Łukasz Janoszka (pomocnik Ruchu):
- Co do naszego karnego to nie ma wątpliwości, że nam się należał. Kolejnego dla Legii z przebiegu meczu nie widziałem, bo byłem za daleko. Jednak koledzy i ci, którzy widzieli powtórki twierdzą, że faul był, ale przed polem karnym. Nie mieliśmy tutaj nic do stracenia i przyjechaliśmy po awans do finału i myślę, że powinniśmy awansować dalej. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, by tak się stało. Niestety, na końcowy wynik nie mamy już wpływu.
Ostatniej sytuacji do końca nie widziałem, bo stałem na równi z rywalami, ale wydaje mi się, że jeżeli piłka idzie w światło bramki i trafia w rękę zawodnika z Warszawy, to Legia odnosi z tego wyraźną korzyść. Dlatego sędzia powinien odgwizdać karnego.
Dzisiaj Legia nie zaskoczyła nas niczym konkretnym, jeśli mowa o zaskoczeniu, to chyba my zrobiliśmy to rywalom. Zobaczyli oni tak waleczny Ruch, którego jedynym celem był awans do finału.
Krzysztof Kamiński (bramkarz Ruchu):
- Myślę, że przy pierwszym karnym bardzo pomogło mi szczęście. Mieliśmy jednak dużo szczęścia przy akcjach Legii, bo naszym założeniem było zagrać z tyłu na "zero" i spróbować coś strzelić. Każda bramka niewątpliwie utrudniłaby sytuację Legii. W drugiej połowie wyszliśmy z nastawieniem, żeby jeszcze bardziej konsekwentnie grać z tyłu i trochę bardziej namieszać z przodu. Niestety, sędzia odgwizdał drugiego karnego i przegrywaliśmy jedną bramką.
Było kilka sytuacji, w których mogłem się lepiej zachować. Między innymi ta główka Dwaliszwiliego, czy ta po której był karny. Muszę sobie te sytuacje na spokojnie zobaczyć. Trudno. Jednak dwa obronione karne w meczu to byłoby za dużo, choć bramka dla nas również z rzutu karnego wlała w serca trochę nadziei.
Marcin Baszczyński (obrońca Ruchu):
- Mieliśmy w tym meczu swoje cele, które od początku chcieliśmy realizować i powiem szczerze, że wyglądało to bardzo dobrze. Byliśmy mocno skoncentrowani z tyłu i nie ograniczaliśmy się tylko do obrony. Właśnie w tym okresie zabrakło nam trochę zimnej krwi i może własnej inicjatywy pod polem karnym Legii. Gdybyśmy z tych sytuacji, które stworzyliśmy coś trafili, to spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej. Podnieśliśmy się jednak po straconej bramce dosyć szybko i pokazaliśmy nasze ambicje. A później... Szkoda, że w takim meczu, w sumie dobry sędzia popełnia taki błąd i tracimy drugą bramkę, po której było nam już bardzo ciężko. Jednak gdy naprawia się błąd błędem, to jest jeszcze gorzej, ale zostawmy sędziów, bo chcieliśmy bardzo awansować.
Filip Starzyński (pomocnik Ruchu):
- Powiem szczerze, że nie widziałem czy nabiłem rękę rywala, więc trudno mi ocenić. Teraz możemy gdybać, co by się stało gdyby sędzia zagwizdał w tej sytuacji. Jednak gdybyśmy wcześniej strzelili na 2:2, to nie musielibyśmy rozmawiać na ten temat. Nasz gra wyglądała w miarę fajnie, chcieliśmy operować piłką i nią grać. Wiadomo, że Legia to mocny zespół, ale przeciwstawiliśmy się im, nie było strachu. Czasem wyglądało to nawet dobrze.
Może trochę źle podszedłem do rzutów wolnych, jednak ciężko mi powiedzieć co się stało i czemu źle uderzyłem. Na rozgrzewce wszystko fajnie mi wychodziło, jednak wiadomo, że sytuacja meczowa jest zawsze inna, no i nie weszło. Szkoda, bo mogłem się pokusić o gola. Co do sędziowania, to nie chciałbym się wypowiadać. Wiadomo, że Legia jest ciężkim przeciwnikiem, ale myślę, że dzisiaj bardzo dobrze się zaprezentowaliśmy.
Mindaugas Panka (pomocnik Ruchu):
- Szkoda tego meczu. Stworzyliśmy dobre sytuacje i dzięki nim na pewno mogliśmy awansować do finału Pucharu Polski. Byliśmy bardzo zmotywowani na ten mecz, a naszym celem był finał. Żałuję, że nie zremisowaliśmy bramkowo, bo z przebiegu meczu ten remis nam się należał.
Tomasz Brzyski (obrońca Legii):
- Można powiedzieć, że Ruch przyjechał do nas po tym, jak zapewnił sobie utrzymanie w ekstraklasie. Przyjechali tutaj, by wywalczyć sobie awans, ale ta sztuka im się nie udała. Ważne, że to my jesteśmy w finale i to bardzo nas cieszy. Mogliśmy się załamać po karnym dla "Niebieskich", ale tak się nie stało, tylko strzeliliśmy bramkę. Z tego co słyszałem, to drugiego karnego nie było, jednak dziś szczęście jest po naszej stronie i jesteśmy w finale. Po trudnym meczu, bo Ruch zagrał dziś bardzo dobrze. Trener zdecydował się nawet, że pójdziemy od razu na odnowę biologiczną, bo bardzo dużo nas kosztował.
Spodziewaliśmy się, że Ruch od początku meczu będzie chciał ruszyć na nas. Dlatego my czekaliśmy na swoje szanse. Naszym problemem jest to, że gramy co trzy dni i są to bardzo ciężkie mecze dla nas, jednak dziś liczy się tylko awans.
Dominik Furman (pomocnik Legii):
- Mecz sędziują sędziowie, a nie my. My jesteśmy od grania. Mówienie, że sędziowie nam pomagają do niczego nie prowadzi. My musimy poprawić swoją skuteczność, bo mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć już wcześniej. Cieszymy się z naszego udziału w finale, a kto będzie naszym przeciwnikiem - czas pokaże.
Miroslav Radović (pomocnik Legii):
- Nie udało mi się strzelić karnego, ale to pewnie pierwszy i nie ostatni raz. Taka jest piłka. Chciałem wyczekać bramkarza, myślałem, że się położy z drugiej strony i dlatego tak wyszło. Jeżeli jeszcze będę miał okazję strzelać jedenastkę, to nie będę się bał podejść do piłki.
źródło: Niebiescy.pl