchu):
- Praktycznie mieliśmy trzy punkty, ale chyba musimy strzelić pięć bramek na wyjeździe, żeby wygrać. Nie wiem, jak ku... można stracić dwie bramki w ciągu minuty, ale niestety tak się stało i nie wiem, co o tym myśleć. Co do mojej zmiany, to prosiłem o nią trenera, bo zaczęły mnie łapać skurcze i nie pomógłbym zespołowi.
Co do mojej gry, to nie grałem jakoś super, tylko strzeliłem dwie bramki. W końcu od tego jest napastnik. Nie trafiłem tych goli dlatego, że byłem najlepszy na boisku. Myślę, że ten mecz nie komplikuje naszej sytuacji. Po wygranej z Pogonią, będziemy spokojniej patrzeć na tabelę. Oczywiście, szkoda tego meczu, ale teraz już przygotowujemy się na Pogoń i o tym spotkaniu myślimy.
Łukasz Janoszka (pomocnik Ruchu):
- Nie mogę być zadowolony, jeżeli do 90. minuty prowadzi się 4:2, a końcowy wynik to 4:4. Myślę, że całościowo powinniśmy się czuć winni tego co się stało, bo prowadząc powinniśmy to inaczej rozegrać. Lechia w końcówce zaczęła wybijać piłkę do przodu, a my nie potrafiliśmy się przed tym obronić. Każda piłka, którą gdzieś zgrywali była zagrożeniem. Niestety, stało się jak się stało. W takiej sytuacji nie mogę cieszyć się ze swojej bramki. Gdybyśmy zdobyli trzy punkty, całkiem inaczej wyglądałyby nasze nastroje, pozycja w tabeli. Wciąż sami sobie zupełnie niepotrzebnie robimy "nerwówkę".
Krzysztof Kamiński (bramkarz Ruchu):
- Gdy odrobiliśmy stracone bramki, myśleliśmy, że ten mecz się lepiej ułoży. Na drugą połowę wyszliśmy z nastawieniem, że musimy wyjść na prowadzenie, bo wiadomo, że w piłce nożnej wszystko jest możliwe. Cieszę się bardzo, gdy moje interwencje wlewają w serca chłopaków nadzieję i dają sygnał do walki, ale niestety mecz zakończył się tak, że jest 4:4 i to my tracimy dwie bramki w doliczonym czasie gry.
Cztery stracone bramki nikomu chwały nie przynoszą, niezależnie od tego, jakie one by nie były. Jednak to na spokojnie będziemy analizować.
Marcin Malinowski (pomocnik Ruchu):
- Nikt z nas nie dopuszczał, że ten mecz możemy przegrać i nie zdobyć trzech punktów. Niestety, to jest piłka. Ubolewamy nad tym, bo mogliśmy ze spokojną głową przystąpić do meczu z Pogonią, a tak to będzie kolejny dla nas mecz na noże. Nie wiem, czy to był brak koncentracji. Na pewno gramy we własnym interesie, dla klubu i nigdy przeciwko komuś, dlatego różne rewelacje są wyssane z palca. Wydaje się, że gdzieś jesteśmy bliscy osiągnięcia tego, co sobie założyliśmy sobie na te ostatnie mecze, ale znów nam coś umyka. Może to był wypadek przy pracy i takie mecze się już nie zdarzą.
Mecz z Pogonią jest łatwiejszy na papierze. Czeka nas walka do samego końca. Głęboko w to wierzę, że stać nas na utrzymanie i zrobimy wszystko, żeby do Chorzowa w przyszłym sezonie przyjeżdżały ekstraklasowe drużyny.
Krzysztof Bąk (obrońca Lechii):
- Przegrywaliśmy dwoma bramkami, ale wiara czyni cuda. Kibice cały czas byli z nami i nie mogliśmy zrobić na boisku nic innego, jak odpłacić im swoim zaangażowaniem. To nam się udało, bo zostawiliśmy serce na boisku. W takich meczach kształtuje się charakter drużyny. Kiedy rywale mają tylko jedną sytuację i zdobywają bramkę, to nie należy się załamywać, tylko dalej robić swoje.
Adam Duda (napastnik Lechii):
- Ciężko powiedzieć, która z bramek jest ważniejsza, ta z Koroną czy z Ruchem. Jednak powiem, że to była moja najładniejsza bramka. Chciałem uderzyć piętą, udało się i wpadła. Gdy wchodziłem na boisko, trener nie musiał zbytnio mnie motywować, bo wiedziałem, co mam zrobić. Trzeba było gonić wynik i z Grześkiem (Rasiakiem - przyp. red.) udało nam się to pociągnąć.
Paweł Buzała (napastnik Lechii):
- Patrząc na to, co działo się pod koniec meczu, musimy być zadowoleni. Pokazaliśmy charakter i wyrównaliśmy wynik meczu. Graliśmy do końca, bo inaczej zostalibyśmy bez punktów. Ja również biję się w pierś, bo oprócz dwóch asyst miałem jeszcze newralgiczny moment w meczu, kiedy przy stanie 2:1 byłem sam na sam z bramkarzem. Gdybym trafił, to pewnie mielibyśmy trzy punkty w meczu. Z drugiej strony trzeba się cieszyć z remisu, bo byliśmy w bardzo trudnej sytuacji. Pokazaliśmy charakter i mam nadzieję, że morale pójdą w górę.
źródło: Niebiescy.pl